Aki zostaje.

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Czw sty 12, 2006 9:51

mam chetna na kotke, dom gdzie juz jest jeden kot

eurydyka

 
Posty: 4809
Od: Śro paź 13, 2004 15:05
Lokalizacja: warszawa/szwajcaria

Post » Czw sty 12, 2006 13:11

Ja też nie wiem, czy Aktinidia się tu odezwie. I dziwnie mi się czyta o "niekochanej kotce". Czasem trzeba się rozstać MIMO, że się kocha albo właśnie dlatego, że się kocha. I nie sądzę, żeby powodem oddania kotki było to, że nie daje spać po nocach. Jesto raczej niemożność patrzenia, jak ukochane stworzenie cierpi nie mogąc być cały czas z opiekunami, a nie mając towarzystwa innego kota. Szkoda, że nawet nie próbowaliście przekonać autorki wątku, że warto byłoby przemyśleć sprawę wzięcia drugiego kota.

Mysia

Avatar użytkownika
 
Posty: 5061
Od: Wto lip 06, 2004 20:19
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw sty 12, 2006 13:32 Re: Domek dla Aki - nie sprawdziłam się jako opiekunka...

Aktinidia pisze:Chcieliśmy dokocić się, by Aki miała towarzystwo, jednak z różnych względów nie możemy sobie na drugiego kotka pozwolić :(


Mysiu, przeczytaj dokładnie
rady o dokoceniu Aktinidia nie oczekuje

wiedziała że nie zostanie pochwalona za to co chce zrobić
więc nie powinna znikać tylko sprawe odpowiedzialnie doprowadzić do końca
odpowiedzialnie, zaznaczam bo o to tu chodzi
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Czw sty 12, 2006 13:43

i zalatwia odpowiedzialnie ale niekoniecznie publicznie mimo nagonki

kotce sie krzywda na razie nie dzieje i nie wierze, ze sie dziac bedzie

eurydyka

 
Posty: 4809
Od: Śro paź 13, 2004 15:05
Lokalizacja: warszawa/szwajcaria

Post » Czw sty 12, 2006 13:47

Elżbieta P. pisze:Aktinidio - kiedyś w przyszłości zapragniesz mieć dziecko.
Chciałabym tylko nieśmiało zauważyć, że dzieci też nie dają w nocy spać i też dopominają się uwagi swoich rodziców.

I to znacznie dluzej, niz kilka miesiecy :)

A moze Aktinidia zmienila zdanie?
Czasami bura dobrze robi, czlowiek widzi, ze chcial zle i ze mozna inaczej.
Mam nadzieje, ze i w tym wypadku.
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Czw sty 12, 2006 15:29

Nie wiem, Aneta :roll:


Kiedys, kiedy bylam piekna i mloda ( :twisted: ) powod "nie mam czasu - zwierze sie meczy" to byl bardzo popularny powod pozbycia sie zwierzaka. Cos jak teraz "alergia". Ba, dotychczasowy opiekun byl bohaterenm, bo z bolem serca i z milosci, nie mogac patrzec na meczarnie zwierzecia, oddawal go.
Tylko tak z bliska, to na ogol okazywalo sie, ze zwierzak sie po prostu... znudzil. Bo nie lezy i mruczy, bo nie siedzi w kacie by wygladac ja figurka woskowa, bo sika, bo broi, bo... nie spelnil oczekiwan, wziety do domu pod wplywem chwili.

Dlaczego nie zalujemy kogos, kto zwrocil kociaka z adopcji "bo sie bawil i nie dawal spac" a zalujemy kogos, kto szuka kotu domu "bo sie bawi i nie daje spac"? Wiem, uproszczone schematy, ale... czym sie tak naprawde roznia? Przykro mi, Eurydyko, kazdy ma prawo wyrazic swoje zdanie i swoja energia dysponowac na swoj sposob.

Faktem jest - dobrze, ze dziewczyna szuka domu, nie wywalila kota na ulice. Nie krytytykuje za to. Moge co najwyzej prosic o gruntowne przemyslenie i rozpatrzenie innych rozwiazan. Zle, ze wziela kota nie pomyslawszy o tym, ze to zywe stworzenie i nie da sie go po prostu postawic w kacie. I za to dostala bure. Tylko.. co sie stalo, to sie nie odstanie. I to chyba na tyle w tej dyskusji.

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Czw sty 12, 2006 15:54

wiem troszke wiecej niz tutaj napisane o konkretnej sytuacji, ale nie jestem upowazniona do podawania szczegolow

kotu sie krzywda nie stanie

eurydyka

 
Posty: 4809
Od: Śro paź 13, 2004 15:05
Lokalizacja: warszawa/szwajcaria

Post » Czw sty 12, 2006 16:19

Ja również wiem trochę więcej i myślę, że ... właśnie - że kotce krzywda się nie dzieje i się nie stanie.
A to, że autorka wątku pisze, że dokocić się nie może - czy ktoś z Was próbował zapytać, dlaczego tak uważa? Czy ktoś próbował wyjaśnić, jak można dać sobie w pewnych sytuacjach radę z dwoma kotami?

Mysia

Avatar użytkownika
 
Posty: 5061
Od: Wto lip 06, 2004 20:19
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw sty 12, 2006 16:38

eurydyka pisze:wiem troszke wiecej niz tutaj napisane o konkretnej sytuacji


:roll:
No i właśnie - chyba w tym rzecz - ja nie wiem nic więcej niż tutaj napisane o tej sytuacji, więc wypowiadam się tylko na podstawie tego, co przeczytałam na pierwszej stronie wątku.
Może gdybym wiedziała więcej - też zmieniłabym zdanie.
Cieszę się, że kotu nic nie grozi.

Olinka

 
Posty: 11075
Od: Pt wrz 24, 2004 16:21
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw sty 12, 2006 16:43

Mysia pisze:A to, że autorka wątku pisze, że dokocić się nie może - czy ktoś z Was próbował zapytać, dlaczego tak uważa? Czy ktoś próbował wyjaśnić, jak można dać sobie w pewnych sytuacjach radę z dwoma kotami?

I tu Atkinidię rozumiem. Nie może mieć drugiego kota - więc nie bierze. I o to nikt do niej nie ma pretensji.
Tak samo trzeba było przemyśleć sprawę i zastanowić się - przed przygarnięciem pierwszego kota.
Zwierzę nie przygarnia się na 3 miesiące.

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Czw sty 12, 2006 16:52

Myślę, że Eurydyka wie więcej i ja wiem więcej, bo prowadzimy z Aktinidią prywatną korespondencję na ten temat. Co nie powinno nikogo dziwić, bo atmosfera w tym wątku nie zachęca do zwierzeń.
I myślę, że to nie jest sprawa tego, czy się przemyślało decyzję o wzięciu kota, a raczej tego, że kot na wszelkie sposoby próbuje pokazać, że brakuje mu towarzystwa - a tego ludzie aktywni zawodowo niestety czasem nie są w stanie "przeskoczyć" i jeśli uważają, że nie mogą mieć drugiego kota (a ja wychodzę z założenia, że do wszystkiego trzeba dojrzeć i że nie jest to ostateczna decyzja), to mają dwa wyjścia - albo przyznać z bólem serca, że nie spodziewali się, że nie będą w stanie zapewnić kotu swojego towarzystwa w takim stopniu, w jakim on tego potrzebuje ( a są w końcu różne koty - jedne bardziej "samowystarczalne", inne mniej) i szukać mu domu, w którym cały czas ktoś jest, są inne zwierzęta, dzieci, dużo ruchu i ciągle coś się dzieje, albo pozwolić, by kot się męczył w samotności.
Naprawdę uważacie, że to drugie rozwiązanie jest lepsze?

Mysia

Avatar użytkownika
 
Posty: 5061
Od: Wto lip 06, 2004 20:19
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw sty 12, 2006 17:19

I to co napisała Mysia - jest najbardziej w tym wszystkim pocieszające.

Przynajmniej wiadomo, że dalsze losy kotki będą przemyślane przez co najmniej trzy osoby.
Tym samym kotka ma szanse na godne dalsze życie.

Rozumiem,że są rzeczy, których publicznie na forum się nie porusza i że istnieją pewne granice intymności, których nie każdy ma ochote przekraczać. Z tego, co napisała Mysia i eurydyka wnioskuję, że powody oddawania kotki są inne niż te wyszczególnione w pierwszym poście Atkinidii.
Może atmosfera tego wątku nie zrobiła sie najlepsza - ale wiekszość czytających przyjęła słowa Atkinidii za "dobrą monetę". Bo niby dlaczego nie wierzyc w to, co napisała.

Atkinidio - może lepiej byłoby nie rozwodzic się. Tylko napisać wprost : Z POWODÓW OSOBISTYCH (RODZINNYCH, ZDROWOTNYCH I INNYCH) MUSZĘ ODDAĆ KOTKĘ, DLA KTÓREJ SZUKAM NAJLEPSZEGO DOMU.
A nie wdawać się w szczegóły typu "nieprzespane noce", "ciągłe wymaganie zabawy i towarzystwa".
I nie byłoby wtedy potępieńczych postów.
Ostatnio edytowano Czw sty 12, 2006 18:17 przez Elżbieta P., łącznie edytowano 1 raz

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Czw sty 12, 2006 17:38

Elżbieto, przeczytaj jeszcze raz pierwszy post w tym wątku. Jest przeraźliwie smutny...Czy gdzieś jest napisane, że kotka się znudziła? Autorka pisze, że w poprzednim domu kotka miała cały czas towarzystwo, cały czas coś się działo. Teraz, gdy żyje w domu bezdzietnych ludzi, którzy dużo pracują, zaczęła czuć się samotna i ani ona sama, ani jej opiekunowie nie potrafią dać sobie z tym rady. Kotka nonstop domaga się ich uwagi, co nie jest niczym dziwnym, bo tak zachowują się często koty - "jedynacy". Kotka budzi ich w nocy domagając się pieszczot i zabawy - i na to zdanie większość z Was się rzuciła uważając je za najważniejsze. A czy naprawdę miauczenie kota w nocy jest dla Waszych uszu taką piękną muzyką? Ja w takim wypadku wywalam kota z sypialni, ale mam ten komfort, że nie mieszkam w bloku i nie muszę się zastanawiać, czy mnie sąsiedzi zlinczują, bo kot im miauczy za ścianą. Aki mieszka ze swoimi opiekunami w jednopokojowym mieszkaniu - nie mają więc jej nawet gdzie "wyrzucić", jeśli im przeszkadza. I podejrzewam, że miauczenie kotki po nocach ma mało wspólnego z osamotnieniem, a raczej z tym, że jeśli raz zauważyła, że ludzie reagują w sposób przez nią pożądany na jej miauczenie, to teraz to wykorzystuje.
Z każdego zdania napisanego w pierwszym poście przez Aktinidię przebija troska o kotkę i miłość do niej. Gdzie widzicie egoizm i chęć pozbycia się "niewygodnego" zwierzaka?

Mysia

Avatar użytkownika
 
Posty: 5061
Od: Wto lip 06, 2004 20:19
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw sty 12, 2006 17:54

Myszka.xww pisze:Dlaczego nie zalujemy kogos, kto zwrocil kociaka z adopcji "bo sie bawil i nie dawal spac" a zalujemy kogos, kto szuka kotu domu "bo sie bawi i nie daje spac"? Wiem, uproszczone schematy, ale... czym sie tak naprawde roznia? Przykro mi, Eurydyko, kazdy ma prawo wyrazic swoje zdanie i swoja energia dysponowac na swoj sposob.

Ja nie zaluje, Myszko.
Tylko po prostu skomentowalam fakt nieobecnosci autorki watku w dyskusji.
Li i jedynie ;)
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Czw sty 12, 2006 17:58

Nie reagujcie aż tak krytycznie na kogoś kto pierwszy raz się dokocił i dopiero uczy się życia z maluchem.
Ja dokociłam się rok temu. Pamiętam, że miałam straszny kryzys.
Nie radziłam sobie, beczałam, nie wiedziałam co robić. Możecie mnie zlinczować ale miałam chwile, że myślałam o oddaniu Neski.
Mała drapała, niszczyła, szalała, gryzła i biegała całą noc a ja rano uciekałam przed sąsiadami.
Pomogły mi kociary ale z innego forum. Krok po kroku wyszłam z tego.
Poznałam kotkę bardziej, nauczyłam się jej, odpowiedziałam sobie na pytanie czy jej naprawdę chcę. Tak chciałam. Dla mnie to była trudna miłość bo mimo tego, że mam psa kot wprowadza nowy styl życia.
Oczywiście niedługo dokociłam się.
To były ciężkie chwile.
Kolejne złe dni to Ciapek. Ale to już większość wie. Długa ciężka droga.
Były momenty, że się go bałam. Gryzł, drapał, sikał, skakał.
Wtedy pomogły mi dziewczyny stąd. Miał być kotem tymczasowym dziś wciąż odwlekam dzień aż pójdzie do nowego domu.
Nie mając kota nikt nie wie jak to będzie. Kiedy minie pierwsza euforia, kiedy wzajemne kontakty będą zwykłą codziennością jest inaczej.
Myślę, że kotka znajdzie dobry dom. Stało się jak się stało i tak jak mówi Mysia trzeba wybrać to co najlepsze w tej sytuacji.
Na pewno koty to nie zwierzęta dla każdego, z dwojga złego lepsze szukanie jej nowego domu.
Nie oceniam autorki wątku, to jej sprawa, jej kotka, jej decyzja.
Nie znam jej, sytuacji w domu, po prostu chciałabym mieć nadal odwagę pisania tutaj o wszystkim.
Trzymam kciuki za dobry nowy dom dla kici.

Pisałam wcześniej, że to może być chwilowe.
Myślę, że można by spróbować przeczekać, im kotka będzie starsza tym spokojniejsza. Nauczy się też, że wychodzicie i wracacie.
Ale nic na siłę.
Nataniel lat 12:)

Alina1971

 
Posty: 12757
Od: Sob maja 21, 2005 17:33
Lokalizacja: Jastrzębie Zdrój/Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Silverblue i 34 gości