Z powodu kociego zamieszania nie napisałam ,że doszły 2 pusie mlaka Gampit dla eRek od elek300 . Serdecznie dziękujemy
Poczta jak zwykle wykazałą się głębokim obowiązkiem bo zakamuflowawszy gdzieś ... głęboko awizo raczyłą byłą je wrzucić do skrzynki na poczatku tego tygodnia z datą wizytacji 27.06.14r

Padłam. Kolejny raz taki numer nam zrobiono. Na beton zaglądałam w sobotę po południu i w poniedziałek ...Nic nie było. A TZ z pracy wracając przytargał listy i karteczkę z tą wiekopomna datą. Nasmarowałam kolejną skargę. Robię się od nich uzależniona

Znaczy się od pisania skarg.
Od wczoraj Rodi i Rufi mają fazę włażenia tam gdzie kot nie powinien. Pominę co już zaliczyły. Skupię się na wieczornym wydarzeniu. Rodi siedząc na stołeczku bystro obserwowała jak zupinę pichcę. Zupinę na ich "zlewkach kurzych". Na blacie talerzyki poustawiane różniste, warzywka obrane leżą czekając na wrzątek, durszlak, garuszki...i Rodi w tym.

Wskoczyłą a raczej miała chęć . Zabuksowały łapki, tyłek pociągnęła grawitacja a Rodi jak w kiepskim filmie komediowym podejmowała próby przytrzymania się kolejnych produktów. Te lecialły w dól rozchlapując się po podłodze. Rodi nadal wisi. Wreszcie hukła o ziemię wraz z talerzem zahaczonym w akcie desperacji pazurkiem. Dosłownie hukła. W drzazgi skorupa poszła. Rodi się oszczędziła ale zaczęła dreptać wystrachana w tych okruchach. Złapałam i utulić chciałam ,obejrzeć czy całe łapinki i brzuś...A ta mi kociozjebke dała maksymalną. Puszczona, z godnością wymaszerowała z kuchni udając ,że nie widzi szkód jakie poczyniła w rzeczach i kotach. Bo koty jako te okruchy talerzyka rozpitoliły się po całym mieszkaniu ze strachu. Szept tylko szedł
na koooty pooolują...Na pamiątkę mam zdartą politurę na drzwiczkach kuchennej szafki. Skakający talerz to zrobił. Moje piękne szafiszcza
