Dzisiaj Mimi znowu była w odwiedzinach u maluszków, ale jak na razie czarno widzę tę jej opiekę. Wydaje mi się, że gdyby był jeden maluch, to nie byłoby problemu i Mimi by się nim zajęła. Ale trzy to dla niej za dużo. Pierwszy przykleił się synuś, były noski, nawet liznęła go po łepetynie. Ale zaraz dołączyły dwa pozostałe i wszystkie pchały się do cyca – Mimi się przestraszyła, pomachała ostrzegawczo łapami i uciekła. Wyglądało jakby ją przerażała taka czeredka.
Mimi lubi masełko, spróbuję może jeszcze faktycznie maznąć nim maluszki, ale nie wiem czy to coś da. Wydaje mi się, że problem tkwi właśnie w tym, że maluchów jest za dużo i ona się ich boi.
Ale będziemy jeszcze próbować, powoli może się Mimisia przekona do tej małej gromadki. Tylko muszę pilnować, bo cioteczka Mimi bardzo zainteresowana jest talerzykami z mleczkiem maluchów, a przecież nie musi pić milvetu
