Piotruś ma gdzieś zwiedzanie świata i inne atrakcje. On ma to co chce.Ciepełko i ludzi do obsługi. To bezkonfliktowy kot.
Co prawda na desenciarzy, co wpadają d pokoju, reaguje sykiem.Ale na pyskówkach się kończy. Na dzień dzisiejszy chce mieć święty spokój.
Szycha ma miazgę w miejscu oka.Po wpuszczeniu maści ,jak wróciłm z karmienie,część oka odzyskała.Byle do godziny 10.Dziś nasz ulubiony wet przyjmuje.I jutro. Wszelkie opcje doktorskie mamy opracowane
Szynia ma apetyt i to mnie cieszy.Ale biedna jest. Boję się o resztę.
Miś nadal lekko śnięty.Mało się rusza. Nieźle choroba go wyprała z energii. Maszka motorek zaś ma w miejscu organów.Wszędzie jej pełno.
U nas dziś -15

.Zamarza jedzenie dzikunom

.Zanim zrobiłam obchód to na pierwszym stanowisku wszystko zamrazło

. A gorące przyniosłam.Pojawił się Kochaś.Charczący mega meganiasto.Nawet delicyjnych saszetek nie chciał. Pogalopowałam do domu.Wróciłam z antybiotykiem ale już go nie było.Muszę namówić TZ by skoki przez płoty uskutcznił.Trzeba sprawdzić jak w budkach z polarami jest. Miały dołożone na początku zimy ale teraz czort wie czy mają ciepło.
Strasznie nie lubię takiej pogody.Strasznie nie lubię marznąć.A dziś wyszykowałam się bez rękawiczek ,które mi gdzieś wcięło.I bez czapki, która gdzieś zaginęła.To moja specjalność takie wciepywanie w miejsca różniste rzeczy niezbędnie niezbędnych.Mam wrażenie,że jakbym mniejsza i bardziej filigranowa wróciła z karmienia.Efekt kulenia się na mrozie

. Wcisnęłam się do środka siebie samej.
AŻwirek grucha, wdzięczy się i czaruje...Czas na jajcarskie święta.