Dziekujemy bardzo

trzymajcie kciuki bo dziś Mamusia jedzie na sterylke, jest w sumie gotowa do porodu, więc zabieg na pewno bedzie ciezki a kotka taka zniszczona i zmarnowana

kciuki bardzo potrzebne, zasluguje na lepsze zycie!! Nie pisalam wczesniej nic o podrozy

i jej zaczatku ale napisze zebyscie sobie nie mysleli ze było bez przygod
Jak pisalam wczesniej wlasciciele domku ktory wynajmowalismy byli anty zwierzakowi ze tak powiem, więc sam fakt, ze je przetrzymywalismy w pokoju dzien i 2 noce byl owiany tajemnica, z wlascicielami umowieni bylismy w sobote o 9tej na przekazanie domku i wyjazd. Kupilismy transporter, 3 kocyki i mielismy tak przewiezc mamuske i dzieciaki. Jednak 2 dni przed wyjazdem strasznie lal deszcz i oprocz kociakow i Mamuski zjawila się mala czarna koteczka, usmarkana i kichajaca oraz strasznie miziasta (wtedy myslelismy ze to kocurek

) więc szkoda nam jej było nie wziac do srodka w taka zimnice. Nastepnego dnia zauwazylam ze Mamuska fuka i paca Bonusie i maluchy więc zadzwonilam do Agi oraz naszej wetki i za ich rada postanowilismy kociaki przewiezc w kartonie, Bonusie w osobnym kartonie a Mamuske w transporterze. Wlasciciel mial byc o 9tej więc wstalismy o 7mej i maz pojechal do okolicznego sklepu pu pudla. Wrocil i usiedlismy zjesc sniadanie i wypic kawe, pizniej po 8mej mielismy zaladowac towarzystwo zeby on nie widzial. Siedzimy pijemy kawe a tu za oknem wlasciciel przechadza się pod balkonem godz 7.50. Wejscie do pokoiku gdzie byly kociaki było na parterze, my na tarasie pietro wyzej, jakby ten facet tam zajrzal wszystkie kociaki by uciekly!! Okazalo się ze facetowi się domki pomylily i mial domek obok odebrac o 8mej, maz go przekierowal i mial zaraz wrocic. W te pedy na dol dziurawic pudla, pakowac kociaki do samochodu. Bonuska rozwalila pudlo gora i wylazla, Ziutek wepchnal lepek do jednej dziury i się zaklinowal no cyrk na kolkach

więc kociaki dorzucilismy do Mamuski, a pudlo z Bonia w srodku na kocyku wzielam na kolana, po ujechaniu 10min doszedl nas okropny smrod z transportera :/ Mamuska sfajdala się pod siebie ze strachu, a kociaki latajac po transporterze utaplaly się w tym :/ zjechalismy na pobocze maz wyciagnal obsrany kocyk ale na nic wiecej nie było warunkow, więc jechalismy z otwartymi oknami ale to nie koniec, kilkanascie minut pozniej kupke na kocyk zrobila Bonusia więc pudelko z kolejnym kocykiem wyladowalo w smieciach a Bonia na moich kolanach i tak jechalismy 4h z miauczacym akompaniamentem i masakrycznym fetorem

ale było warto!!! THE END!!