Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Sob cze 23, 2012 22:06 Re: Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

Agaaa pisze:Vega jesteś przewrażliwiona( delikatnie mówiąc ).
Ja znam te przewrażliwione panie Twojego pokroju , co kota , który 10 lat spędził na dworzu i ma się świetnie , chciały umieścić w kawalerce z balkonem metr na metr .To trzeba mieć zryty beret. Na szczęście znalazło się kilku trzeźwo myślących... :kotek:

Bardzo Cię przepraszam, ale Twoje słowa są absolutnie pozbawione sensu i świadczą o tym, że raczej nie orientujesz się w temacie. Znasz panie mojego pokroju? No wybacz...

Przeczytaj podlinkowane w tym wątku moje posty na temat Pingwinka. Widziałam wiele śmierci kotów, spowodowanych przez lekkomyślnych, nieodpowiedzialnych ludzi, którym nie chciało się zadbać o bezpieczeństwo własnych zwierzaków. Kilka dni temu biegłam do leżącego na ulicy kota. Wyciągnął do mnie pysio i zamiaukolił To krótkie miauczenie nagle przeszło w przeraźliwe, bolesne wycie. Jeszcze nie słyszałam czegoś takiego. Wciąż prześladuje mnie ten dźwięk. Przewrócił się na bok, drgnął konwulsyjnie kilka razy i kiedy kucnęłam obok niego, już nie żył. Piękny, czarny kot z turkusowa obróżką. Płakałam i w myślach klęłam na kretynów, którzy go wypuścili bez opieki. Mało? Szylkretowa kotka wybiegła na jezdnię i została z niej dosłownie miazga. Następnego dnia jej właściciele dali nam znać, że znaleźli czworo kociąt. Pojechaliśmy od razu. Jednak noc bez matki zrobiła swoje. Kocięta odeszły w ciągu kilku dni. Mało? Burasek, który został wykończony przez wyprzedzający mnie samochód. Mało? Kot z pokiereszowanym kręgosłupem, który pełzał po poboczu. Nic dla niego nie można już było zrobić. Pozostała tylko eutanazja. Mogłabym przytoczyć wiele przykładów, ale po co? Każda ze śmierci, z którą się zetknęłam, zrobiła na mnie wrażenie. Czy Ty nie ruszasz się z domu, nie jeździsz, nie widzisz rozjechanych kocich ciałek?

Zbyt dużo śmierci widziałam, za dużo przeżyłam, żeby spokojnie akceptować brak odpowiedzialności ludzi.


Co to znaczy "to trzeba mieć zryty beret"? Jeszcze nie słyszałam takiego powiedzonka,więc uprzejmie proszę o wyjaśnienie.
Ostatnio edytowano Nie cze 24, 2012 0:19 przez vega013, łącznie edytowano 6 razy

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Sob cze 23, 2012 22:10 Re: Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

mb pisze:Ale gdzie zostało napisane, żeby kota dzikuska zamykać w mieszkaniu :?:
Ja napisałam o dzikuskach wychodzących.

Nie narażanie uratowanego kota dzikuska na niebezpieczeństwo wcale nie jest jednoznaczne z zamykaniem go w mieszkaniu.

Zresztą na tym forum nie spotkałam się ani z takimi przypadkami, ani z namawianiem do tego.

Przeciwnie, często czytałam wypowiedzi osób zajmujących się czynną pomocą kotom, aby kotów zdziczałych nie trzymać w zamknięciu.


Dokładnie :ok: Całkowicie się z tym zgadzam. :piwa: Oczywiście jeżeli kot w miejscu bytowania jest bezpieczny, akceptowany przez otoczenie, ma dach nad głową (budka, piwnica itp.) i jest regularnie karmiony przez karmicieli.
Ostatnio edytowano Sob cze 23, 2012 22:59 przez vega013, łącznie edytowano 1 raz

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Sob cze 23, 2012 22:28 Re: Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

Agaaa pisze:Ja znam te przewrażliwione panie Twojego pokroju , co kota , który 10 lat spędził na dworzu i ma się świetnie , chciały umieścić w kawalerce z balkonem metr na metr .To trzeba mieć zryty beret. Na szczęście znalazło się kilku trzeźwo myślących... :kotek:

ekhm :mrgreen: Podeślę Ci kilka takich kotów, co to po 10, a nawet 15 lat na "wolności" spędziły. Zniszczone, zmęczone, po łapaniu przesypiają pierwsze dni w DT, a potem, czy dzikie czy nie, czują się dobrze i bezpiecznie w mieszkaniach. W końcu nie muszą uciekać, walczyć o jedzenie z młodszymi, walczyć o kryjówki. Wywalenie takiego kota z powrotem na "wolność" było by chamskie. Nie ma kotów, które "10 lat spędziły na dworzu i mają się świetnie".
Obrazek http://www.facebook.com/TOP.INNI?ref=pb
milczenie jest srebrem, a mruczenie - złotem...

Szenila

 
Posty: 1850
Od: Pt gru 03, 2010 18:24
Lokalizacja: Chrzanów

Post » Sob cze 23, 2012 22:36 Re: Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

Szenila pisze:
Agaaa pisze:Ja znam te przewrażliwione panie Twojego pokroju , co kota , który 10 lat spędził na dworzu i ma się świetnie , chciały umieścić w kawalerce z balkonem metr na metr .To trzeba mieć zryty beret. Na szczęście znalazło się kilku trzeźwo myślących... :kotek:

ekhm :mrgreen: Podeślę Ci kilka takich kotów, co to po 10, a nawet 15 lat na "wolności" spędziły. Zniszczone, zmęczone, po łapaniu przesypiają pierwsze dni w DT, a potem, czy dzikie czy nie, czują się dobrze i bezpiecznie w mieszkaniach. W końcu nie muszą uciekać, walczyć o jedzenie z młodszymi, walczyć o kryjówki. Wywalenie takiego kota z powrotem na "wolność" było by chamskie. Nie ma kotów, które "10 lat spędziły na dworzu i mają się świetnie".

W dodatku te koty, które zostały wzięte "z wolności", za nic w świecie na tę wolność nie chcą wracać. Mam w domu takiego agenta. Wzięty z ulicy w tragicznym stanie, ledwo odratowany, na początku bał się nas, a teraz wystarczy otworzyć drzwi wyjściowe, żeby od razu uciekł na piętro i schował się w sypialni pod łóżkiem.

vega013

 
Posty: 14686
Od: Czw lut 22, 2007 20:00
Lokalizacja: Warszawa Radość

Post » Wto cze 26, 2012 7:28 Re: Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

Nie wiem czy sprawa jest aktualna?

Ja jestem przeciwna wypuszczaniu kota w niebezpieczne okolice. A skoro jest droga i jeden kot już zginął to okolica jest niebezpieczna.
Ja kota bym Ci nie oddała. Nie w całości, ale w przeważającej części zgadzam się ze stanowiskiem vegi013.

Ale...
są tu - jak najbardziej - koty, które nie nadają się do zamknięcia w domu. Są tu koty, dla których kontrolowana wolność jest lepsza niż wolność bez opieki bądź zamknięcie.
Jeśli poszukiwanie kota aktualne, proszę zajrzyj na ten wątek:
viewtopic.php?f=1&t=140261
Co prawda tam też w grę wchodzi adopcja z fundacji, zapewne rozmowa przedadopcyjna, ustalenie warunków przebywania kota itp.
Być może jednak jest to jakieś rozwiązanie, więc skontaktuj się proszę i może właśnie Ty uratujesz jednego z nich?
Obrazek Obrazek
W moim domu koty bawią się strzykawkami. A jednak patologia czai się gdzie indziej...

joshua_ada

Avatar użytkownika
 
Posty: 9851
Od: Pon gru 03, 2007 8:41

Post » Czw cze 28, 2012 16:49 Re: Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

wilhelm170 pisze:Czasem nie rozumiem tego forum.Z jednej strony czytam o pni Izie, która dokarmia 100 kotów lub o innych osobach które dokarmiają koty na działkach, w piwnicach.Są ich setki! czy mają lepsze warunki niż u Joanka?????Mieszkam na wsi, gdzie 100% ludzi ma wychodzące koty.Przeraża mnie bezmyślne rozmnażanie ale wiem,że warunki do wychodzenia na wsiach koty mają dobre.Nie każdy z nich od razu zginie pod kołami!Dobrze odżywiane i z opieką weta dożywają wielu lat.Proszę JOanek nie zniechęcaj się i uratuj jakiegoś kota.

:ok:
ObrazekObrazek

bodzia_56

 
Posty: 568
Od: Czw paź 20, 2011 21:55
Lokalizacja: ok.Łodzi

Post » Czw cze 28, 2012 16:51 Re: Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

vega013 pisze:
mb pisze:Ale gdzie zostało napisane, żeby kota dzikuska zamykać w mieszkaniu :?:
Ja napisałam o dzikuskach wychodzących.

Nie narażanie uratowanego kota dzikuska na niebezpieczeństwo wcale nie jest jednoznaczne z zamykaniem go w mieszkaniu.

Zresztą na tym forum nie spotkałam się ani z takimi przypadkami, ani z namawianiem do tego.

Przeciwnie, często czytałam wypowiedzi osób zajmujących się czynną pomocą kotom, aby kotów zdziczałych nie trzymać w zamknięciu.


Dokładnie :ok: Całkowicie się z tym zgadzam. :piwa: Oczywiście jeżeli kot w miejscu bytowania jest bezpieczny, akceptowany przez otoczenie, ma dach nad głową (budka, piwnica itp.) i jest regularnie karmiony przez karmicieli.

:piwa:
ObrazekObrazek

bodzia_56

 
Posty: 568
Od: Czw paź 20, 2011 21:55
Lokalizacja: ok.Łodzi

Post » Czw cze 28, 2012 16:54 Re: Czy dom wychodzący ma jakieś szanse na dokocenie tutaj?

dorota13 pisze:Na forum są koty, które szukają domów również wychodzących, stadniny...
Są koty, które zawsze wychodziły.
Są koty, które pilnie trzeba przesiedlić z niebezpiecznego miejsca bo są np. trute.
Są koty, którym wystarcza pełna miska.

To czy okolica jest bezpieczna powinien ocenić oddający kota.

Zapytaj tu: viewtopic.php?f=13&t=142672
Poszukiwany dom wychodzący viewtopic.php?f=13&t=142893&hilit=wychodz%C4%85cy

Też tak uważam :ok:
ObrazekObrazek

bodzia_56

 
Posty: 568
Od: Czw paź 20, 2011 21:55
Lokalizacja: ok.Łodzi

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 27 gości