Mialam juz jakis czas temu pokazac fotki Zary(bo tak dalam jej na imie i juz nowa wlascicielka tak je zostawila i napisac co sie dalej z nią stalo )- ale ciagle brakowalo mi czasu a jak juz taki znalazlam to zapominalam

Tu już Zara w nowym domu w Łańcucie

Jest juz zaszczepiona i wychodzi na dwor wiec napewno jest szczęśliwa - czesto sie jeszcze łapie na tym ,że patrze na miejsca w ktorych siedziala lub na drzewa na ktore sie wspinala i ja wypatruje ale wiem ze nie mogla znalezc sie w lepszym miejscu choc bardzo zaluje ze nie mogla zamieszkac ze mna bo jestem pewna ze razem z moją Miką by sie jakos w domu dogadaly i kazda by sobie znalazla swoj wlasny kąt w domu i nie bylo by "klotni" - no ale coz takie zycie

.Nawet moj kot przez jakis czas ciagle ja wypatrywal z balkonu,miauczal i na dworze przesiadywal w tych miejscach w ktorych razem z Zara sie czasami "bawily",widac ze tez za nią teskni.
Wogole okazalo sie ze kotka ma okolo 3 lat i juz byla wysterylizowana.Jednak zabieg zostal zle przeprowadzony i Zara w brzuchu miala ropę

Pewnie dlatego bolal ja brzuszek - ja myslalam ze moze jest w ciazy i dlatego nie daje sie glaskac po brzuchu - na samym początku dawala sie glaskac bez problemow.Weterynarz usunal jej resztki po zle przeprowadzonym zabiegu ,kotka miala temperature ale dostala leki i wyzdrowiala

Nawet nie chce sobie wyobrazac jak by to sie skonczylo gdyby nie fundacja Felineus i gdyby Pani z ogloszenia Zary nie zapewnila jej nowego domu

Ludzie potrafią byc naprawde okropni - ktos musial Zare wyrzucic na ulice a ze bylo lato to uznal ze sobie jakos poradzi.
Otóz nie bo co innego dzikie koty ktore sa zdrowe i ktore byly od zawsze "dzikie" a co innego kot ktory wychowywal sie w domu z ludzmi od malego i ktory nagle znalazl sie sam bezronny na ulicy.
Dziekuje jeszcze raz wam wszystkim

w szczególności Guni.P oraz fundacji Felineus





