Dziś gdy pani doktor przyszła do pracy już z daleka zobaczyła przywiązanego do drzwi lecznicy kilkumiesięcznego psa . Rozpoznała go natychmiast. Latem ktoś podrzucił jej kilka szczeniaków, które udało jej się wyadoptować. To był jeden z nich. Tak zwani ,,ludzie'' wciąż potrafią mnie zadziwić.
Od niedawna pani doktor zaczęła spisywać z wszystkimi adoptującymi umowy. Niestety wtedy jeszcze tego nie robiła. I nie chodzi o fakt, że oddali, chociaż to nie jest normalne, gdyż bierze się odpowiedzialność za zwierzę. Doktor zawsze mówi, że można do niej zwrócić kota lub psa. Chodzi o sposób w jaki to zrobili. Poniżej jakiegokolwiek poziomu.
Do lecznicy pewien pan przywiózł znalezionego około pięcio tygodniowego tygryska z pokiereszownym ogonem. Powiedział, że znaleziony i trzeba go uśpić. Pani doktor ogonek obcięła. Kot to straszny miziak. I do tego taki egzotyczny: z kikutkiem jak u zajączka. Też czeka na domek. Może nie jest zbyt fotogeniczny, ale jest słodki i w rzeczywistości piękniejszy.

kotek bezogonek czeka na domek