Gringo miał intensywny weekend

W sobotę robił furorę na pikniku Jokota - wszyscy go chcieli adoptować

Od ręki

Wystarczyło, że zawinięty w polarek kimał sobie słodko na rękach
On jest stworzony do takich imprez - uwielbia wręcz być noszony, przytulany, głaskany i podziwiany
Myślałam, że śpi, bo zmęczony atrakcjami, ale tak naprawdę to zbierał siły na wieczorne szaleństwa
W domu odżył i wszędzie go było pełno.
W dalszym ciągu najlepsza zabawa jest na łóżku - skoki, fikołki, turlanie, ataki na cokolwiek
Doskonale opanował rozmiary materaca i świetnie wie, jak się rozpędzić i gdzie się zatrzymać.
Wczoraj też mieliśmy jechać na piknik, ale nie dało rady.
Ćwiczył za to pomoc w sprzątaniu
Najbardziej mu się podobała jazda na szczotce i wpadanie z rozpędu w kupkę zmiecionych śmieci (składających się głównie ze żwirku

).
Tarzał się tak dokładnie, że się dorobił aresztu kontenerowego - wyczesywanie Cat's Besta z jego futerka jest niezłą mordęgą
Z dnia na dzień radzi sobie coraz lepiej - już nawet na śliskim gresie, po którym początkowo nie umiał się w ogóle poruszać, teraz już normalnie chodzi. Ostrożnie, ale świetnie sobie radzi.
A dziś rano przyłapałam go na robieniu kupala nie na leżąco, a w przepisowej kociej pozycji O! I to jest dopiero sukces

Żeby nie było zbyt radośnie, wczoraj rozmawiałam z potencjalnym domem, który się jednak zaczął zastanawiać, czy podoła
No cóż... lepiej teraz, niż później - sama ich namawiałam na poważne przemyślenie tematu. Mają dać ostateczną odpowiedź jutro-pojutrze.