Z Żyrafki po woli wychodzi

to co ten glutek wyprawia przechodzi wszelkie pojęcie ...nie ma zapory, której by nie sforsowała

wczoraj pierwszy raz sie myła

i juz wiem że jest straszną pedantką bo robi to wyjątkowo długo i dokładnie...sierść zaczyna ładnie błyszczeć nie jest już szorstka i nie czuć tak tego kręgosłupa, choć jeszcze z niej szkielecik

dostaje czesto (nawet w nocy) nie za duże porcje, i juz ma pierwsze nawyki: saszetka chętnie, mięsko najchetniej a chrupki służa do zabawy, więc sa cały czas w misce pod noskiem

co do łazikowania wszedzie to jak pisałam nie ma zapory, ale niezły gagatek z niej wychodzi

dziś "szczekała" na oknie na gołębie z taką zawzietością i nerwowym machaniem tego długaśnego ogona, że

jak to mój TŻ jej tlumaczył, że taki gołąb to w jej obecnym stanie to by ją porwał i
Żdebrze jak nie jeden wyszkolony w tym pies

stoi na dwóch łapkach i miauka straszliwie

byle by coś jej kapło...i nie ważne czy to zupa, kotlet czy kanapka...więc jak jemy to nie przy niej bo cieżko ją okiełznać, lub stawiam jej miseczke z jej miechem, ale brzuchal wielki

i na żebry...
Dziś z nami spała

podstawowe zasady łamiemy na wstępie

ale mała nauczyła się płakać jak zostaje sama no to jak ja tak płacząca zostawić

tulasna jest straszliwie, rozmruczana - wystarczy do niej sie odezwać i juz jest i się pycholem obciera a to jej "hmi" jest powalające

ten dźwiek jest meganiesamowity...
otrzymałam ankietę od Lary, jeszcze przesłałam ja do Magdy Radek by poczytała,ale jak dla mnie wygląda

mała będzie tam szczęsliwa
