DT dla kicia pilnie potrzebny. W szpitalnej klatce nie może siedzieć w nieskończoność

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
pozytywka pisze:to będzie week-endowy coming out
pewnie się zastanawiałyscie co się dzieje z Lucjanem, a ja milczałam, bo musiałam przemyśleć, co dalej
No więc (wiem, że nie zaczyna się zdania od no więc) - od poniedziałku miał u mnie TDT
teoretycznie do niedzieli, czyli do jutra
Ponieważ wszystko wskazywało na to, że jest to kot wolno żyjący, który umiera ze stresu w zamknięciu, podjęłyśmy decyzję o zabraniu ze szpitaliku.
W ciągu dwóch tygodni, które tam spędził został odrobaczony dwukrotnie, dostał dwie dawki iwermektyny - przeciwświerzbowo, antybiotyk i witaminy; miał czyszczone uszka i znajdował się pod obserwacja i cudowną opieką dr Komendy.
Przed wyjściem został zaszczepiony i zdecydowałam się wziąć go do siebie na tydzień - żeby nabrał odporności poszczepiennej.
Ten tydzień miał nam dać dodatkowy czas na obserwację i podjęcie ostatecznej decyzji, co z nim robimy.
W szpitalu marniał, leżał nieruchomo w klatce, nie chciał z niej nawet wyjść, kiedy miał taką możliwość i wyglądało na to, że psychicznie się sypie.
Pan dr sam stwierdził, że najlepiej będzie znaleźć mu spokojne i bezpieczne miejsce, gdzie będzie dokarmiany i gdzie nie będzie się czuł zagrożony, a równocześnie nie zostanie zamknięty w niewoli.
Ku mojemu wielkiemu szokowi oraz przerażeniu jeszcze tego samego dnia okazało się, że Lucjan to mega miziak
To jest facet, który na widok człowieka najpierw się trochę kuli, a kiedy widzi, że chodzi o głaskanie - wywala się do góry kołami, równocześnie usiłując barankować, ugniatać, mrucząc jak diesel i wijąc się na wszystkie strony - żeby lepiej podłożyć się pod rękę.
Z powyższego wynika, że facet potrzebuje Ludzia.
Domu, który będzie miał czas i cierpliwość, bo gościu jest cholernie namolny i drze się jak wściekłe gacie, kiedy się go przestaje głaskać, wychodzi z pokoju, albo wchodzi do pokoju i nie zaczyna natychmiast pieścić.
Rozwiesiłam kolejne trzy tuziny ogłoszeń z informacją, że Lucjan szuka albo dawnego, albo nowego, kochajacego domu.
Zero odzewu.
Nikt go nie szuka, nikt go nie chce.
Ja go zatrzymać nie mogę (i nie chcę) z kilku, wcześniej już wyjaśnianych względów. Oraz kilku nowych.
Czekam na cud.
Jutro będę klecić nowe ogłoszenie, bo poprzednie już się zdeaktualizowało, mamy też cudowne zdjęcia autorstwa Pasibrzuchy - widzicie je powyżej
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 33 gości