Wczoraj Pędzelek był bardzo obolały po tej poprawce, to było praktycznie grzebanie w otwartej ranie, niby chwila, ale wiadomo jak musiało boleć, nie chciałem żeby juz mu dawać głupiego jasia, bo dzień wcześniej ciężko dochodził do siebie...
Na szczęście dziś już lepiej. Wszystko wydaje się być mniej opuchnięte i juz nie takie podbarwione krwią, więc mam nadzieję, że się powoli wygoi. Humor też już dziś kocurek ma lepszy

Tak, wziąłem go do domu po kastracji oczywiście, był w jednym pokoju, a moje koty po drugiej stronie na czatach. Wczoraj juz go wypuściłem rano na dwór, wtedy się trochę uspokoił, odsypiał cały dzień na swoim legowisku na ogrodzie. Dziś jeszcze wziąłem go na noc do domu. Teraz już urzęduje na dworze i gania za Kicem...
Kocurek bardzo szybko by się zaadoptował do warunków domowych, cały czas chodzi i zagaduje, byle tylko się nim zająć. Mizia się tak, że opiera się całym ciałem o rękę i za chwilę przewraca

Mówi też do kotów, myślę, że mógłby spokojnie mieć towarzysza zabaw, niestety moje koty go nie akceptują

. No i załatwił się bezproblemowo do kuwety...
Mądre kocisko i w dodatku jakie piękne - wetka stwierdziła, że on taki trochę niebieski jest...
A najważniejsza informacja to ta że FIV i FELV ujemne
Nie myślałem, że tak się do niego przywiążę... Serce mi pęknie jak będę musiał go komuś oddać
. Ale to chyba najlepsze wyjście. On zasługuje na najlepszy dom 