Ci od Tośki dzisiaj się odzywali tłumacząc, że autko mają wciąż niesprawne a z Pruszcza do mnie z małym dzieckiem to średnio na jeża bez samochodu.. Utrzymują, że po weekendzie chcieliby przyjechać i Tosię zaadoptować.
W dniu dzisiejszym Zośka, która jest najbardziej ze wszystkich lasek miziasta, przyszła sama do mnie na kanapę:)
Tośka potrafi się już na kanapie zrelaksować i przyciąć komara, ale sama się do pokoju nie pofatyguje.
Tylko biedulka moja kochana Kasia jest wciąż wypłoszona, i tak robi postępy, bo już nie je w kącie i w czasie jedzenia poddaje się głaskaniu, nie syczy i nie prycha też za każdym razem kiedy do niej wyciągam rękę. Kasia często siedzi na granicy pokoju i łazienki w półce na buty i obserwuje otoczenie. Otwiera się ale postępy są wolniutkie, natomiast mam przeświadczenie, że kiedy ona już zaufa to będzie najwierniejsza z nich wszystkich, naprawdę ma taki poczciwy charakter i to jej niskie zawieszenie, wygląda jak mała prążkowana ciężarówka

Aaa.. bo ja zboczona na punkcie prążków takich najzwyklejszych jestem.