Dobry wieczór!
niki2117 pisze:Co do tych punktów wydaje mi się,że powinny być zawarte we wszystkich tego typu aukcjach,gdyż ludzie wiele rzeczy robią pod wpływem impulsu,a potem mamy tego skutki w schroniskach i na ulicach.
Może to nie wiele,ale myślę,że takie słowo na koniec tekstu jest "ochładzającym" zapędy podjętej impulsywnie decyzji i mam świadomość,że jednak do niektórych to dociera.
Niestety trzeba być przygotowanym również na "zapędowców",którym będzie trzeba samemu ostudzić ich zapędy. Najważniejszy jest teraz dobry domek

Pozdrawiam
Zgadzam się w 100%.
Okazało się, że dziś przyszła w ciągu dnia młoda pani, która znalazła w Internecie jedno z ogłoszeń Czarka (może tu na miau.pl nawet?) i obejrzała sobie kotka. Generalnie początkowo myślała żeby go przygarnąć, ale podczas rozmowy nasunęło się jej trochę wątpliwości:
1. Czarek "zmężniał" (właściwie, to głównie przytył ale chyba trochę i urósł) w stosunku do tego co jest na zdjęciach, a ona myślała o trochę mniejszym kotku i chyba się trochę przestraszyła,
2. nie wiemy czy na pewno Czarek potrafi korzystać z kuwety (wydaje nam się że tak, ale pewności nie ma) oraz jak by się czuł zamknięty w domu, podczas gdy co najmniej ostatnie dwa miesiące spędził na dworze i może mu tego brakować w domu niewychodzącym.
Pani była jednak pierwszą osobą, która zostawiła numer telefonu do siebie

i na dodatek zachowuje się dosyć rozsądnie i mieszka niedaleko. Zastanawiam się, czy nie namawiać jej i karmicielek na próbę, żeby wzięła Czarka do siebie na trochę i zobaczyła jak to będzie, tzn. jak kot się poczuje w domu. Nie mamy z tym doświadczenia, jak dotychczas szukaliśmy domów dla kotów to głównie ogłoszeniami na drzewach i kota brał ktoś szybko i od razu do domu stałego, szczepił go wtedy i kastrował, a Czarek jest pierwszym dla którego szukanie trwa tak długo (i do tego warunki atmosferyczne są trudne, więc tym bardziej szkoda kotka). Oczywiście nawet taka próba to byłyby pewne wydatki i tu wstępna deklaracja jest taka, że karmicielki by się dołożyły początkowo np. do opieki weterynaryjnej, pożyczyły "sprzęt" (kuwetę, transporter, miseczki) itp. Jakby Czarkowi brakowało świeżego powietrza, to przecież może wychodzić na spacery w szeleczkach (tutaj kilka kotów co najmniej tak jest wyprowadzanych, jeden to podobno sam wskakuje na telewizor i nadstawia się do założenia szeleczek jak chce wyjść).
Wnioski z tej całej dzisiejszej wizyty są takie, że chyba bez nowych zdjęć to będzie jakaś porażka, bo każdy jak przyjdzie to najpierw stwierdzi że oczekiwał innego kota. Ale to mam nadzieję naprawić w sobotę. Druga sprawa, to że nie mamy dobrego planu, co zrobić jak Czarka ktoś zechce, bo to właśnie nie może być pochopne i natychmiastowe, trzeba umówić się kto i kiedy Czarka kastruje itp.
Chyba rzeczywiście przydałoby się, żeby ktoś go wziął tymczasowo, bo to dałoby nie tylko schronienie Czarkowi ale też odpowiedzi na te różne pytania. No i kocurek byłby wydany wykastrowany i odchuchany.
Życzę czytającym wątek Czarka dobrej nocy!
Adam