
Pojechałam go zobaczyć i wróciłam z kotem w kontenerku.TZ przezornie wylazł przed sklep by mi w oczy nie patrzeć

I tak w klatce siedzi śmierdzacy,chudy, czarny koszmarek.Zęby wampira w chudym pysku! Wiadomo,ze kot bo w chudej doopinie wyraźnie klejnoty widać. A reszta koszmarny koszmar. Ponad 20 kleszczy wyciągniętych tu u nas. Podobno juz w DD były wyciągane.Każda kosteczka widoczna, futro okropne, przeżedzone,nogi i ogon patyki...Bigunka...Uszy kopalnia...Skrzeczy ale nie miauczy.Pysio tylko otwiera.Oczy i nos ok.
W kontenerku zrobił cuchnącą maź w której było coś ciemnego (wyglądało jak resztki mchu?) i igły drzew...No i ziemniaki (pewnie to dostał z kuchni) oraz puszka.Nie strawione bo łykał w całosci.Innych śladów jedzenia prócz tego, które dostał od dziewczyn nie było.Bardzo plakał tak nieszczęsliwie i cicho. Uwierało go widać i moczyło tyłek. A właściwie kości.
W klatce przy pryskaniu frontlainem nie bronił sie.Pchał sie pod rekę z głową, wywalił brzuch do głaskania, udeptywał chudymi łapinami... Mruczał.Jak tylko wstawiliśmy kuwetę zaraz z niej skorzystał.
Zasnął w koszyczku.