Mrusia w jak najlepszym porządku. Jak pisałam bawiła się już sześć godzin po operacji. Wieczorem mogłam jej dać troche jeść i zjadła z ogromnym apetytem.
Kolacyjka.Największy problem, jaki Mrusia miała to kaftanik. Początkowo nie potrafiła w nim chodzić. Oczywiście zaczęła od chodzenia rakiem. Ale chęć zabawy przemogła i Mrusia juz sobie dzielnie biega.
Bardzo śmiesznie zareagowała na Mrusię w kaftaniku Filutka. Uznała, że to jakis inny kot i zaczęła warczeć. Na szczęście Mrusia pozwala się do woli obwąchiwać i powoli Filutka przekonuje się, że już ją zna. Na razie wychodząc z domu zamykam Mrusię w łazience, żeby przypadkiem nie poszalała w zabawie z Filutką. Jednak miała otwarty brzuszek, więc się musi pooszczędzać.


Mrusia dostała granatowy kaftanik z dzianinki. Bardzo fajny. Lepszy od płóciennych, bo się naddaje. I juz dobrze sobie w nim radzi. Oczywiście próbuje go zawzięcie myć i szarpie za troczki, ale specjalnie nie protestuje z powodu tej niewoli.