Nie, domków nie ma. To chyba tak w przenośni tylko było
Etka, to właśnie Biocanem zostały zaszczepione. Ja nie zapamiętałam nazwy. Na drugą wizytę złapałam tylko Sonię, Nina nie dałam rady, uciekała strasznie. Sonia dostała znów zastrzyk. Za to obie łykają Lamisil w drobno pokrojonej wątróbce. Uff! Chociaż wiem, że nie można jej podawać za często, ale nie mam wyjścia. A na futerko dostają po 2 cm pasty NURISH UM CAT z biotyną, witaminami i omega3, na poprawę sierści. Wet powiedział, ze po tej sczepionce na grzybicę objawy mogą się na początku nasilić i tak chyba u nich było.
Wczoraj znalazłam Ninę dopiero o 2 w nocy na dworzu. U mnie okna pootwierane, jak kotki wypuszczam to zamykam, ale o jednym w kuchni zapomniałam. Nina powinna chyba trafić do domu wychodzącego, bo na wolności czuje się po prostu dobrze. Najpieerw usłyszałam buczenie Malwinki jak zwykle to robi na obcego kota. Wyjrzałam przez okno i przemknął ktoś na białych łapkach. Zawołałam, a Nina cichutko zamiauczała. Ona ma taki delikatny głosik. Zanim wyszłam Nina już po drzewie weszła na balkon. Jak mnie zobaczyła, to zeszła i to dziwne, ale chętniej podeszła do głaskania niż w mieszkaniu. Nawet przewrociła się do góry brzuchem i chciała się bawić gałązką. Jakaś taka wesoła była. Wzięłam ją na ręce i przyniosłam do domu. Dobrze, że chociaż zna drogę powrotu po moreli na balkon.