Witula będzie chory. Widać,że źle się czuje. On jak tylko zaczyna coś mieć
"nie tak" z nim wystawia języczek i obslinia się. Czemu łazęga nie zdecydował sie wcześniej mnie zauroczyć? Czekał tak długoz podrywem! To typowy jedynak. Choć lubi Żuka i Lilę.Ale Żuka bardziej. Witunia kocha naj,naj,najbardziej na świecie...miskę. Pełną, najpełniejszą. Jak mu się jego skończy to idzie dalej. Wymiata systematycznie każdą wolną lub na chwilę spuszczoną z oka. Wystarczy,że jakiś kot znad swojego dania głowę uniesie i może pożegnać się już z jedzeniem. Bo mordka Witunia już w niej ślęczy.Mlaszcze, ciamka, połyka. Upaprze siebie, podłogę, towarzysza. Jest wtedy przeszczęśliwy. Jednak Witek obcesowo traktuje żarełko tylko kocich kolegów. Do naszych dań nie sięga.Czeka grzecznie aż coś dostanie. Nie naprasza się, nie płacze. Jest żywym obrazem Smutnego Głoda.
Wituś zmienił sylwetkę na okrąglejszą. To co wydawało się upecanym smarem futrem pod paszkami jest rudawym futrem. Tylko teraz już tak się nie klei. Wituś jest pieszczochem. Jak on lubi zdesantować mnie nad ranem waląc się i dopraszając głaskania. Depcze po mnie pracowicie próbując złapać odpowiednią pozycję do leżenia. Często przekręca sie bym miała łatwy dostęp do wszystkich, wymagających głasków części ciała. Mruczy, mruczy i ślini się. Prócz jedzenia, zabaw żołnierskich (desant i napad z zasadzki na inne koty) Wituś naj,naj, najbardziej na świecie lubi się...czesać
