Milusińskie słodziaki..

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Nie maja 16, 2010 13:55 Re: Milusińskie słodziaki szukają domków

Co tu tak cicho?
Kaś pisz proszę... niewiele osób pisze o kotach tak pięknie jak Ty! :1luvu: :1luvu:

A ja nie mam co na JoKotowy profil na FB wrzucać!
Obrazek

Obrazek

teapot

 
Posty: 490
Od: Nie maja 04, 2008 10:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie maja 16, 2010 15:15 Re: Milusińskie słodziaki szukają domków

8O Kasieńko zawstydzasz mnie.. :oops: Bardzo dziękuję :1luvu:

U moich tymczasów oddanych do domków wszystko jest dobrze, Juleczka zwana teraz Lusią, podobno zakolegowała się ze swoją koleżanką - Lunką. Nie miałam dawno z nimi kontaktu, wykonałam nieudaną próbę w piątek, ale wieści jak dotąd były bardzo dobre więc liczę że tak jest nadal.
Moja słodziutka Lamia też już "była u siebie" kilka tygodni temu, więc serce mnie mniej boli..
Dziewczynki dały miejsce nowym dziewczynkom, serockim biedom. Leczymy, jedna już jest ok, druga kończy mam nadzieję leczenie niedługo, sterylka i będą mogły szukać domków. Moje pieszczoszki najcudowniejsze..

Mam problem za to z nerkami mojego rezydenta Miszki od kilku dni i z tym walczę :( Niby jesteśmy na dobrej drodze, ale bardzo się denerwuję.. Ciężko go leczyć, bo silne stworzenie i oporne we współpracy na tym polu :roll:

Kaprys2004

 
Posty: 12087
Od: Śro kwi 02, 2008 15:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie maja 16, 2010 15:18 Re: Milusińskie słodziaki szukają domków

dobrze bedzie z opornickim, zobaczysz :ok:
Kciuki za biedy serockie :ok:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55993
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Śro maja 26, 2010 9:08 Re: Milusińskie słodziaki szukają domków

Dzięki wielkie, Asieńko! (Wszystkiego najlepszego z okazji przedwczorajszej okazji!!!!)
Miszka wygląda dużo lepiej, zachowuje się normalnie, oczka żwawe, nie siedzi skurczony, teraz tylko ( :wink: ) muszę złapać mocz do analizy i poczekać na chwilę prawdy. Brr..

Zalegam Wam coś.. :oops:

Oto relacja z adopcji Juleczki..

12.03.2010 r. 23.39 - dzień oddania Juleczki do Jej Osobistego Domku :-) Wieczorem dostałam takiego maila: :D
"Kasiu, Marcinie
Nie było Wam łatwo jej oddać dlatego chciałam Wam jeszcze raz Bardzo Bardzo podziękować :)
Luna waruje pod drzwiami i nadsłuchuje jak Jula gada do siebie. Wygląda na zaciekawioną i na nas nasyczała jak chciałyśmy ja zabrać.
To niesamowite jak Julka daje się miziać :)) drapałam ją, to po całym dywanie się czołgała, dała się głaskać wszędzie gdzie tylko się dało i tam gdzie oczywiście chciała(pod paszkami też:) Nie da się przestać jej drapać ona na to nie pozwala :)Bawiła się już sznurkiem i piłeczką, łazi za mną krok w krok i mruczy jak mały traktor. Do kuwety jeszcze nie zajrzała ale za to 3 razy zjadła troszkę karmy i 5 razy upewniła się że nadal tam jest po odejściu ;) Faktycznie ugniata i to z dużym zacięciem lecz z wyczuciem (nie zaciąga kocyka). To na razie tyle i aż tyle co mogę powiedzieć po 40 minutach.
Jula wygląda na zadowoloną więc nie martwcie się;)
jak już napstrykamy jej całą tonę zdjęć to podeślę te najbardziej twarzowe ;)
Pozdrawiają serdecznie
Agnieszka, mama, Ania i Luna"

14.03.2010 r.
"Jest ciekawie tyle w dużym skrócie można powiedzieć o relacjach między dziewczynami :)
Uwaga rozpisuję się ... ;)
Luna była Bardzo zaskoczona tym że Julka to prawdziwy kot (miałczy, mruczy, je, śpi i bawi się:) Czaiły się przez całą sobotę. Nasza była obrażona i zła strasznie na nas, jej oczy mówiły" ja wam już nie wystarczam??" Nasyczała na Julkę i trzymała się na odległości 2 metrów. Jula wykazywała chęć zapoznania sie bliżej ale Luna jeszcze sie z tą myślą nie oswoiła więc Julka się odeła i zajęła się sobą i nami. Lunie przeszło i zaczęła się interesować nową koleżanką ale Jula straciła chęć zapoznawania się i zaczęła syczeć na Lunę. Nie biją się i nie atakują ale swoje zdanie wyrażają z bezpiecznej odległości. Sądziłam, że Julka będzie miała więcej dobrych chęci a jest odwrotnie. Nasza zaczęła juz bliżej podchodzić i nie wydawała żednych pomruków za to Julka warczała koncertowo. Luna się płoszy i ustępuje ale do czasu. Teraz każda wchodząc do pokoju patrzy gdzie jest ta druga, widać ze się sobą interesują. Każda z nich chce siedzieć jak najwyżej. Jak Luna siedzi na parapecie to Jula na szafce, jak jedna na stole to druga na blacie i patrzą sobie głęboko w oczy. To relacja z soboty.
Dzisiaj jest o wiele lepiej. już ma siebie nie warczą, nie omijają sie już tak bardzo i podchodzą do siebie coraz bliżej. Jak Julka spała w kuchni to Luna poszła obwąchać kuwetę, kanapę, zajrzała jej do miski i pozamiatała przy niej łapami. Jula się dzisiaj bawiła zabawkami Luny przekonana że jej nie ma w kuchni choć czujnie patrzyła na drzwi czy Luna sie nie zbliża. Nie skapnęła się, że Luna już od dawna siedziała na blacie i z góry ze stoickim spokojem obserwowała jak się bawi. Na razie terytorium jest podzielone na wpływy góra i dół. Julka sama z siebie przyszła na górę i zdziwiona zorientowała się że nie jest panią całego domu(salon kuchnia przedpokój i mamy pokój) i spokorniała szybciutko. Zrobiła sie od razu milsza i już tak nie fikała do Luny. Nie weszła na górze do żadnego pokoju, zeszła od razu na dół. Sukcesem dzisiejszego dnia jest to, że dziewczyny siedzą w tym samym pokoju i nie warczą na siebie. Są sobą bardzo zainteresowane ale żadnej jeszcze nie starcza odwagi żeby do siebie podejść.
To relacje z weekendu :) Jesteśmy dobrej myśli. Widać u dziewczyn postęp. Podejrzewam że za tydzień lub dwa będą jak dwie kumpele.
Co do kuwety...
Pierwszą kupę zrobiła u mamy na narzucie heheh ;)
Kupa trafiła do kuwety a narzuta do pralki. Jula skumała aluzję i następną kupę zrobiła grzecznie do kuwety :) Dzisiaj jej dosypałam następną porcję karmy więc je z apetytem. Czuje się dobrze i obdziela sprawiedliwie względami miziając się i wdrapując na kolana.
Zdjęcia jeszcze podeślę, na razie mam same nieudane bo jest ciągle w ruchu ;)
Chętnie obejrzałabym te które zrobiliście jak u nas byliście jeśli można prosić :)"

Oto zdjęcia, które zostały zrobione 12.03.2010 r. wieczorkiem. Niestety - bez flesza, bo aparat nie miał ochoty współpracować. No i oczywiście - nie wszystkie, bo na pozostałych są buzie Nowych Opiekunek: Bogusi, Agnieszki i Ani, a nie uzgadniałam czy mają ochotę zaistnieć w internecie :wink:

Obrazek Obrazek Obrazek
Nie jestem zestresowana, prawda? :D

15.03.2010 r.
"Bez zmian na razie :) Późno dziś wróciłam i nie wiem za bardzo jak sobie radziły. Obie są w całości i dobrej kondycji a to znaczy że nie lały się po kontach. Jula ma ruję teraz więc szaleje po całym domu miałcząc straszliwie i mizia się do wszystkiego co się napatoczy Luna patrzy patrzy na nią w stylu "odbiło ci?" Jula bezczelnie sobie poczyna. Luna jest szczerze oburzona ;) Jula włazi naszej na jej ulubione miejsca bez żadnej żenady. Przed chwilą się na siebie darły bo Jula naruszyła świętość Luny czyli łużko mojej siostry, co ciekawe wszystkie te wpadki i naruszenia etykiety spływają po Julce jak po kaczce woda. Jest śmiała i bez żadnych oporów. Luna nie wie jak ją traktować woli mieć cały czas ja na oku żeby tamta czegoś nie zmalowała czy np nie właziła tam gdzie kategorycznie Luna nie chce jej wpuścić(mało jest takich miejsc ale kocyk u mnie na parapecie i łużko Anki to zdecydowanie jej terytorium reszta jest obojętna). Jula powoli zwiedza piętro a Luna trochę się denerwuje bo góra od małego kocięta była jej domem. na dół schodzi rzadko. Jula depcze po mnie, wskakuje mi na klawiaturę która jest obok okna ale nie zauważyła Luny która śpi na kaloryferze, więc wylądowały oko w oko. Luna sie trochę zestrachała a Jula w ogóle hehe ;)"

4.04.2010 r.
"Witam serdecznie,
nie miałam telefonu przy sobie i nie mogłam odebrać. Ciekawi Was co u naszej ślicznotki? ;)
Jest zdrowa, zaznajomiona z każdym kontem w domu, przez 3 tygodnie jadła niezmiernie duże ilości karmy ale już jej przeszło i je normalnie jak zgłodnieje. Zamiast skórki i kostek, jak się ją głaszcze to już troszkę ciałka czuć. Z nas wszystkich (ku mojej wielkiej radości) upodobała sobie mnie. Nie odstępuje mnie na krok, razem siedzimy, razem chodzimy i razem śpimy :) Codziennie rano po budziku przychodzi i mruczy mi nad uchem, potem wchodzi mi na plecy i ugniata po całości więc masaż mam zapewniony;) potem wstajemy i idziemy do łazienki, czeka aż skończę się myć i ubierać. Obowiązkowo musi wleźć do wanny i pomoczyć łapy. Ja się pakuję a Lenka idzie zjeść. Schodzimy na dół. Ja robię jedzenia a ona próbuje wzbudzić litość i coś dostać. Potem idzie sie bawić a ja wychodzę. I tak co dziennie :) wieczorem ok 11 mruczy i zawodzi że już czas spać wiec po wszystkich przygotowaniach kładziemy się do łóżka i znowu masaż. Ona jest niesamowita, tak miła i pozytywna heh :)
Luna juz się przekonała, że Lena raczej nie zniknie z jej uporządkowanego życia i pogodziła się z tym. Wąchają sie po noskach i ganiają po domu. Razem siedzą na parapecie choć na początku Luna robiła wszystko żeby nie zostawić wolnego centymetra, jak zwykle zwijała się w kulkę to teraz rozciągała się na cała długość by zająć caluśki parapet. Lena sie nie zrażała i teraz juz potrafią sie dzielić najlepszymi miejscówkami, ale zasada nadal jest jest "kto pierwszy ten lepszy".
Lena nauczyła nas porządku, teraz chowamy po każdym posiłku wszystko co nadaje sie do spożycia. Zjada i podkrada wszystko co zostanie bez opieki choćby na 1 minutę, Ma całkowity zakaz wchodzenia na blat i stół właśnie z tego powodu, wszędzie indziej może wchodzić.
Jej ulubioną zabawką jest frotka do włosów każdego rodzaju i koloru, bardzo lubi zrzucać wszystko co leży na biurku.
Nadal nie lubi jak sie ją bierze na ręce ale dla mnie robi wyjątek z czego się bardzo cieszę:)
Ostatnio często przecieram jej oczy bo ciekną jej łzy albo ma "śpiochy" w różnych kolorach np, żółte lub zielone. Nie wiem z jakiej przyczyny może taka jej uroda, jeśli jej nie przejdzie to przejdziemy się do weterynarza."

19.05.2010 r.
"Młoda jest zdrowa i zadowolona, już sie tolerują, Luna czesto ustępuje Lence. Nie biją sie i zaczynają się bawić.śpią nie razem ale obok, wąchają się po noskach. Lena lubi drapać dywany więc ciągle zaprowadzam ją do drapaka, Ten kot to rzołądek na 4 łapach, je strassznie dużo i świni przy tym, Luna zawsze po niej zamiata łapkami. Lena jest zlodziejką jedzenia, porywa wszystko co jadalne i nnie, ostatnio wylizala łyżkę po pesto. Czasem wygląda jak kleptomanka, kradnie i robi oczy jakbyśmy ja oskarżały za coś czego ona przecież nie zrobiła. Jest z nią zabawnie, jest stradsznym przytulaskiem i ciągle sie domaga czułości i uwagi.
Załączam nasze dziewczyny w plamie słonecznej na parapecie, błogo śpią sobie i mruczą jak dwie kosiarki;)"
LunaObrazek Obrazek Obrazek
Jula-LenaObrazek Obrazek Obrazek

Kaprys2004

 
Posty: 12087
Od: Śro kwi 02, 2008 15:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 26, 2010 9:13 Re: Milusińskie słodziaki szukają domków

Muszę jeszcze któregoś dnia zrobić rachunek sumienia przeglądając ten wątek i zobaczyć czy załączyłam relację z oddania Lusi do Agnieszki i dwóch chłopaczków w styczniu.. Obawiam się jednak, że nie wywiązałam się z przyjemnego obowiązku :oops:

Kaprys2004

 
Posty: 12087
Od: Śro kwi 02, 2008 15:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 26, 2010 9:20 Re: Milusińskie słodziaki szukają domków

dzięki za życzenia. :1luvu:
Aleś posta wysmarowała :mrgreen: .Ledwom sie przebiła przez wszystko :lol: .Grunt to dobre zakończenie!
Kciuki za resztę statdka!
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55993
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Śro maja 26, 2010 10:35 Re: Milusińskie słodziaki szukają domków

Dzięki, dzięki!! :D

Kaprys2004

 
Posty: 12087
Od: Śro kwi 02, 2008 15:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 26, 2010 22:25 Re: Milusińskie słodziaki szukają domków

:) Jestem banalna- uwielbiam happy endy!

Kaś, a napiszesz coś więcej o swoich obecnych tymczasowiczach? Takie małe charakterystyki z fotkami poproszę...
Obrazek

Obrazek

teapot

 
Posty: 490
Od: Nie maja 04, 2008 10:52
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw maja 27, 2010 10:31 Re: Milusińskie słodziaki szukają domków

Pewnie że napiszę :D

1. Jaś - pingwin - 1 rok 2 miesiące - z pruszkowskiej piwnicy..
nie wiem do końca jak to z jego tymczasowaniem :wink: Zlotooki dzikus, potrzebuje spokoju i miłości. Sypia ze mna i cudnie mruczy w lozku :D Nadzwyczaj kocha inne koty..

2. Julitka - krówka - 11 miesięcy - ze schroniska w Piotrkowie..
moja mała zielonooka ozdrowieńczyni i pieszczoszeczka :D jest zawsze blisko mnie - muszę ją jeszcze wysterylizować i będzie gotowa do ogłoszeń :roll: Nie wiem znowu (po Julce) jak oddam w obce ręce to moje gadające i nareczne cudo (cwierka :1luvu: ).. jest bardzo pogodnym i zgodnym kotem, bezkonfliktowa z innymi kotami i ludzmi..

3. Kropeczka (reaguje na Misia, Myszka) - biała w czarne łatki - 2 lata - z Serocka..
ma jasnozlote oczy, ale po chorobie lewe pozostalo zamglone, choc widzi na nie doskonale. Widoczna mgielka na oczku nie ma jednak znaczenia przy jej radosnym i przemiłym charakterze. Jest cudownym kotem, drobniusieńka istotka z anielską cierpliwością jeżeli chodzi o podawanie lekarstw, przez co dodatkowo można się w niej rozkochać.. Nie pcha się na ręce, ale wzięta - zalega na dluzej z ufnością, wtulone, cieplutkie, cudne ciałko z drobniusieńkimi różowymi łapusiami.. Kocha zabawę dłuuuugą sprężynką.. Zawsze przebywa w mojej okolicy, pod spódnicą, koło nóg, bylebym była blisko.. Śpi wtulona we mnie..

4. Kreseczka (też zwana zazwyczaj Misią i Myszką :wink: ) - krówka - 1,5 roku - z Serocka ..
podobna do Julitki, może więc powinna mieć na imię Jowitka :lol: , malusienka, o wygladzie polrocznego kociaka żywiołowa dziewczynka o mocno miodowych oczach. Zawsze wynajdzie sobie cos do popychania lapkami i gonienia, papierek, guziczek czy spineczke :wink: Jest zawsze na mojej orbicie. Nie za bardzo ma cierpliwość długo przebywać na rękach, bo nie ma czasu na takie bzdury, ale podobnie jak Kropeczka jest ZAWSZE tam gdzie ja. Śpi też ze mną, ale mala charakterna baba nie lubi być pod kołdrą nawet wtedy gdy łapki są zimne.

5, 6, 7, 8 maluszki z Lublina znalezione w samochodzie w polowie drogi do Warszawy, cuda natury kochajace czlowieka :1luvu:


To teraz czas na foty.. Ale musicie chwilke poczekac :oops:

Kaprys2004

 
Posty: 12087
Od: Śro kwi 02, 2008 15:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob maja 29, 2010 23:03 Re: Milusińskie słodziaki szukają domków

Dzisiejszy dzień :(
Kopiuję z wątku Jokota..

Kaprys2004 pisze:Melduję, że kończę dzisiejszy koszmarny dzień. Złych wieści i emocji wystarczy mi na długo..

Zaczęłam od poranka, kiedy karmiłam jedno małe ze strzykawki (umieją jeść stały pokarm, pić wodę, a nie jarzą, że umieją pić mleko :lol: ), kiedy mój syn powiedział, że mam problem..

Miałam. Umyłam zęby, cokolwiek na siebie wrzuciłam i wskoczyłam do samochodu z małą biało-burą, która ledwo żyła.
W drodze przypomniałam sobie, że muszę niestety jechać do całodobowej kliniki, bo żadne lecznice jeszcze o 8 w sobotę nie działają. W Al. Niepodległości zajęli się malutką, zostawiłam ją w szpitalu, po kilku godzinach już było dużo lepiej.. Nie wiadomo co jej jest, ale podejrzewają zapalenie opon mózgowych. Oznacza to tyle, że muszę wszystkie od siebie izolować. Tj. moje starsze - trzy maluchy - jedną małą..

W południe byłam w Boliłapce. Nie podobał mi się katarek Kreseczki i większy brzuszek Julisi. Katarek wyleczymy pewnie za kilkanaście dni, ale jest duży problem z Julitką. Maciej pobrał płyn z jamy brzusznej. FiV-u wg niego nie ma, za to ma zapalenie otrzewnej. Słaby kot - słabe zdrowie - słabe rokowania - długo nie będzie żyła. Na razie robione są badania krwi, rodzaju bakterii i w zależności od tego jaka to bakteria, może da się zrobić jej operację, oczyścić z ropy wnętrze, zrobić sączki..

Serce mi się rozrywało, bo moja maleńka płakała na stole żałośnie, tak jak w listopadzie kiedy umierała...

Kiedy wróciłam do domu, trzy maluchy przelewały mi się przez ręce, jedno miało 36.5 st., więc w torbie ułożyłam ciepłe butle z wodą i wsiadłam do autobusu (w międzyczasie zepsuł mi się samochód). Wiozłam ledwo żywe koty do tej samej lecznicy, gdzie jest pierwsza malutka, bo znowu żadna inna "normalna" nie pracowała. W lecznicy dałam im wody i małe ożyły. Trochę rozjeżdżały się łapki małej czarnej, leżała jak sparaliżowana, więc znów się zaniepokoiłam. Podczas badania lekarka stwierdziła, że w zasadzie zachowują się jak zdrowe kociaki.. Umówiłam się na ich obserwację i ewentualny powrót, jeżeli będzie źle. Nie wiem po co się "umawiałam", bo było to oczywiste.. Pierwsza mała podobno jest stabilna i ok.. Jutro pewnie będzie do odbioru. W drodze powrotnej maluchy spały jak zabite, "utłukł" ich pomruk autobusu i chyba było im b. ciepło, bo chłopak zaczął dyszeć. W domu dałam im jeść, pić i.... zaczęły szaleć w klatce i po pokoju jak najzdrowsze koty. Później same padły i z pokoju przeniosłam je do klatki, gdzie bez problemu spały dalej. Były ze mną w drodze przez cały dzień, przez prawie 13 godzin, nie dziwota, że były zmęczone. Nie dziwcie się mi jednak że dostałam histerii, bo przelewający się przez dłonie kociak nie jest widokiem natualnym i oczywistym..

Idę spać, bo padam emocjonalnie i fizycznie. Nie wiem czy się nadaję do tego wszystkiego..

Kaprys2004

 
Posty: 12087
Od: Śro kwi 02, 2008 15:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie maja 30, 2010 5:26 Re: Milusińskie słodziaki szukają domków

czytałam w JoKocie i przytulam mocno!
Bedzie ok!Musi!
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55993
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Nie maja 30, 2010 12:39 Re: Milusińskie słodziaki szukają domków

Kasiu, jak zwykle nie nudzisz się.
Trzymam :ok:
Obrazek Obrazek

:201461 :cat3: . . . . . NASZ KOCI BLOX http://kocidomtymczasowy.blox.pl/html

:catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

delfinka

 
Posty: 9012
Od: Wto gru 05, 2006 0:13
Lokalizacja: obecnie miedzy Łodzią a Warszawą

Post » Pon maja 31, 2010 20:41 Re: Milusińskie słodziaki szukają domków

Nie nudzę się.. :roll: Dzięki Kochane..

Wieczorem było ok, dzieciaki w pokazowej formie.. Rano znowu mała przyprawiła mnie o zawał serca, przelewała się przez ręce, ale wyszło po kilku chwilach, że chyba była tak bardzo zaspana.. Co przeżyłam jednak to moje.. Byliśmy na zastrzyku z małą i Julisią, pokazaliśmy fotę rtg klatki piersiowej Julini doktorowi ("dosyć dobrze wygląda, jak na takiego kota") i czekamy na wyniki badań bakterii. Maluchy zjadły właśnie cudownie pachnący pasztecik, reszta towarzystwa szalała wąchając dookoła, wnętrze (rozciętej) saszetki zostało wylizane w ciągu sekundy przez kilku chętnych. Maluszki pewnie zaraz pójdą spać :D

Kaprys2004

 
Posty: 12087
Od: Śro kwi 02, 2008 15:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 02, 2010 13:21 Re: Milusińskie słodziaki szukają domków

Juliśka nie żyje. Miała zapalenie otrzewnej (ropa w brzuchu). Brzuszek jej od przedwczoraj się powiększył i Maciej zadecydował, że trzeba założyć dreny od razu. Podczas operacji okazało się, że ma ogniska ropne na każdym narządzie. Musieliśmy się pożegnać..

Jadę zaraz z nią na działkę. Do Zuzi, Kamyczka i Szczurków.

Kaprys2004

 
Posty: 12087
Od: Śro kwi 02, 2008 15:53
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro cze 02, 2010 13:52 Re: Milusińskie słodziaki szukają domków

przytulam Kasiu!
Maleńka światełko zapalę dla ciebie dzisiaj [*]
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55993
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości