Przecież bym jej nie wypuściła zaledwie po kilku dniach, spokojnie.No i muszę jakoś zdobyć fundusze, oprócz niej mam do sterylki trzy kotki i kocurka do kastracji.Ale mała czarna jest priorytetem.Nie chcę, aby było tak jak z Agatką, której nie zdążyłam ciachnąć zanim urodziła Pszczoły.One są kochane, cieszę się, że je mam, ale gdyby tak był większy miot? Nie wyrabiam, naprawdę.
Byłam już pod hutą.Sowy nie było, w misce zamarznięta karma z wczoraj, nie była więc bardzo głodna.Misia i Jadzia czekały na mnie, dostały jeszcze ciepłe jedzonko.Misia robi się okrutnym miziakiem, muszę ją głaskać

Mam nadzieję, że do obcych taka ufna nie jest.Podjechałam też nakarmić nowe stado, bo p.Joanna jest chora i mnie o to poprosiła.Była tylko śliczna burasia, mama Ptysia i Balbinki.To piękna i mądra kotka.Podjechałam też pod śmietnik, ale małej czarnej nie było.Kupiłam nawet parówki i jakąś resztkę szynki

, bo ona lubi takie właśnie jedzenie.Jutro tam będę znowu, zobaczymy, czy się pojawi.
Dzisiaj strasznie zimno, wieje mocno, ciężko się jechało, ale i tak szybciej niż na piechotę.