Maluszki [*] Szczytno-nadal potrzebne DT.

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Sob maja 07, 2011 22:26 Re: Szczytno - kociowóz na miejscu. Trwa wypakowywanie :)

Marzeniu myślę ,że to nie ma znaczenia i tak będziecie z Zosią miały umowy na siebie na koty .To umowa niech zostanie na Ciebie.Wydaje mi się ,że szczepienia nie miała pingwinka 43 i buraska 13.Dwie były bez obróżek i to te zapakowane na początku.Dobrej nocy wszystkim . :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:
[/url]ObrazekObrazekObrazek

horacy 7

 
Posty: 6708
Od: Śro cze 02, 2010 16:01

Post » Sob maja 07, 2011 22:36 Re: Szczytno - kociowóz na miejscu. Trwa wypakowywanie :)

Marzenia11 pisze:qrcze - ja nie mogę pokojarzyć numerów z kotami. Ale - Dziesiątka "ciągle w ciąży" :ryk: to faktycznie od już do ogłaszania - jako pierwsza wywaliła brzuchol do głaskania i generalnie szczęśliwa na maksa :D


Tak, tak - horacy 7 już o niej pisała i ogłoszenia są i ma najwięcej obejrzeń ze wszystkich :) Na pewno dom się szybko znajdzie.

Marzenia11 pisze:Jest taka koteńka (chyba 13?) która sama w schronie przyszła do nas i dała się głaskać i bez problemu weszła do transportera


Ja jej też ogłoszenia robiłem, ale jakoś słabo to szło. Nie wiem czemu, kotka ładna na zdjęciach. Trzeba jej wymyślić jakieś fajne imię i pewnie nowe zdjęcia z DT by pomogły.

Marzenia11 pisze:Maluchy "bez mamy" zamieszkały w pokoju z mega drapakiem


A co z mamą i kotkiem pozostawionym u pani - są jakieś plany względem niego czy zostają tam gdzie są teraz?

Marzenia11 pisze:Jutro wet.
Jutro relacja z podróży i pobytu w schronie.
Jutro też opis Szóstki vel Kitki i najnowsze niusy z ds


:piwa: :piwa: :piwa: :ok: :ok: :ok:

Nie mogę się doczekać ;)

Adam
aburacze
 

Post » Sob maja 07, 2011 23:40 Re: Szczytno - kociowóz na miejscu. Trwa wypakowywanie :)

Dobranoc, to był dla Was długi dzień :lol: :1luvu:
po_prostu_kaska
 

Post » Nie maja 08, 2011 5:34 Re: Szczytno - kociowóz na miejscu. Trwa wypakowywanie :)

Ukłon i ciesze się,ze wróciliście cali i zdrowi :1luvu:
Aburacze nie wycofuj jeszcze ze 2 tygodnie ogłoszeń nie aktualnych.Zawsze można powiedzieć,ze własnie kot znalazł dom albo trwaja rozmowy wielce obiecujące ale mamy kota o podobnym charakterze...I podac kota lub podesłać link do ogłoszenia.
Niech krążą w necie. :ok:
U małej z mała iloscią odsłon moze tytuł zmienić an styl:super miziak,przylepa czy coś takiego. Jak fota fajna...
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56003
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Nie maja 08, 2011 8:15 Re: Szczytno - kociowóz na miejscu. Trwa wypakowywanie :)

Po raz pierwszy od chyba 2 lat połozyłam się przed północą no i sama z siebie obudziłam już o 7 :D
Co do malucha u pani plany są - koteńka jeszcze małe karmiła więc zabieranie jej całego stadka mogłoby być dla niej dużym stresem - maluch był zaopatrzony w czerwoną wstążeczkę na szyjce, aby było wiadomo kto zostaje. To podobno kocurek. Pani zapewniała że zostaje u niej i kotka też zostanie u niej, bo przecież koty strzegą domu, pilnują wszystkiego. Ponieważ jednak pani miała pięknego białego kota, który jej wpadł pod samochód, horacy7 będzie do niej zaglądać i będzie miała oko na małego i jak tylko troche podrosnie to go zabierze. Mama jak skończy karmić będzie miała sterylkę.
Maluchy żywotne bardzo, kręciły się przy transporterku, tylko jeden, najbardziej strachliwy i najmniej podobno oswojony z człowiekiem, uciekał nam i chował się za dużą szafą, ale pani złapała go "na mleko" :D Pani nie pamięta dokładnie kiedy się urodziły, na pewno w marcu, ale czy na początku, czy w połowie, czy może pod koniec - tego już nie jest pewna. Ma zapisane w kalendarzu, ale nie pamięta gdzie on jest. Mówiła że mniej więcej w połowie marca się urodziły.

W schronie bez problemu zapakowałyśmy mamę z maluchami. Śmieszne było, ze omyłkowo wygłaskałam Wujka kocura myśląc, ze to matka maluchów :D :oops: Był przeszczęśliwy i bardzo kontaktowy, proludzki, wywalił się na bok i mruczał..
Zanim dotarłyśmy do maluchów w dziwnym mikroskopijnym pomieszczeniu, w małej klatce wisiał na prętach i darł mordę maluch, który został przyniesiony dwa dni temu do schronu wraz z jeszcze jednym braciszkiem/siostrą - został sam, gdyż tego drugiego od razu ktoś wziął. Rozpaczliwie krzyczał, całym ciałkiem przywierał do tych prętów aby się wydostać, aby go ktoś zauważył. No i zauważył.. :wink:

Potem poszłyśmy do drugiej części - wybieg plus "pomieszczenie" - razem w sumie wszystkiego ze 30m kw. Przy czym w pomieszczeniu o wymiarach 2/4 m kw są na ścianach na całej długości trzy półki z kocami - i na tym śpią koty. Wzdłuż jednej ściany na podłodze leży też materac, po drugiej stronie stoją kuwety i miski z jedzeniem. Na tym terenie mieszkają kocice - były wszystkie razem, te "wyglądającew na zdrowe" oraz te "z problemami skórnymi". Część z nieplanowanych do wzięcia od razu wchodziła do transporterków i nie chciała wyjść :? , inne nie były zainteresowane.. Na mnie największe - niestety niepokojące - wrażenie zrobiła kotka, która cały czas, a byliśmy ponad 2 godziny w schronie , leżała zwinięta na drapaku (takiej półce od drapaka na kołku) i nawet nie drgnęła mimo ze cała akcja wkladania kotów do transporterów, nasze rozmowy, ilość osób, wszystko było koło tego drapaka :!: . Wg pani ze schroniska ona jest dzika - owszem, gdy TZ meksykanki do niej podszed to syknęła, ale nam to wygląda na depresję albo jakąś inną chorobę.

Mi było bardzo trudno ze względu na jedną koteczkę z leciutko przekrzywioną główką - cały czas kręciła się wokół nóg, ocierała, chciała być głaskana, wchodziła do transportera i była wypraszana.... niestety ze względu na główkę została tam... :cry:

Akcja z łapaniem Szósteczki była aktem desperacji, mojego cholernego uporu i braku zgody w życiu na to że coś mi sie nie udaje i niezwykłej determinacji, pomysłowości, zręczności, siły i wewnętrznego uporu i samozaparcia TZta meksykanki. Jestem mu bardzo wdzięczna, że gdy ja (chyba po prawie godzinie) gdy ona nam kolejny raz uciekła powiedziałam "zostawiamy ją" to on się nie zgodził. Próbowalam na walerianę - wszystkie były zainteresowane tylko nie ona. Najpierw była na wybiegu więc wiedziałam, ze będzie trudniej i że trzeba ją zagonić do tego pomieszczenia. Gdy wbiegła to horacy7 i meksykanka trzymały transporter na zewnątrz, przy okienku wyjściowym, tak, aby w razie czego mała wbiegła do środka transportera, a ja próbowałam ją złapać wewnątrz. Mała się skryła w tym przejściu, między pomieszczeniem a wyjściem na zewnątrz. wcisnęła się w kącik najbardziej jak mogła i trudno było do niej dotknąć, sięgnąć. dlatego trzeba było się położyć na podłodze.. Gadałam do niej, tłumaczyłam ze czeka na nią fajny dom, ze będzie miała ciepło i ludzi do głaskania i ze głaskanie jest przyjemne no itp bzdurki, którew wygaduję do kotów :oops: :oops: :oops: Wzięłam szczotkę i głaskałam ją tą szczotką - delikatnie próbowałam popchnąć ale było wiadomo, ze ten numer nie przejdzie. Potem trochę się przemieściła w kierunku wyjścia i mogłam ją z trudem sięgnąć ręką i głaskać. Była zainteresowana whiskasem, ale tylko do granicy transporterka. Wtedy wszedł TZ meksykanki i powiedział, zę ją weźmie siłą :D :D :D Też się musiła położyć żeby ją wyciągnąć ręką zaopatrzoną w koc. Oczywiście tych prób było kilka na przemian z ganianiem małej po kilku poziomach tych półek. Na szczęście się udało.
myślałam o tym, ale w końcu nie wzięłam spodni na zmianę , tylko samą koszulę. Jednak nie mogłam w takich brudnych, gdzie różne rzeczy miałam poprzyklejane do siebie, wsiąść do samochodu, w związku z tym nie pozostało mi nic innego (była jeszcze jedna opcja ale nie uzyskała aprobaty współpodrózujących :ryk: :ryk: :ryk: ) jak załozyć je na lewą stronę :ryk: :ryk: :ryk: . Podobno wyglądałam świetnie :D
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35636
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Nie maja 08, 2011 8:21 Re: Szczytno - kociowóz na miejscu. Trwa wypakowywanie :)

Niestety w mniejszej, osobnej części były kocurki - bardzo przerażone.. podobnie jak Szosteczka.. Zrezygnowaliśmy z och łapania, nie było siły, czasu, chyba zabrakło determinacji... Na ich miejsce pojechały inne kotki i maluch nieplanowany. Mam nadzieję tylko, ze skoro ze schronu wyjechało tyle kotów to odpuszczą z usypianiem tych co zostały i że po wyadoptowaniu przynajmniej części do smarti zabierzemy kocurki. horacy7 obiecała oswajanie ich przez ten czas.
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35636
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Nie maja 08, 2011 8:41 Re: Szczytno - kociowóz na miejscu. Trwa wypakowywanie :)

Marzeniu ja o nich nie zapomnę i jeżeli będzie następny transport szanse dostaną te którym teraz nie udało się pojechać,czyli kocury bracia,nr 2 i może ten pan kot którego uznałaś za matkę maluchów oraz kicia czarno-biała oswojona dla której też już zabrakło miejsca.Marzeniu ,Smarti ,Meksykanko wczoraj zabrałyście tyle kotów ile schronisko wyadoptowuje przez pół roku i to głównie kociąt bo adopcji dorosłych kotów nie ma.Same słyszałyście tak powiedziała kierowniczka.Czarna kicia też mnie martwi .Bardzo jestem wam wdzięczna ,nawet nie wiecie jak bo słowami ciężko to wyrazić,a może ja nie umiem tego zrobić.DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM. :1luvu: :1luvu: :1luvu:
[/url]ObrazekObrazekObrazek

horacy 7

 
Posty: 6708
Od: Śro cze 02, 2010 16:01

Post » Nie maja 08, 2011 8:55 Re: Szczytno - kociowóz na miejscu. Trwa wypakowywanie :)

Kitka (primo voto Szósteczka :D ) u weta to okaz łagodności. Generalnie od początku, gdy została złapan do transporteraz, była spokojna, nie szamotała się, nie miauczała. Ale i tak miałam wrażenie, ze gdy wypakowaliśmy kocią załogę u smarti to była jeszcze spokojniejsza, wzieliśmy ją też do samochodu na siedzenie. wetka bez miauknięcia (tzn kotki, nie wetki) wyczyściła jej uszy, przemyła oczy, zbadała ją.. ma troszkę twardawy brzuszek, ale sądzimy, ze to od robaków. Wetka po badaniu oceniła ją na mniej niż rok, po zajrzeniu do pyszczka na maks 6 miesięcy, a moze nawet mniej, gdyż kicia ma jeszcze mleczne zęby! 8O Ma lekki stan zapalny dziąseł, ale niewielki i dobrze rozwinięty kk, ale płucka czyste, czyli problem tkwi w górnych drogach oddechowych.
Dostała oridermyl, stronghold, gentamycynę no i receptę na Unidox oraz zalecenie kontroli uszy i kataru za tydzień chyba że się pogorszy stan.
Państwo przejęci, już w drodze (jeszcze ze Szczytna) pani do mnie dzwoniła czy jedziemy i powiedziała, ze dziewczynki maja powiedziane, ze mają się tak zachowywać jakby nie było kota w domu :ryk: bo kicia jest przestraszona i musi się uspokoić. kotenka zamieszkała na razie w pokoju dziewczynek, sama po kilku minutach wyszła z transportera i zasiadła na oparciu kanapy ukrywając się z lekka za firanką :D Gdy formalności oraz przekazywanie info od weta odbywało się w dużym pokoju, w tym czasie rodzinka robiła wycieczki (pojedynczo) do pokoju kotki i zdawała relację :D A wieczorem dostałam smsa że państwo od razu kupili antybiotyk i kicia zjadła z mokrym whiskasem. Tak więc super, bo po co czekać, aż rozwinie się choróbsko. Oczywiście państwo maja juz kupioną suchą karmę weterynaryjna nawet, ale wiadomo, ze na razie chodzi o leczenie..
Uważam, że warto i trzeba było ją złapać :piwa: :piwa: :piwa: :piwa: :piwa: :piwa:

acha, no i państwo powiedzieli, że od wtorku czekają na koteczke, cała rodzinka czekała z utęsknieniem i śledzili wątek kotów ze szczytna na miau, dokładnie wypatrując wszelkich info o Szosteczce i Ursusie :D może nawet się zalogują i sami coś o koteńce napiszą? zapraszamy! :ok:
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35636
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Nie maja 08, 2011 9:28 Re: Szczytno - kociowóz na miejscu. Trwa wypakowywanie :)

Wspaniale czyta się takie relacje :)

Widzę że Marzenia11 ma tylko siłę pisać, reszta (tzn. meksykanka z Reniferem i smarti) padła ze zmęczenia po wczorajszej akcji ;) Chyba się nie dziwię.

Mi się marzy, żeby Bryś znalazł swój dom. Po pierwsze na niego zasługuje a po drugie zwolniłby piwnicę u horacy 7 na nowe tymczasy. Z tego co piszecie, w schronisku zostało jeszcze bardzo dużo kotów jednak, zwłaszcza kocurków - trzeba działać żeby je też w końcu stamtąd wyciągnąć...

Na Allegro mam chyba weekendowy zastój, bo jakoś mało nowych odsłon. Najwięcej odsłon mają Bryś oraz biało-bura nr 10 (która ma 3 obserwatorów). Nieźle radzą sobie też Miluś z Tajfunem oraz Zosia i młody burasek nr 2.

Pozdrawiam serdecznie!

Adam
aburacze
 

Post » Nie maja 08, 2011 9:38 Re: Szczytno - kociowóz na miejscu. Trwa wypakowywanie :)

z mojedo wątku i ...lecę do kiciow bo dzien krótki :ryk: :ryk: :ryk:

smarti pisze:wyspałam się :D

podglądałam przez okno-maluchy świrują jak szalone :ryk: :ryk: :ryk: :ryk: -tylko widzę że mało im zabaweczek :D z braku takich,bawią się ze sobą i własnymi ogonkami :ryk: :ryk: :ryk:
zaraz pozbieram po domu zabawki i wrzucę im...ale one są fajne :1luvu: :1luvu: :1luvu: :ryk: :ryk: :ryk:

pokroiłam juz indyka i idę do matek i do tych co lubią indyka :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk: :catmilk:

cała dorosła kocia inwazja jest na razie na suchym-w końcu przez nieuwage pomieszałam swoja mieszanke royala z puriną tak z pół na pół-Marzenia mnie skrzyczała :ryk: :ryk: :ryk: ale trudno :D ostatnio zauważyłam (odkąd Fionka daje mi się głaskać :mrgreen: czyli od dwoch dni) że na tym royalu Fionce nieprawdopodobnie wypiękniało futerko-wprost nie niesamowita zmiana- i w gęstości i w puszystości i w połysku :D

muszę na spokojnie rozpoznac kto jest kto z nowych :ryk:

dziś zabiorę do weta kociaki,grzyby i dwie najbardziej zakatarzone kicie z "pokoju Sznycla"-czyli z nad garażu :D w ten sposób na jutro zostanie mi do weta tylko 5 zdrowszych dziewczynek z powyzszego pokoju :D

Martwię się trochę o nową matkę-czy ze stresu podróży nie odrzuci maluszków?...na razie maluszki wszystkie żyją i śpią a matka z nimi,wczoraj pięknie wciągnęła indyczka :D ale nie zauważyłam by karmiła :roll:
prosze na pocz o imię dla matki-jest b.podobna do Carlitka z wyglądu :lol:
Obrazek ..... oraz.... DT Smarti na facebook'u! -w l.2010-2013 ponad 130 kotów w DS, od 2014 zawieszony z powodu "zmęczenia materiału" :)

Czaruniu['],Pusiuniu['],Carlisiu['],Puniu['],Diegusiu['],Smartuniu['],Mileczko[']...
...Wasza śmierć nie jest dla nas żadnym powodem abyśmy przestali Was kochać...

smarti

 
Posty: 9215
Od: Wto lip 27, 2010 13:17
Lokalizacja: niedaleko Warszawy

Post » Nie maja 08, 2011 9:38 Re: Szczytno - kociowóz na miejscu. Trwa wypakowywanie :)

Horacy - jeśli kicia z przekrzywioną główką nie jest kiwaczkiem (nie trzęsie bez przerwy główką) to weźcie ją do weta na oględziny uszu (tylko powiedzcie żeby patrzył nawet w momencie wkładania wziernika żeby nie przegapił czegoś co może być bliżej wejścia do ucha a co wziernik po włożeniu może zakryć). Taka przekrzywiona główka to może być polip w uchu - JaEwka miała takiego kociaka Henryczka, dopiero za którymś razem właśnie kiedy wet patrzył do ucha już wkładając wziernik do środka się okazało że dość blisko jest polip i to on sprawia że kociak przekrzywia główkę bo go ten polip drażni. Wcześniej kilka razy zaglądali do uszu ale nie znaleźli polipa bo właśnie przysłaniał go wsadzony już do ucha wziernik.
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie maja 08, 2011 10:21 Re: Szczytno - kociowóz na miejscu. Trwa wypakowywanie :)

Wieści z domku Kitki :D
w nocy spała za szafą, rano zjadła michę mokrego i chciała się schować pod krzesło więc dostała budkę po zmarłym kocurze Krzyśku (*) - weszła do niej i zadomowiła się na dobre. Spokojna, wygłaskana przez wszystkich, zadowolna, zaczyna się bawić ale nie wychodzi z budki, jest cudna, krople do oczu wpuszczone - jedynie nie rtobiła jeszcze sioo. No i mruczy jak traktor!! :D :D :D :D :D :D
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35636
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Nie maja 08, 2011 10:51 Re: Szczytno - kociowóz na miejscu. Trwa wypakowywanie :)

no dziś z weta nici bo zamyka za godzinę a ja nawet kawy jeszcze nie piłam-a bez kawy nie ma życia :roll:-zanim się spakuję,dojadę to on akurat zamknie-więc bez sensu jechać..
wlaśnie wróciłam po wstepnym zapoznaniu sie z kiciami :D -syt na oko nie jest najgorsza-
kociaki bawią się jak szalone-żaden nie kicha nie ma gluta,dwa lub trzy(nie wiem bo są 3 czarne i 3 buranie :roll: :roll: :roll: :roll: :roll: :roll: ) mają "tylko" załzawione oczka..

grzybow 1 dzień na pewno nie zbawi :D :mrgreen:

katary-to w sumie : syjamka-gluci z noska.
burania-ta co wczoraj była wściekła-dziś miziasta i lekko zakatarzona,
szarunia-ta nahgrzeczniejsza wczoraj(oczyw u mnie) też dziś spokojna-pewnie ona ma katarek,
i chyba 1 czarno-biała.
reszta-wygląda dość zdrowo i bardzo jest ożywiona więc
ogólnie nie ma alarmu :D

jedno co to kuwete zorganizowały sobie same w prawym rogu zaraz przy wejściu :roll: -jaki one miały żwirek w schronie?
Obrazek ..... oraz.... DT Smarti na facebook'u! -w l.2010-2013 ponad 130 kotów w DS, od 2014 zawieszony z powodu "zmęczenia materiału" :)

Czaruniu['],Pusiuniu['],Carlisiu['],Puniu['],Diegusiu['],Smartuniu['],Mileczko[']...
...Wasza śmierć nie jest dla nas żadnym powodem abyśmy przestali Was kochać...

smarti

 
Posty: 9215
Od: Wto lip 27, 2010 13:17
Lokalizacja: niedaleko Warszawy

Post » Nie maja 08, 2011 10:57 Re: Szczytno - kociowóz na miejscu. Trwa wypakowywanie :)

Chyba czas aby sympatycy kotów ze Szczytna ktore są już w dt smarti zaglądali do wątku smarti - historia szczytniaków zaczyna się na 90 stronie - ten zostawmy tym, które jeszcze tam zostały..... i tym w dt ktore nie mają własnego wątku....
viewtopic.php?f=1&t=124899&start=1335


Szukamy dt dla kolejnych kotów ze Szczytna :!:
zwłaszcza dla Brysia, koteczki z przekrzywioną głowką i tej drugiej, kontaktowej..... ech... trudno wskazywać koty. Na moje oko jest tam jeszcze około 15-20 kotek i 5-6 kocurków. :roll:
ObrazekObrazekObrazek"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)Miluś(*)NUTKA!!(*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35636
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Nie maja 08, 2011 11:24 Re: Szczytno - kociowóz na miejscu. Trwa wypakowywanie :)

Kicia z przekrzywioną główką nie trzęsie nią,takich kotów z przekrzywioną główką jest cztery.Niestety by zabrać je do lekarza trzeba mieć więcej czasu którego nie mam już.Trzeba też zakładać w schronisku leki a tego nie jestem pewna przy rotacji pracowników ,sama zaś nie dam rady chodzić codziennie do schroniska.Żeby jej pomóc musi trafić do DT.Muszę w końcu pojechać z Brysiem do lekarza do Olsztyna może uda mi się dzisiaj wieczorem ,nadal ma straszną biegunkę mimo odrobaczania.Są też maleństwa którym muszę poświęcić uwagę,Zosia ma coś z uszami nie daje się do nich dotknąć tylko u niej nie mam pojęcia jak założyć leki jest wtedy szalona.No i oczywiście w tle jest praca ,moje zwierzęta i dwoje moich dzieci już dużych lecz też muszę chociaż chwilę czasu im poświęcić .W weekend jestem zawsze w schronisku i czasu na więcej mam zero ,o sobie już dawno zapomniałam.Koty u nas dopiero się zaczną ,horror wyrzucanych zwierząt w drodze na Mazury i kocięta od właścicieli ,bo przecież sterylizacja jest zła.Niestety ja mam tylko 50 m mieszkanie ,swoją pensje do dyspozycji , serce i tylko tyle mogę dać.Robię w tej chwili sporo dzięki pomocy z zewnątrz,sama nie dała bym rady. :oops: :oops: :oops:
[/url]ObrazekObrazekObrazek

horacy 7

 
Posty: 6708
Od: Śro cze 02, 2010 16:01

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości