Oj, dzieje się u nas dzieje. Mam strasznie dużo do opisania tylko czasu brak

Ale może teraz mi się uda (korzystając z chwili bez klientów w pracy

).
Im dłużej Fufu u nas jest tym chyba bardziej się luzuje. Niestety jakakolwiek najmniejsza zmiana, odgłos, cokolwiek, Fufek spitala pod łóżko

Szczek psa na klatce, ludzie na korytarzu nie wspominając o dzwonku domofonu czy, nie daj Bóg, gości. Ale na szczęście, tak na co dzień, jest duża poprawa

Do nas już prawie, prawie się przyzwyczaił i już coraz mniej panicznie reaguje na nasze nagłe pojawienie się za winklem czy w drzwiach. Co więcej, jak wracamy z pracy, mimo dźwięku domofonu (otwierania drzwi klatki kodem), zastajemy Fufka w przedpokoju czekającego na nas

Oczywiście jak wejdziemy to spyla na wcześniej ustalone pozycje, czyt. pod łóżko lub chociaż koło łóżka, ale już wie, że wracamy i troszkę nas wypatruje. Coraz częściej śpi z nami w łóżku (pod warunkiem, że wyniesiemy akwarium z Forestem do łazienki)
"Niestety", od jakiś 2-3 tygodni mamy mały, przymusowy remont sypialni. Musieliśmy wymienić łóżko a jak kupiliśmy łóżko to okazało się, że stare meble nie bardzo się mieszczą. Jak ruszyliśmy komputery i biurka, to okazało się, że biała ściana za nimi wcale biała nie jest

Podobnie za telewizorem

I tym sposobem musieliśmy odmalować sypialnię, zawołać pana od prania dywanów i wymienić wszystkie meble. Ponieważ na co dzień mamy ogromny problem z czasem, taki mały remont wlecze się w nieskończoność

No i niestety Fufka ten remont strasznie dobił

Wszystko co już poznał i przyzwyczaił się zaczęło się zmieniać. Fufo znowu się wystraszył, zaczął chować, stracił apetyt. No i ze stresu wyhodował sobie pieczarki

I tym sposobem, w minioną niedzielę musieliśmy zawitać na Śląsku u Doktórki naszej. Kociosław został starannie obejrzany i obadany. Na żywe życie zewnętrzne dostał felisvac (za tydzień powtórka). Dziąsła goją się bardzo powoli ale widać różnice na lepsze

Niestety zapaszek z pysia, zaczerwieniona śluzówka i kalafiorowate przerosty na dziąsłach zostaną już na zawsze. Ale ani kły ani kilka malutkich ząbków pozostawionych przy zabiegu w Fufiastej paszczy absolutnie nie kwalifikują się do wyrwania

Cały czas w lodówce czeka Roferon do rozrobienia, jest duża szansa, że po tej kuracji, dziąsła się ładnie poprawią.
Oczywiście po wycieczce na Śląsk Pan Fufonides zamknął się w sobie ponownie

A do tego wszystkiego w poniedziałek do domu sprowadził się tymczasowy czarci pomiot w postaci około 8 miesięcznego Bazyla. No tego to już za wiele! Ja tu myślałam, że robię Fufkowi dobrze, że będzie miał kumpla do zabaw, gonitw i szaleństw a tu się okazuje, że przez te parę miesięcy jedynactwa Fufol zdziadział

Bazyl lata za Fufkiem, chce się bawić, zaczepia go, bawi się jego ogonem a Fufek w płacz i choduuuuu!
I tak się bujamy od poniedziałku. Oczywiście z dnia na dzień jest troszkę lepiej. Ale przeżyłam chwile grozy - Fufek nie je, Fufek nie sika, nie qpa

Normalnie strajk fizjologiczny mi facet urządził w domu! Na szczęście powoli bo powoli, ale wszystko wraca do normy.
Wczoraj nawet nastąpiła "wspólna" próba zabawy! Wyglądało to mniej więcej tak - Bazyl latał z czerwoną myszą od Cioci phanty (wiem, wiem miałam wystawić na bazarku ale Bazylek się zakochał

)w zębach mordując ją po stokroć a Pan Fufonides toczył sobie cool-kulkę (dawali onegdaj w realu). Bazyl biegał jak oszalały obijając się o sprzęta domowe i ściany a Jego Czerniawość siedział na pupie i w całej powadze swego majestatu pacał łapką cool-kulkę po czym wiódł za nią wzrokiem (są bardzo ciężkie i ceramiczne, toczą się wolno i bardzo głośno, najmniejsza krzywizna podłogi nadaje im ruchu). Kulki toczą się dłuuugo. Dopiero jak kulka stawała lub znikała z pola widzenia, Jego Czerniawość wstawał odszukiwał kulkę, siadał przy niej, pacał ponownie i ponownie wodził za nią wzrokiem. Zupełnie nic sobie nie robił z latającego Pierdzielnika z czerwoną myszą w zębach
No i tak to się chłopaki wczoraj pobawili...
Oczywiście zdziadzienie Fufka nie wpłynęło na chęć pożarcia Foresta

Fufek ma już nawet swój kocyk koło akwarium (tak, wiem, durna baba ze mnie). I cały wolny czas Jego Czerniawość spędza leżąc, śpiąc, czając się na wychodzącego z domku Foresta. Ostatnio zasłoniliśmy dwie ścianki akwarium matową folią, tak, by Fufek nie widział samego domku i momentu wyjścia myszy z domku. Bo wtedy walił łapami po akwarium tak, że Forest zmykał z powrotem do chałupki

A tak, jak już sobie wyjdzie "na dwór" a kot patrzy na niego z przodu akwarium, to Myszak sobie już z niego nic nie robi

Fufek sobie patrzy a Forest biega sobie w kołowrotku. Taki idol i jego wielbiciel

Biorąc pod uwagę wydarzenia ostatnich tygodni i zachowanie Fufka stwierdziliśmy, że nie można go już narażać na taki stres jakim by była trzecia z kolei przeprowadzka, kolejny dom, kolejni ludzie i nowe koty. On mimo tych miesięcy z nami wciąż się boi, wciąż nie jest jeszcze niczego pewny. A z resztą kto by chciał młodego, bezzębnego już kota z odorkiem z paszczy

Nie wspominając już o tym, że jest to wyjątkowy, przekochany, cudowny, śliczny, jedyny-w-swoim-rodzaju Pan Fufonides i nie oddałabym go nikomu!

I tak o to, zakociliśmy się znowu opolskim Krakusem vel piccolowym Fufu vel Fufkiem, Fufokiem, Panem Fufonidesem
