ŁÓDZKIE ZARAZKI- Guzik we własnym domku:)))))))))))))))))))

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Sob gru 01, 2007 9:30

skaskaNH pisze:Kubusiu, prosze, nie strasz nas, tylko zdrowiej maluszku :ok:



dziękuję, Skaska
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob gru 01, 2007 15:22

Jak Kubuś? Czy coś wiadomo?

Kciuki cały czas trzymamy ;)
ObrazekObrazek
Obrazek

Suselek

 
Posty: 595
Od: Sob paź 13, 2007 19:09
Lokalizacja: wygląda na to, że z Łodzi ;)

Post » Sob gru 01, 2007 16:28

Mały Kubełek nie tylko przeżył noc, ale jeszcze o wiele lepiej się czuje :D W samochodzie urządził prawdziwy koncert.Uspokajał się tylko, jak go głaskałam. A że ciężkomi było miziać go przez kratki(ręka razmi utkwiła), więc go po prostu zawiniętego w ręczniczek wyjęłam i trzymałam na kolanach :D I tylko czekałam, jak mnie policja zatrzyma :D

Kubełek wcale nie chciał siedzieć grzecznie, więc jazda samochodem była lekko ryzykowna :D

Kubełek jest na diecie. Według zaleceń Pani Doktor,miał dostawać wyłącznie gotowaną pierś z kurczaczka. Ale Kubełek był innego zdania. Nie chciał, mimo, że był wściekle głodny i szukał w innych michach. Po konsultacji telefonicznej z autorytetem weterynarii :D dostałyśmy zgodę na karmienie Kubusia saszetkowym intestinalem.

Kubuś wcale nie dał się od razu zamknąć w klatce. Bardzo się przez noc stęsknił za Koksikiem. Więc zostawiłyśmy je razem i Koksik wylizywał futerko malucha, przytulał się do niego, nawet przez chwilę razem spały.
Widać znaczną poprawę u Kubełka. Żeby tylko zaczął jeść i przestał biegunkować. Pani Doktor powiedziała, że z dnia na dzień powinien się czuć coraz lepiej, ale najbliższa qupa będzie jeszcze daleka od doskonałości.

Kciuki ciągle potrzebne.
Za zdrówko,
za qupale
za apetyt
za to, żeby zaczął wreszcie rosnąć.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob gru 01, 2007 16:50

Cieszymy się i trzymamy kciuki :D
ObrazekObrazek
Obrazek

Suselek

 
Posty: 595
Od: Sob paź 13, 2007 19:09
Lokalizacja: wygląda na to, że z Łodzi ;)

Post » Sob gru 01, 2007 20:12

A Duża w zielonym nic nie mówiła, żeby maluchy jakoś separować od siebie?
Mnie się osobiście wydaje, choć oczywiście mogę się mylić ;) , że jeśli guzik ma zmiany o podłożu najprawdopodobniej grzybicznym, to kontakty z innymi kotami mogą spowodować roznoszenie grzyba na inne footra.. Nie ma chyba sensu leczenie dermatofitozy u kota, jeśli w środowisku nadal będą się pojawiać źródła zakażenia.. :? Guzik przeniesie grzybka na Koksika, Koksik na Kubełka, kiedy Guzik upora się z grzybem, Koksik przyjdzie z nową porcją zarodników i tak w kółko :/ I nie wiem nawet czy w takim przypadku pomogła by jakaś szczepionka :? Uporałem się kiedyś z grzybicą, z tym że u szczura i z tego co pamiętam, wyglądało to tak: przed jakimkolwiek kontaktem z samym zwierzakiem (np. przy aplikowaniu lekarstw), klatką i wszystkim w pobliżu rękawiczki diagnostyczne na ręce; z dwa razy dziennie wymiana podłoża, szorowanie wszystkiego - tj. najbliższego otoczenia, klatki, miseczki, poidełka, domku - r-r-em domestosa, potem zwykłym płynem, żeby footrzak się nie potruł, itd.. Kupa roboty jednym słowem, z małym szczurem tyle zabawy, to ja nie wiem ile musi być z kotem i szczerze mówiąc nie chciał bym się przekonywać :twisted: No ale zawsze pełna aseptyka.. bez tego chyba ani rusz, inaczej zakażenie może wrócić.. :?
Z tego co wiem, ryzyko zakażenia jest nadal spore.. czyli jest tam nadal grzyb. Zagrożeni nie są jedynie ludzie kontaktujący się ze zwierzakami, ale przede wszystkim one same.. czyli w tym momencie Koksik, Kubełek (któremu grzybica nie pomoże przy zapaleniu oskrzeli - swoją drogą jakie podłoże ma to bronchitis: bakteryjne? potwierdzono to badaniem mikrobiol.?) oraz Pietrynka.. Moim zdaniem od zabawy zdrowie ważniejsze, nie jest to pewnie dobre dla kotów, ale sądzę, iż powinny być izolowane.. przynajmniej sam Guzik.. tak by było dla nich lepiej, bo powikłania pogrzybicze są naprawdę straszne. Inaczej mam wrażenie będzie się to ciągnąć w nieskończoność, a to już na pewno dobre dla kotów nie jest.. :roll:
Wiem, że pewnie na wynudzonego, odosobnionego kota ciężko patrzeć, że chce się mu dać ten kontakt z innymi footrami, ale można mu to przecież wynagrodzić zabawą z człowiekiem, który łatwiej może ochronić się przed zakażeniem - fartuch, rękawiczki, dezynfekcja manusanem.. Łatwo mi pewnie pisać, nie ma też tam pewnie warunków, żeby to wszystko zorganizować.. ale tak by było myślę najlepiej.. :roll:

To jest oczywiście tylko moje własne zdanie :wink:

A tak swoją drogą, pytam z czystej ciekawości, czym Guzik był leczony i co teraz dostaje?

Pozdrooffka i bardzo się cieszę Femko, że z maluszkiem już trochę lepiej :D Trzymam kciuki, żeby dalej było już tylko coraz lepiej :D

swk

 
Posty: 540
Od: Sob paź 13, 2007 20:11
Lokalizacja: z oparów płonącej siarki xD (Łódź)

Post » Sob gru 01, 2007 20:26

Guzik jest izolowany
Maluch ma kontakt z Koksikiem, z którym od początku siedzi razem w klatce. Mimo to Koksik grzyba ma już za sobą. W sytuacji lokalowo towarzyskiej nic się nie zmieniło.
Nie znam środków aplikowanych żadnemu z kotów, ponieważ nie jestem wetem, nie znam się na leczeniu i jakoś mnie nie ciągnie do zgłębiania tej wiedzy. Tym bardziej, że moje uświadomienie co do podłoża schorzeń w niczym nie pomoże procesowi leczenia. Swój udział ograniczam do ścisłego stosowania zaleceń Pani Doktor. W związku z tym nie wypytuję szczegółowo Pani Doktor, co który kot dostaje. Nie mam też pojęcia co na jakim tle u kotów występuje. Nie ma pewnie problemu, żebyś sam wypytał o wszystko Panią Doktor.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob gru 01, 2007 21:01

Chodzi mi przede wszystkim o to, że Koksik oprócz kontaktu z Guzikiem spotyka się też z Kubełkiem i Pietrynką (o ile dobrze wyczytałem) ;)

swk

 
Posty: 540
Od: Sob paź 13, 2007 20:11
Lokalizacja: z oparów płonącej siarki xD (Łódź)

Post » Sob gru 01, 2007 21:32

swk,

a moze Ty dysponujesz dobrym pomieszczeniem?
Z idealnymi warunkami?

Mile widziane byloby...
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67146
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Sob gru 01, 2007 21:45

Pomieszczeniem owszem, dysponuję, ale żeby warunki były w nim dobre (łatwa dezynfekcja), trzeba by położyć w całym pomieszczeniu kafelki, doprowadzić bieżącą wodę i dobudować śluzę, żeby nasze paskudy nie były zagrożone ;p Jeśli czas i fundusz remontowy mi na to pozwoli, to nie ma sprawy, mogę się tego kiedyś podjąć ;p
Reasumując, ciężko było by w domowych warunkach zapewnić super extra sterylne warunki ;p

Tak swoją drogą od rana jakiś wirus robi mi sieczkę z mózgu - za wszelkie powstałe z tego tytułu niedogodności przepraszam ;p

swk

 
Posty: 540
Od: Sob paź 13, 2007 20:11
Lokalizacja: z oparów płonącej siarki xD (Łódź)

Post » Sob gru 01, 2007 22:32

Ja sobie myśle tak:
Femka ma swoje 4 koty. W tym dwa chore (Femcia - troszkę nerkowa, Milusia - stan stale poschroniskowy). Ma o czym myśleć, czym sie martwić. I wiem, że tak jest. Wiem, jak Femka potrafi się martwić...

Może nie powinnam się wtrącać, ale jednak uznałam za celowe napisać:
Femka ma dodatkowo tymczasy, w tym Guzika, przepraszam za szczerość, którym daje im jeść za własne pieniądze i leczy u (według mnie) Najlepszej na Świecie Dużej w Zielonym (to nie jest tylko żart, że tak piszę o Pani Doktor Ewie P., której tu się głęboko i stale zresztą kłaniam).

Tak, jak napisałeś warunki lokalowe są takie, jakie są. I tu żadne rady nie pomogę, bo tego zrobić się nie da. Wiem, że Femka z Panią Jadzią zdają sobie sprawę z kłopotu, jakim jest grzybica u zwierząt i robią co mogą, żeby Guziczka odizolować, tylko, że w tych warukach to nie jest do końca możliwe. Masz rację, łatwiej jest pisac, trudniej zrobić.

Oprócz tego ja widzę OGROMNIE Wielkie Serce Femki :aniolek: :aniolek: :aniolek: , która ratowała kolejny raz życie następnej kociej biedzie (pomijam, czym ryzykowała lecąc, znając jej możliwości jazdy samochodem, w nocy po ślizgawicy do weta + itp. "drobne" wydarzenia). Od grzybicy się nie umiera, tylko się ją leczy, fakt trochę upierdliwie. Za to myślę sobie, że Femce dość już ostatnich przeżyć związanych z kotami (obawy, strachu, płaczu, niepewności, nieprzespanych nocy).
Myślę, że swoim postem zrobiłeś Femce wielką przykrość i nie będę ukrywać, że Femka robi, co może, oddając swój czas, emocje, miłość do zwierząt, nieprzespane noce ze strachu o następnego kota.
Myślę, że obydwie z Panią doktor Ewą robią, to co najlepsze i najmądrzejsze.
Marcelibu
 

Post » Sob gru 01, 2007 22:54

swk pisze:Chodzi mi przede wszystkim o to, że Koksik oprócz kontaktu z Guzikiem spotyka się też z Kubełkiem i Pietrynką (o ile dobrze wyczytałem) ;)



Koksik od początku zamieszkuje tę samą klatkę z Kubełkiem. Nie bardzo kojarzę, gdzie wyczytałeś, że Koksik ma stały kontakt z Guzikiem?
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob gru 01, 2007 23:26

Nie mam do Femki żadnej pretensji.
I znając ją, mógłbym się spokojnie zaprzysiąc, że nigdy ich nie będę miał.

Napisałem tak tylko i wyłącznie z jednego powodu: z obawy, by problemy z grzybicą u Guzika i maluchów się nie powtarzały. Jak wiadomo mamy zaadoptować Guzika. Dla mnie normalną rzeczą jest, że się o niego niepokoję i martwię, a ten post, o którym mowa, to było tylko i wyłącznie moje zdanie na ten temat - żadne pretensje, bo i sam dobrze wiem, jak wielkie serce ma Femka.

Femko, wyczytałem:

[quote=Femka]Ponieważ drugi mały czarnuszek jest już wolny od grzyba, a maluszek Kubuś był w złym stanie, wypuściliśmy czarnego Koksika do Guzika i Pietrynki. [/quote]

znaleźć można to tu - drugi post od dołu: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=66169&postdays=0&postorder=asc&start=375

Jak jeszcze raz podkreślam, żadnych pretensji nie mam. Kiedy człowiek ma jakieś wątpliwości, po prostu pyta. I ja tak zrobiłem, dodając trochę od siebie na temat leczenia tego dziadostwa, jakim jest grzybica. Temat nie jest dla mnie wielką tajemnicą, stąd jakieś tam wskazówki i pytanie o leczenie - nie z podejrzliwości, że Guzik jest niewłaściwie leczony. Nie. Tylko i wyłącznie, z czystej ciekawości, co zresztą sam zaznaczyłem. Bo tak samo, jak co do opieki sprawowanej nad footrami przez Femkę, tak samo co do zastosowanego przez Panią Doktor leczenia pretensji mieć nie można. Do tego pewnie coś jeszcze pokręciłem :oops: . Kropka.

Wiem, że napisałem to w zły sposób, nie będę już tego zrzucał na wirusa, gorączkę itp sprawy, bo fakt - mogłem to lepiej przemyśleć i sformułować :oops: .

Za to, że sprawiłem Ci przykrość tamtym postem, Femko przepraszam Obrazek

Naprawdę nie chciałem, żebyś to tak odebrała.. :oops: :( :(

swk

 
Posty: 540
Od: Sob paź 13, 2007 20:11
Lokalizacja: z oparów płonącej siarki xD (Łódź)

Post » Sob gru 01, 2007 23:41

taka pełna izolacja jest czasami po prostu niemal niemozliwa, szczególnie kiedy myślimy o sierściuchu zwanym kot - wszędobylskim, ciekawskim oszuście, który wykorzysta każdy moment nieuwagi opiekuna, żeby wsadzić łapę i footro tam, gdzie nie wolno :roll:

dlatego grzybki tak się trudno leczą w stadach




gwarancji, że grzybek nie wróci niet... może przylezie na butach drugi i trafi na moment obnizonej odporności i "masz babo placek z grzybami"
ale tej gwarancji nie ma w żadnym wypadku, nawet w przypadku Twoich obecnych kotów, które na razie kontaktu z pieczarkarnią nie miały i nie mają


...są miejsca podniesionego ryzyka (skąd można łatwo przynieść sobie do domu niespodzianki znacznie "ciekawsze" niż grzybek), których kociarze raczej powinni unikać, a jeśli już odwiedzać, to z dobrą dawką paranoi
ObrazekWszystkie prawa do używania, kopiowania, przechowywania oraz rozpowszechniania zdjęć są obwarowane zastrzeżeniami dotyczącymi praw autorskich.

ziemowit

 
Posty: 3555
Od: Wto wrz 07, 2004 19:06
Lokalizacja: czarny charakter z Harlequina :P

Post » Nie gru 02, 2007 10:47

mały Kubełek nie je
nic
skuszony zapachem saszetki wczoraj jeszcze podbiegł do miseczki
ale tylko polizał galaretkę
dzisiaj nawet tego nie było :(
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie gru 02, 2007 14:39

Kciuki za malca są :ok: :ok: :ok:

zosia&ziemowit

 
Posty: 10553
Od: Wto maja 04, 2004 18:30
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 22 gości