OTW17- życie leniwie toczy się dalej...

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Wto sie 29, 2017 8:49 Re: OTW17-Kinduś (*)Tomaszów Maz-wizyta PA potrzebna!

ASK@ pisze:Telefon
Pani pyta o Vapka.
[...]
Ale paniprawieSenyszyn nie skończyła. Pada pytanie czy mój kot wapuje?

Skoro kot się nazywa Vapek, to chyba jasne, że wapuje :201452 :201458
Też pierwszy raz to słowo spotkałam.

Apsa

 
Posty: 1030
Od: Wto mar 11, 2008 12:20
Lokalizacja: W-wa

Post » Wto sie 29, 2017 10:35 Re: OTW17-Kinduś (*)Tomaszów Maz-wizyta PA potrzebna!

Apsa pisze:
ASK@ pisze:Telefon
Pani pyta o Vapka.
[...]
Ale paniprawieSenyszyn nie skończyła. Pada pytanie czy mój kot wapuje?

Skoro kot się nazywa Vapek, to chyba jasne, że wapuje :201452 :201458
Też pierwszy raz to słowo spotkałam.

Widzisz Joasiu, że rozmowy adopcyjne są skarbnicą wiedzy :twisted:

O tym ,że ktoś chce na 2 tygodnie kota "adoptować" bo mu alergolog powiedział ,że taki okres ujawni ew zmiany alergiczne, nie wspomnę. Oczywiscie orientują się ,że to makabra dla kota. Nie odwracalne zmiany mogą w psyche delikatnej natury kota powstać. Więc propozycją może okazac się najlepszą by kota spotykać na nautralnym gruncie. Gdzieś w umowionym miejscu. Kilka razy zanim dojdzie do adopcji. Nie musi to być moje czy ich mieszkanie. O tym ,że kota trza zapakować, targać, wypuścić lub dać obmacać by alergeny szalały, zmilczano.
To nie jest "nowa" propozycja. Takie się już trafiały. Nawet takie ,że państwo chcieli kota wypożyczyć (jak łyżwy czy rower) by się przekonać czy im kot w domu by odpowiadał. Po zakończeniu wypożyczki, państwo adoptowali by sobie kota. Nie tego wypożyczonego. Tylko już by poszukali tego naj...naj...A wypożyczyć (wraz z osprzętem oczywiście bo na miesiąc nie będą kupować) mogą bylejakiego. To tester ma być.
Zapytałam czy jak zechcą dziecko mieć to od znajomych sobie pożyczą. Na umowe oczywiście takiego bachorka. Bylejakiego oczywiście. Bo tester ma być.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56064
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 9 >>

Post » Wto sie 29, 2017 11:40 Re: OTW17-Kindusia(*)bławatkowe oczki pchają się na podium!!

Ludzie czasem to mają pomysły :mrgreen: .
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48


Post » Śro sie 30, 2017 8:22 Re: OTW17-Kindusia(*)bławatkowe oczki pchają się na podium!!

Szalony Kot pisze:W sumie jakby wapować odpowiednie substancje, to kot może zagadać w dowolnym języku ;)

W sumie to prawda :wink:

Martwi mnie dzika Kropka. Mało je. Dylemat jest teraz. Czy one nie są głodne bo michy mają ciągle pełne? Czy z paszczami się coś dzieje? Albo z czym innym. Zerkam jak gryzie i nie widzę niczego co by niepokoiło. Wczoraj z wielkim zainteresowaniem oglądałam obejszczany płot przez Ogonka. To kot znaczący mimo kastracji. Miała krwiomocz więc byłam mocno zainteresowana kolorem. Wydawał się "normalny".

Miałam z Pania Teresą utarczkę z faciem o koty. Sprawił sobie autko w słonecznym kolorze. Chwali się nim na prawo i lewo. To taki tym co puszapy ma zamiast mięśni i takie tam. Ma żal do nas, że koty są karmione. A on nie może zaparkować przez nie prawie pod oknem. Dlazcego? Bo mu zniszczą drogocenny nabytek. Śpią na masce, drapią lakierek i robią (uwaga,uwaga!) kupkę na dachu. Poległam z tą kupką. Nie dyskutowałam z głupkiem ale PT podjęła próby. Ona z nim "dyskutowała" . Tak rzecz ujmując. Jej nie było słychać. Żóltego za to słyszeli wszyscy. Z ptakami na wysokim niebie takoż. Tak się darł ,że gołębie siedzące na drucie też wystraszył . Facio uważa ,że koty mamy sobie zabrać. Nie karmić a selekcja naturalana da im radę. Miał żal do drugiego faceta co to odjechał deczko spod płota, bym mogła swobodnie miski napełnić. Ja mu dziękowałam on na niego klął. Kawał bysia był, ten od odjechanego auta. Jak zerknął ku żółciakowi i zrobił kroka w stronę wrzeszczących usteczek, to tamten od niego od razu odpitolił się. Taki odważniak. Nie ulękły w stosunku do blondynki zwiewnej i staruszki drobnej.
Karmiąc koty słuchałam jednym uchem co wygaduje. Ożywiłam się dopiero i wyskoczyłam jak doopek stwierdził, że on da radę kotom. Jak coś z nimi nie zrobimy to je potruje. Warczę do facia ,że co powiedział? Że potruje koty? Pytam tego od odjechanego auta czy słyszał? Ten kiwa przytakująco. Mówię temu od żółci ,czy wie że to karalne i jak coś się kotom stanie to nie odpuszczę. Odważniak jak to odważniak, wypiera się i wsadzając pluszowy zad w auto odparkowuje gdzie indziej. Zdenerwoałam się okropnie. Po takim wszystkiego można się spodziewać.
Jest jednak sprawy ciąg dalszy. Od dwóch dni słoneczny delikates czyli sporne aucicho, stoi dość daleko od płota. I od bloka także. PT wyjawiła mi ,że wrogie nastawienie kierwocy do kotów rozniosło się i dotarło do Małgosi. Co psami się zajmuje. I ma syna. Jeszcze większego puszapa niż ten wrzaskun. Małgosia widząc niewielbiciela, poszła mu wyjaśnić ,że kot to mu nie mógł obsrać auta. Nie ma takiej natury. Oraz to,że ten zwierz co śpi na jego masce bezcennej ma właściciela i ona adres mu poda. Zna i z przyjemnością zaprowadzi. Faktycznie przychodzi właścicielski kocur i srogie zamieszanie robi u naszych dziczek. Strasznie się go boją. Facet coś wspomniał o likwidacji futer przez zapodanie trucizny. sam sobie zrobi porządek. Tutaj Małgosia nie wytrzymała. Poszczuła go synem, którego ten się ponoć boi. Kazala parkowac dalej a nie pod oknem. Bo ona nie lubi takiej cytryny ogladać jak tylko zerka przez szybkę. Kabaret z melodramatem i kotami w tle.
Mam tylko nadzieję,że ten idiota nie wprowadzi w czyn swoich zamiarów. Jesli już, to będąc skąpcem pożałuje na dobre żarcie. Bo nasze byle czego nie ruszają.

Aaa, jeszcze nam się dostało, czyli mnie i PT, za biedę i brak fajnego auta. Którym można się pochwalić i wzbudzić zazdrosć. Wrzeszczał ,że mu zazdrościmy takiej wypasionej limuzyny bo same nie możemy mieć. 8O Kolejny wapujący człek :roll:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56064
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 9 >>

Post » Śro sie 30, 2017 8:28 Re: OTW17-Kindusia(*)bławatkowe oczki pchają się na podium!!

Powiedz, że też mu zazdroszczę, choć nigdy nie widziałam :wink:
Cyrk, można powiedzieć, gdyby to był film. Ale to życie. Współczuję Wam.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46758
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Śro sie 30, 2017 12:29 Re: OTW17-Kindusia(*)bławatkowe oczki pchają się na podium!!

Wiesz, te rozmowy z panem od żółteczka przypomniały mi rozmowy z moją koleżanką z pracy, która jest z tych wysoce rodzinnych, co ma zawsze być "po bożemu" i co najważniejsze żeby domek błyszczał i faceta żeby złapać... No i kiedyś jak nie wytrzymałam jej jęczenia o tym że czemu rodzice sobie robią problem, ratując kota od żulerii, to spięłyśmy się trochę i skończyło się tym, że wywrzeszczał że moje życie (rozwódka, dziecko, koty) jest do bani i że ona to ma dobre życie (w sensie "poważny" chłopak) i jej zazdroszczę. Jak to mówią karma to suka - nadal jest z chłopakiem, ma z nim dziecko (znerwicowane), chłopak nie zamierza się z nią żenić a kot u jej rodziców ma się dobrze (podobnie jak moje życie 8) ).
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Śro sie 30, 2017 17:35 Re: OTW17-Kindusia(*)bławatkowe oczki pchają się na podium!!

Tak to jest z sukami :wink: zwanymi karmą.
Wartości... Eh, każdy ma inne. Choć niektórym trudno od sztandardu odejść. Na siłę dopasowują się do reguł i płacą wielką cenę. Zawsze się zastanawiam w imię czego mamy dopasować się mimo,że płacone jest wielkie ceny.

Koty kichają. Szlag mnie trafił. To moja wina. Otworzyłam okna w domu. W nocy gdy bardzo źle się czułam i brak mi było oddechu. Przewiało je. Rudzik, Tami i Beza. Jak orkiestra dęta.

Beza...kicha na swym wyrku a nie gdzieś pod krzakiem. Cud. Wiecie, że minął rok od daty odnalezienia Bezy? Cały dobry rok. Gdy tuliłam małą wczoraj nie mogłam opędzić się od myśli co by było gdyby mimbla64 i Malk ją nie złapały? Tyle osób przyczyniło się do jej odnalezienia. To była cudna akcja.

Bardzo Wam wszystkim dziękuję :1luvu:
Małgosie :1luvu:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56064
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 9 >>

Post » Śro sie 30, 2017 17:45 Re: OTW17-Kindusia(*)bławatkowe oczki pchają się na podium!!

Już miałam napisać, że to dzień wcześniej było, ale faktycznie zaczęłyśmy łapać 29 sierpnia, a skończyłyśmy 30 sierpnia o pierwszej w nocy.
Były to trzy emocjonujące i pełne nerwów godziny.
Przeszkadzał nam szwendający się pies, no i musiałyśmy się tajniaczyć.
Ale w dobrym miejscu ustawiłyśmy samochód i klatkę-łapkę, więc się udało.
Pamiętam swoje szczęście i ulgę, że Beza jest w końcu bezpieczna. :D
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14865
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Śro sie 30, 2017 18:04 Re: OTW17-Kindusia(*)bławatkowe oczki pchają się na podium!!

Pamiętam Małgosiu, że w swoje urodziny ruszyłas na łowy z Malk. Nie było łatwo. Bo to nie był łatwy teren do łapania. A i " opiekunowie " zachowywali się jak przysłowiowy pies ogrodnika. Kota nie chce ale nie odda, nie pomoże.
Dzięki Dziewczyny :201494
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56064
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 9 >>

Post » Czw sie 31, 2017 9:04 Re: OTW17-Kindusia(*)bławatkowe oczki pchają się na podium!!

Przypomnę o ostatnim dniu głosowania na Misterka Miau w dziedzinie oczek .Zachęcam mocno!

A teraz będzie jak kociarz jechał do kociarza. Historia wspólnej, małżeńskiej wyprawy innej niż z kotami do weta czy z łapką na polowanie. Czy na kastrację wożenie.
Ranek zaczął się od biegusiowego nastawienia ciasta na racuchy z jabłkami. Nie, mydlę Wasze oczka piękne. Najpierw koty dostały żreć. Potem kotom dzikim naszykowałam gary. Dopiero ciasto zrobiłam licząc ,że przez czas mojego biegusiowania z kateringiem wsio urośnie. I urosło. Jak cholera. A na środku gara przykrytego gałgankiem było wdepnięcie. Vipuś schodził z parapetu by buzi mi dać i jednym ciągiem mu się poszło. Nawet nie zauważył jak mu się miękko pod stopką zrobiło.
Jedziemy. Rzeczy zapakowane, leki zapakowane, Pani Teresa dostała wyprawkę na dzionek następny, całuski rozpodane, racuchy zapakowane. Jedziem. Jeszcze tylko w telefon adres wpisałam co by jechać po sznurku. Na gi-pi-esa. Bo my mamy tendencje do błądzenia. Okrutną tendencję. Złośliwie lekkawo pytam TZ-ta co z jego sprzętem się dzieje. On sobie sprawił swego czasu. Zaparł się jak osioł. A mimo to na moim telefonie jazdy urządza się. Się mąż obruszył i burknął tylko ,że pod fotelem samochowdym spoczywa. Zła jestem na niego ile razy sobie przypomnę historię zakupu. Uparł się był sprawić sobie jakiś GPS zezłoszczony kolejnym kluczeniem. Sprzedawca wyczuł desperata i wcisnął mu pierwszy lepszy. Za mały ekran na oczki za słabe. Za małe przyciski by paluchamy urobionymi pracą sobie poradzić. A ciągłe poprawianie ekranu by lepiej widać było ciągle ten ekran przesuwał. Lub wygaszał. Dotykowe było a palunie nie nawykłe do oszczędnych ruchów. Ale to wszystko wyszło w drodze jakeśma jechali do Płocka dziewiczym rejsem z nowym sprzęciorem. Dzięki obecności upragnionego GPS-a pierwszy raz bez problemów mieliśmy dojechać i wrócić. Wedle wizji janusza. Dojechać jakoś dojechaliśmy. Ale wracając był horror. Wyprowadził ci był on nas na jakiąś obwodnicę. GPS znaczy się. Drogowskaz "Warszawa" uratował nasze nerwy i wiarę ,że jednak dobrze nas wiedzie. Ale ten choler cięgiem jęczeć zaczął skręć w prawo... za 300 metrów zawróć i skręć w prawo... za 500 metrów zawróć i skręć w prawo... skręć w lewo a potem skręć w prawo... No żesz można oszlaeć. Wreszcie małż wyłączył paskuda. W domu zainteresowałam się w czym rzecz. Rzecz był błaha. Janusz w miejscu "dom" wprowadził był dane zamieszkania mojego...Ojca. I to w prawo skręć było kierunkiem na ....Milanówek. Przyznam ,że na długo zamarłam z podziwu nad tym faktem. Toż on mnie przerósł. Jam jeszcze swojego adresu nie zabyła nigdy. Choć zdarzyło mi się bloki pomylić i do obcych drzwi klucze wsadzać . :oops: Tak, tak...na trzeźwo było. Nawet zarejestrowałam ,że ta klatka dziwna deczko jest. Ale zwaliłam to na zmęczenie.
No, dobra. Wracając do tematu Milanówka. Bom nie skończyła. A temat bez wprowadzenia nie ma sensu. I bez zakończenia. No więc unikalnosć dżipsika Janusza wyszła w całej okazałości przy próbie kasacji . Okazało się ,że nie umiem "na zdrowy" rozsądek zmienić adresu domu naszego na prawidłowy. TZ-t nawet nie podjął takiej próby. :wink: Wysłałam wreszcie Janusza do sprzedawcy, który takoż sobie nie poradził. Tylko zostawił sprzęt by wysłać do inszego specjalisty. Wrócił już z dobrze wprowadzonym adresem ale zaległ w zapomnieniu.
Ale wracając do tematu. No więc ... kociarze do kociary pojechali przy użyciu mojej rozumnej komórki. Włączona na sygnał Janusza w miejscu odpowiednim, prowadziła nas przez drogi wąskie i mocno urokliwe. Załączenie nastąpiło w okolicy stacji benzynowej, na której piwo chciałam zakupić. Ale mnie małż zgasił ,że sklepów tam po drodze dostatek będzie a on taragać tyle czasu w cieple nie będzie płynu. Wstrząśnie mu się płyn drogocenny i nagrzeje. :strach: O tym czy i gdzie te sklepy były...to już inna historia. Ale mord w oczach miałam.
Ale wracając do tematu. Jedziemy sobie tymi drogami. Jedziemy...jedziemy... Już nawet wron nie widać. Gipsik milczy. Tylko przed ważnymi skrętami czy prostymi daje głos. Ale z reguły nie wysila się. Pusto. Sklepów, budynków mało. Tylko nieliczni ludzie , pewie z braku piwa,w polu robią. :mrgreen: Na ekraniku wreszcie widzę ,że zbliżamy się do rozjazdów. Gadam o tym do Janusza. Czekamy aż odpowiedni kierunek nam zapoda, TZ-t zwalnia by sprzęt miał czas język rozwiązać. Bo już tak było ,że Janusz był szybszy niż gadka. Tośma pojechali w poszukiwaniu zaginionego zakrętu prosto. :smokin: Dojeżdżamy do rozdroża i pada zdanie " jedź prosto". Mąż przepuszcza inne autko a my zerkamy na te drogi przed nami. "Prosto" to marna drożyna co idzie ku horyzontowi. Ruszamy i TZ-t ...skręca w prawo 8O Drę swoje usteczk ,że prosto to prsoto. Dlaczego w prawo?! Na komórce wsio zamarło. Już widziałam jak elektrody połączenia sobie rwą ze zdziwka. Raptem kilometry i czas się wydłużyły. A ten jedzie. Ględzę by zawracał bo PROSTO miało być. Pada jedno zdanie i oklapłam
Jadę przecie prosto. Prosto główną drogą !
(asfaltem znaczy się)
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56064
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 9 >>

Post » Czw sie 31, 2017 10:36 Re: OTW17-Kindusia(*)bławatkowe oczki pchają się na podium!!

W święta i po 23ej gdy kończę przysługuje mi taksówka służbowa (kursy w 99% dzielone z innymi osobami z firmy). Swego czasu gps kazał kierowcy przejechać na durch nasyp kolejowy :lol: , tak że już nic mnie nie zaskoczy (chyba).
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24277
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Czw sie 31, 2017 11:03 Re: OTW17-Kindusia(*)bławatkowe oczki pchają się na podium!!

Alienor pisze:W święta i po 23ej gdy kończę przysługuje mi taksówka służbowa (kursy w 99% dzielone z innymi osobami z firmy). Swego czasu gps kazał kierowcy przejechać na durch nasyp kolejowy :lol: , tak że już nic mnie nie zaskoczy (chyba).

Tutaj Janusz pojechał wedle swego widzi mi się. Dla niego prosto znaczyło prosto główną drogą prowadzącą czyli asfaltówką.
O tym gdzie GPS może wyprowadzić to wiem. Już kiedyś utknęliśmy w środku lasu.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56064
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 9 >>

Post » Czw sie 31, 2017 17:58 Re: OTW17-Kindusia(*)bławatkowe oczki pchają się na podium!!

Co tak wszystkich wymiotło 8O

Proszę zerkać i podziwiać. Dostałam zmontowaną fotę Abisia wczoraj i dziś. Nawet nie sądziłam ,że aż tak okrutnie się zmienił. Następowało to powoli i stopniowo więc nawykliśmy. Tak jak urodowo następują przeobrażenia tak też powolusiu zmienia się jego charakter. Choć wrednym dziadygą może pozostać na zawsze. Jednak wyłazi z niego pieszczoch i nakolankowiec. Jedne co ma nieodmienne od czasu zamieszkania u nas to apetyt! Apetyt! Zeżre każdą ilość.

Abiś. Z FacioKopciuszka w Księcia.
Zachwyty są niezbędne i mile widziane. I konieczne.
Obrazek
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 56064
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 9 >>

Post » Czw sie 31, 2017 18:46 Re: OTW17-Kindusia(*)bławatkowe oczki pchają się na podium!!

Och! Ach!
;)

Apsa

 
Posty: 1030
Od: Wto mar 11, 2008 12:20
Lokalizacja: W-wa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 75 gości