» Pon sty 12, 2009 21:02
Kicia została obejrzana, osłuchana i dostała Profender w mini tubce. Było sporo stresu bo schowała się w budce drapaka i ani z jednej ani z drugiej strony ją ruszyć... W końcu się udało ale zestresowana była potwornie. Bałam się, że znowu strzeli focha ale po wizycie weta weszłam z gotowanym kurczakiem i przychylniej na mnie spojrzała /nie ma to jak przekupstwo /. W sumie zachowała się jak dzielny kotek i wyrywać się wyrywała, ale nie próbowała zrobić nam krzywdy. Jest naprawdę łagodnym, poczciwym stworzeniem. Tylko POTWORNIE wystraszonym.
Doktor obejrzała jej książeczkę i wyniki badań, które zostawiła Modjeska. Nie było się za specjalnie do czego przyczepić. Powiedziała też, że w przypadku białaczki łatwiej jest o mylne testy dodatnie niż ujemne /a skoro ujemne wyszły dwukrotnie, to jej zdaniem nie ma podstaw do obaw/. Według niej (po przyjrzeniu się uzębieniu) Czesia ma bliżej 5 lat. Dokładnie ją obmacała i oceniła jej stan na bardzo dobry. Nie zauważyła niczego niepokojącego. Skomentowała, że gdyby nie wiedziała, że kot jest schroniskowy, byłaby przekonana, że usuwano jej kamień z zębów bo owszem - szyjki są odsłonięte i ubytki w ząbkach również widać ale poza tym są b. czyste. Tak więc oględziny wypadły pozytywnie i mogę z czystym sumieniem oddawać Czesię jako zdrowego kotka, nie stanowiącego zagrożenia dla swojego potencjalnego towarzysza (kocurek ma na imię Mateusz ).
To jak ciotki? Dogadają się czy nie dogadają? Obstawiamy?
Kociaka oddaję zaopatrzonego w co trzeba (z legowiskiem, miseczką, a nawet kuwetą którą podarowała Aguteks). Oby wszystko poszło gładko. Ona jest taka kochana.
Transporterek ma przyjechać w czwartek albo piątek wieczorem. Domek się nie wycofał, nadal jest na tak (dzwoniłam po wizycie weta żeby zdać relacje na świeżo). Pozostaje kwestia dogadania się futrzaków... Tak bardzo chcę żeby się udało...