Prawie, prawie

To są blaszaki na terenie sklepu ustawione. Dach to punkt strategiczny dla kocisków. Chętnie wylegują się w słoneczku. Płot widoczny na ich tyłach i stojący ekran też tworzą całość. W środku , między nimi, jest wolna przestrzeń. Postawiłam tam mini domek. Olewają go jednak.
Koty chętnie tamtędy łażą. Jest taki betonowy podest. Mam podejrzenie ,że gdzieś tam są dziury w tyłach baraków. A one tam bytują.
Czekolada to strachulec i trzyma się z dala. Nawet dłuższe patrzenie wprowadza go w popłoch. O kicianiu nie wspomnę.
Stołówka ,jeśli można to tak nazwać, jest tam gdzie siedzi Rudzia. Prowizoryczna bo wszystko zależy jak sprzęty sklepowe są ustawione. Pod dwoma deskami opartymi o mur jest miska na mokre. I stoi suche. Karton jest podłogą - jak było mroźno to tylko dokładałam papierzysk.
Czekolada tam włazi gdy wszystko odejdzie. Tałatajstwo znaczy się. Czyli ludzie z kateringiem.
Szylka nie lubi się z Rudzią. Dlatego je pod autem. Zresztą jest tak nauczona. od lat nie chce inaczej.
Ta druga po wywaleniu z domu zrobiła się panią włości i ją pędzi. Potrafi Szyluni powarkolić. Jak miała dom i bytowała tam dla rozrywki, obie kotki olewały się. Teraz mają problem. Szkoda mi Szyluni. Zagęściło się jej na tak spokojnym terenie.
W to miejsce sporo kotów przychodzi ,więc i żarcia sporo idzie. Na pewno dwa Budrysy, dwie bure z terenu kotłowni także zaglądają, wspomniana trójka stale tam bytująca, Kropka zza murka , Ogonek czasem, Czaruś właścicielski i nie znane bure "coś". Innych nie znam choć możliwe, że jest ich więcej.
O srokach nie wspomnę.
Stoi też garnek z wodą. I schowane butelki. Tak by SokoleOkoNakrętkowe ich nie wypatrzyło. Mamy takiego
coś co zostawia butle z wodą zabierając korki.