MalgWroclaw pisze:A jak się czujesz, Asiu?
Dzięki za troskę.
Średnio. Boli ostatnio jak cholera.Ale ta mniejsza cholera bo DUŻĄ to już znam.
Pani "od adopcji małej" zjebkę mi delikatną dała

,żem nie uprzejma i nie chce mieć ze mną do czynienia.

Pani jak większość nie wiedziała o jakim kocie chce rozmawiać, jakie jest moje ogłoszenie, jakie wymagane są warunki adopcji... Przy mnie latała do kompa szukając co i jak. Nie, nie miałam
ępatycznego dzionka by jej wsio wyjaśniać. Owszem niby uznaję ,że ktoś dzwoni i gubi się i hurtem ludziom ciśnienie podnosi. Ale nie widzę celu w dyskusji, która sensu nie ma. Oczywiście pani nie podpisała się pod swym zdaniem bo tak łatwiej być bohaterem

Oczywiście , podpisałam się pod swoim.
Wczoraj malce dostały swojego ulubionego gumrecika musika. Sasia wykazała mocne zainteresowanie ich michą nie swoją. Jak zwykle. I jak zwykle musiałam ją deczko powstrzymać. Dziewczynki i tak sporo zostawiają więc dla niej też starczy. Uwaliła się więc obok tylnymi nogami zahaczając o talerz. Poleżała sobie. pozerkałą na mnie i na nie. I... zamruczała nakazująco. Do michy wołała czyli do cyców swoich. Wywaliła brzuchol zachęcająco .Została zignorowana .W okolicy jej ogona mlaski odchodziły. Sytuacja powtórzyła się. Jeden mrauk padł. Kolejny, już głośniejszy, kwiczoł też był. Wreszcie mamcia wkurzyła się na dzieci swoje i odwołała je zdecydowanie od musu. Przylazły dziewoje moje małe, dossały się do cycolów. A ta cholera tyłek podnić zaczęła. Dzieci jak grona z klaśnięciem pyszczków suty puszczały ,odpadając na podłogę. Grawitacja zadziałała

Poszła sobie spacerkowym krokiem ku samotnemu talerzowi. Zeżarła wsio. A ja tuliłam malce com zebrała je z podłogi.
Wypełzła z Sasi miłość do przysmaków.
Wiem, wiem musy to nie cud jedzenie ale na smaka dostają. Szczególnie Sara jest nie jadkiem .Wsio co zdrowe bywa nie jadalne. Ewentualnie tylko raz w ciągu dnia.
Sawunia już też zamruczała. Powolutku dzieci zmieniają się. Bardzo urosły.