» Śro kwi 06, 2011 11:37
Re: Pomorski Koci Dom Tymczasowy vol.8
Poradźcie mi co ja powinnam zrobić z Fregatką:
Jak wiecie jestem przeciwna przetrzymywaniu kotów dzikich, nieadopcyjnych w mieszkaniu, ale życie różne scenariusze pisze, nie zawsze wszytko da się określić i przewidzieć zawczasu..
Fregatka czarna kotka pochodzi spod Kotwicy (koło Skweru Kościuszki w Gdyni), gdy łapałam kotki do sterylek w listopadzie 2010, spotkałam tam rodzeństwo około 9-10 tygodniowych kotów, dwójka miała strasznie zaropiałe oczy, i zaklejone noski, wyglądały bardzo źle, złapałam je na klatkę łapkę, umieściłam u weterynarza na 10 dni, przeszły tam skutecznie leczenie, jednak oba nie wykazywały żadnych postępów w oswajaniu. Kocurek był wyraźnie większy i silniejszy od siostry, więc po leczeniu zwróciłam mu wolność, jednak koteczka była mała, strasznie chuda, taka lebiodka, zaczynały się już mrozy, nie miała serca jej wtedy wywalić na to zimno, nie było jeszcze kocich budek, ona spała pod jakimś kioskiem... miałam nadzieję, ze kotka jest mała to się oswoi, niestety, mimo, że jest u mnie ponad 4 mies. nadal jest niereformowalnym dzikusem.
Kotka w mieszkaniu funkcjonuje normalnie, bawi się z innymi kotami, śpi w łóżku (oczywiście jak mnie w nim nie ma), załatwia się do kuwety, kotka jest raczej słabego zdrowia, testy fiv/felv ma ujemne, ale u mnie już dwa razy przechodziła infekcje, raz taką dość poważną, każdorazowo, gdy muszę ja złapać (co oczywiście nie jest łatwe, muszę stosować różne sposoby, zapędzić ją do jednego pomieszczenia typu łazienka), jak ją złapie aby podać np. lekarstwo czy zastrzyk, to kotka ze strachu załatwia się pod siebie, to samo u weterynarza, jak próbuję łagodnie głaskać, syczy i prycha jednocześnie trzęsąc się ze strachu, zero postępów. U weterynarza też robi pod siebie, do dokładnego badania trzeba ją było podać głupiego jasia, bo nie dało się jej utrzymać, tak gryzła i drapała.
Kotka nie jest dla mnie ciężarem, jak nie choruje to nie sprawia mi kłopotu, po prostu sobie jest, do adopcji się nie nadaje, teraz jest w dobrej formie, niedługo ją wysterylizuję, jak myślicie, co dalej wypuścić po sterylce w jej miejsce jak już zrobi się ciepło? Czy ona sobie poradzi skoro tyle miesięcy spędziła w mieszkaniu? No niby koty pod Kotwicą są regularnie karmione. A czy w mieszkaniu ona jest szczęśliwa? Ona zawsze tak manewruje aby być jak najdalej od człowieka.
Co jest dobre dla tej kotki?