OTW23-A życie prozaicznie się toczy:(

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Czw cze 19, 2025 12:04 Re: OTW23-A życie prozaicznie się toczy:(

Kiedy macie szanse na wyniki?
Jak mloda? Tez sobie termin na goraczke wybrala, przy dlugim weekendzie.
Kciuki.

FuterNiemyty

 
Posty: 4796
Od: Pt gru 01, 2017 11:58

Post » Czw cze 19, 2025 19:04 Re: OTW23-A życie prozaicznie się toczy:(

Obrazek
Obrazek

A to taki jegomość stanął na mojej drodze.
Rano, gdy szłam uzupełnić wodę przy lodziarni przede mną dreptał gołąb co ciągnął lekko skrzydło za sobą. Gdy podeszłam bliżej żwawo zmienił kierunek i zaszył się w trawach. Wróciłam do zostawionych klamotów i wygrzebałam ziarna słonecznika z myślą ,że mu dam. Trochę go szukałam bo już zdążył się przemieścić. Namierzyłam go na tyłach obiadowni Babci Lodzi. Przy garażach. I wtedy zauważyłam, że ma ranę świeżą ranę. Zgarnęłam więc osobnika, bo co miałam zrobić. Zostawiłam bambetle w krzakach. I zatargałam do domu. Krew sączyła się brudząc mi ręce i ubranie. Zapakowałam go w transporter. Transporter trafił do brodzika. Udałam, że nie widzę jak TZ wywraca oczami. I poleciałam z powrotem już uchetana jak fretka tymi biegami. Zrobiłam swój obchód koci. Zrobiłam swoje spacerostwo i powróciłam.
Zamknęłam się w łazience i wyjęłam delikwenta by dokładniej mu się przyjrzeć. Rana nie wyglądała dobrze. Ciągle sączyła się świeżą krew. Musiało się coś wydarzyć tuż przed moim pojawieniem się. Przydało by się ogarnąć to skrzydło ale u mnie brak wiedzy. Debatowałyśmy z Danką i wpadłam na "pomysła" ,że skoro Rita idzie do weta to i gołąb też do weta pójdzie :mrgreen: Zna się czy nie zna na gołębiach ale chyba oczyścić skrzydło umie. Postanowione. Córka już się śmiała ,że oczy wielkie wet zrobi gdy takiego pacjenta zobaczy.
Ptak miał na nodze obrączkę. Odczytaliśmy numer i usiadłam do kompa w celu poszukania ew właściciela. Trafiłam na stronę PZHGP gdzie podano instrukcję jak postępować ze znalezionym pocztowcem i gdzie się zgłosić. Znalazca ma skontaktować się z najbliższym związkiem. Najbliższy dla nas to Piaseczno więc znalazłam numer telefonu i uwiesiłam się. Nikt nie odebrał. Nie mogłam zostawić info na skrzynce bo przepełniona była. Grzebałam dalej i odkryłam, że ptasior jest z ... Zielonej Góry. Na ich stronie był podany nr do kontaktu. Zadzwoniłam. I o dziwo ktoś odebrał. Mimo wczesnej godziny. Tłumaczę panu co i jak. Dlaczego się naprzykrzam. Uzgodniliśmy, że wyślę nr obrączki SMS-em i poczekam na odzew. A on w swoich kontaktach właściciela odnajdzie, da mu znać i odezwą się. On albo szczęśliwy właściciel. :mrgreen:
Powiem szczerze, że bardzo wątpiłam by posiadacz się ujawnił. Siedzę na ptasich grupach i często poruszany jest jest temat gołębi pocztowych. Taki delikwent wypuszcza kilkaset nawet ptaków. Wartość mają te co wrócą w przewidzianym czasie . Reszta jest barachłem i nie wzbudza zainteresowania . Więc "mój" fruwacz nie tylko nie trafił do rodzinnego gołębnika to jeszcze jest ranny i jakąś forsę trzeba zainwestować. Czemu miałby po niego przyjeżdżać?! No nic, szansę właściciel dostał. A my czekamy.
Nadszedł czas wizyty. Dwa transportery zapakowane. U weta w gabinecie wetka lekko oczko zrobiła widząc, że nie tylko Ritunia się zjawiła. Na pytanie kto jest w drugim, Danka stwierdziła ,że niespodzianka. "Już się boję" stwierdziła i zabrała się za Ritulę. Po jej obsłużeniu przyszedł czas na "jajko niespodziankę" . :mrgreen: I co? I to my zrobiłyśmy oczy 8O Bo wetka Karolina nawet okiem nie mrugnęła. Założyła rękawiczki, wyjęła ptaka i zaczęła nam wyjaśniać jak trzeba mu ranę obmyć i jak owinąć skrzydło by wola nie zablokować. Stwierdziła, że potrzebuje mały antybiotyku i p.bólowych. Musi tylko dawki sprawdzić w książce. Wyjęła grubaśna księgę, znalazła rozdział o gołębiach i nam pokazała. Poprosiła, by ptaka zostawić a ona go opatrzy w wolnej chwili jak przeczyta. Potem weźmie do siebie i zadzwoni an eko-patrol by do ptaszarni w zoo trafił.
No i kto dostał po pazurkach ?! Ano my. Nie wypaliła nasza niespodzianka. To nam ją zrobiono. :ryk:
Czy Zielona Góra odezwała się?- Oczywiście, że nie!
Za to oddzwonił się pan z Piaseczna. Z lekkimi pretensjami dlaczego akuratnie do niego się zgłosiłam. Wyjaśniłam, że działałam wedle instrukcji co na stronie PZHGP jest umieszczona. Chyba wie co napisano :twisted: Powiedziałam, że ustaliłam ,że ptak jest z Zielonej Góry. Zapytałam czy pan, swoimi kanałami może połączyć się z tamtym kołem. Oraz ustalić kto jest właścicielem rannego ptaka. Jemu łatwiej bo w tym siedzi. Pan...nie może. :roll: Nie ma sposobności. Nie posiada list właścicieli ... 8O Jakbyśmy nadawali na innych falach. Udał głupa i rozłączył się.
Tak dbają hodowcy o swoje zagubione, ranne ptaki :placz:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55981
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

Post » Czw cze 19, 2025 21:45 Re: OTW23-A życie prozaicznie się toczy:(

Jakoś mnie to nie dziwi. Miałam podobną sytuację co Ty. Wróciłam z pracy a na ogrodzie moja suka pilnowała białego puchatego gołębia. I wyraźnie nie mógł odlecieć. Obok mam sąsiada gołębiarza i mu ptaszka zaniosłam i nawet się ucieszył bo takiego akurat nie miał :) I problem mi się rozwiązał.

aga66

 
Posty: 6698
Od: Nie mar 05, 2017 18:46

Post » Pt cze 20, 2025 15:45 Re: OTW23-A życie prozaicznie się toczy:(

:ok: :ok: :ok:

IrenaIka2

 
Posty: 960
Od: Czw lut 11, 2016 18:19

Post » Pt cze 20, 2025 17:26 Re: OTW23-A życie prozaicznie się toczy:(

Żeby nie było nudno wczoraj zgarnęłam kolejnego gołębia. Obserwowałam go już jakiś czas. Siedział skulony przy rynnie po nawałnicy. Gdy podeszłam spitolił, na piechtę, w gąszcz roślin na niby ogródku. Gdy zrobiłam koło by tam się dostać już go nie było. Potem zauważyłam go jak dreptał wzdłuż bloku i wyjadał coś z traw. Akuratnie pod naszym oknem. Pomyślałam, że u nas wisi karmnik dla drobnicy a ptasiorki wydziobując ziarno sporo wyciepują na ziemię. Zawsze jakiś tłumek gołębiowy na dole przebywa. Ale już mnie zainteresował osobnik. Każdego dnia przynosiłam mu ziarenka a on już mnie poznawał i dreptał do mnie. Nie latał. Uciekał ode mnie pomiędzy jakieś stare donice i wiadra zaszywając się w gąszczu zieleniny wiszącej na rozpiętych drutach. za diabła wejść nie można było. Nieraz go szukałam i nic. A zbliża się piąta i pojawiał się. Zaczął być , według mnie, coraz słabszy. Do tego zaczął utykać na prawą nożynkę. Miał trudności z oparciem się o nią. Tracił równowagę.
Wczoraj weszłam na ogródek by zablokować mu ucieczkę. Dziurę wylotową na chodnik zastawiłam plecakiem. Mocno pierzasty się zaniepokoił ale wysypane ziarenka słonecznika skusiły go. Chciałam by zjadł zanim go chwycę. Jednak on dziwnie jadł. Trząsł głowiną mocno i ziarno wylatywało mu z dziobka. Gdy skończył bez trudu capłam go. Trafił do transportera. Dziś miał jechać do azylu przy Parku Krajobrazowym. Specjalnie go tak łąpałam by jak najkrócej u nas był. A parki ...był zamknięty. 8O Dzień niby pracujący. Tam jest fajna wystawa. Ale nie obejrzy się jej w "takie dni" oraz wszystkie weekendy!
W związku z tym ,że niby piątek jest pracujący zadzwoniłam do otwockiego eko patrolu. Stojąc pod zamkniętą bramą. I zdziwko. :twisted: Odebrał miły pan. Zmartwił się ,że azyl zamknięty bo oni ptaki tam zawożą. Przyjechał pod nieszczęsną bramę i nawet miał transporterek. Stwierdził ,że i tak z nimi się skontaktuje bo ktoś zawsze przyjeżdża na karmienie. Więc gołębia podrzucą. Do końca nie jestem pewna czy pan przyswoił co o stanie gołąbka mówiłam. Jeszcze stwierdziłam,że po wyleczeniu przyjmę go na swoja stołówkę. No i pojechał...
Janusz przegapił wszystko. Wypatrzył poziomki rosnące przy drodze. A potem znikł w lesie. Wrócił z garścią marnych jagód dla mnie.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55981
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 12 >>

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 9 gości