OTW23-A życie prozaicznie się toczy:(

[ASK@]

Jak wiadomo, Sonnusia przeszła zabieg usunięcia wszystkich zębów. Na drugi dzionek rano ładnie zjadła i...na tym się skończyła sielanka. Sonnka przestała jeść, nie piła, uciekała na mój widok... To ostatnie nie było dziwne specjalnie bo, niestety, musiałam ją łapać by leki podać. Zaczęłam martwić się. Cholerka, czy wszystko jest ok. Czy jednak coś się dzieje. Zapadła decyzja o wizycie w lecznicy. Co też jest stresem ale rozjaśni może sytuację. Gdyby w paszczy coś się jednak działo to nie ma co czekać.
Na szczęście wnętrze ryjka okazało się ok. Dostała kroplówkę, leki dodatkowe, wcierkę w uszy na apetyt. I wróciłyśmy do domu. Oczywiście mała obrażona na maksa ale to nie ważne. Wieczorem tego dnia przyszła, zjeść. Rano też się stawiła na śniadaniu. Nawet w ciągu dnia prosiła o smaczki. Nagrodą było mizianko po które przyszła. I widok próby bawienia się oraz mycia. Uff.
Choć kolejny zastrzyk zburzył nasz kruchy rozejm.

[pibon]

Dobra robota!
Niech juz sie goi bez problemow!

[aga66]

To co Sonusi było? I przeszło po 1 wizycie?

[meg11]

To co Sonusi było? I przeszło po 1 wizycie?

Zębole miała usuwane.Asia wyżej pisze

[ASK@]

Spotkałam po południu panią Teresę gdy poszłam wody w miskach dolać. Kręciła się chyba specjalnie aż szukając okazji do rozmów.
Była zdenerwowana co raczej jest niezwykłe.
Okazało się, że została okradziona. Zabrano jej 500 złotych, które były naszykowane na leki. Leżały na stole wraz z wynikami badań jakie miała zabrać ze sobą.
Ubierała się i szykowała do lekarza gdy ktoś zawalił w drzwi. Gdy otworzyła zobaczyła w miarę młodą kobietę. Szczupłą, o czarnych włosach i miłym uśmiechu. Babka grzecznie przywitała się, przeprosiła za najście i poprosiła o kartkę i długopis. Wyjaśniła, że przyszła do sąsiadki co mieszka niżej. Niestety, nie ma jej. To ważna sprawa, więc chciała napisać jej kilka słów i wrzucić do skrzynki. P. Tereska, uprzejma kobietka, wpuściła ją do środka i poszła po paoier i pisadło. Usłyszała raptem jak drzwi trzasnęły. Gdy wyjrzała na przedpokój ten był pusty. Kobitki nigdzie nie było. Tak jak forsy.
Wybiegła za nią z krzykiem ale złodziejka znikła.
Ma iść na policję z synem i złożyć zawiadomienie.

[meg11]

Jak najszybciej niech zgłosi, jest monitoring na ulicach jest szansa że ta bladż jest gdzieś nagrana

[Stomachari]

Niestety palcem nie kiwnął. Dopiero od 800 zł jest przestępstwo, do tej kwoty jest wykroczenie. A jak wykroczenie, to nie warto nic robić, bo nie mamy w Polsce systemu rozpoznawania twarzy, a szukanie osoby złapanej na monitoringu kosztuje więcej niż skradziona kwota.
To znaczy warto zgłosić, bo jeśli ta złodziejka zrobi się sławna, to wtedy może ją złapią, ale nie ma się co oszukiwać. Pani Teresa więcej pieniędzy nie ujrzy i za kilka miesięcy dostanie pismo, że sprawa umorzona z braku dowodów.

[egwusia]

Stomachari nie masz, racji.
Przecież nie trzeba być specjalistą, żeby wiedzieć, że ta metoda kradzieży jest mocno rozpowszechniona wśród złodziei .
I mało prawdopodobne, że jedynie na panią Teresę trafiło.
"Miła kobieta" może też być dobrze znana policji.

[meg11]

Stomachari nie masz, racji.
Przecież nie trzeba być specjalistą, żeby wiedzieć, że ta metoda kradzieży jest mocno rozpowszechniona wśród złodziei .
I mało prawdopodobne, że jedynie na panią Teresę trafiło.
"Miła kobieta" może też być dobrze znana policji.

Dokładnie.Ważne zeby zgłosić, larwie bym ręce poobcinała

[meg11]

Niestety palcem nie kiwnął. Dopiero od 800 zł jest przestępstwo, do tej kwoty jest wykroczenie. A jak wykroczenie, to nie warto nic robić, bo nie mamy w Polsce systemu rozpoznawania twarzy, a szukanie osoby złapanej na monitoringu kosztuje więcej niż skradziona kwota.
To znaczy warto zgłosić, bo jeśli ta złodziejka zrobi się sławna, to wtedy może ją złapią, ale nie ma się co oszukiwać. Pani Teresa więcej pieniędzy nie ujrzy i za kilka miesięcy dostanie pismo, że sprawa umorzona z braku dowodów.

Czasami kiwają.
https://www.o2.pl/informacje/oto-co-47- ... 505009856a

[ASK@]

Niestety palcem nie kiwnął. Dopiero od 800 zł jest przestępstwo, do tej kwoty jest wykroczenie. A jak wykroczenie, to nie warto nic robić, bo nie mamy w Polsce systemu rozpoznawania twarzy, a szukanie osoby złapanej na monitoringu kosztuje więcej niż skradziona kwota.
To znaczy warto zgłosić, bo jeśli ta złodziejka zrobi się sławna, to wtedy może ją złapią, ale nie ma się co oszukiwać. Pani Teresa więcej pieniędzy nie ujrzy i za kilka miesięcy dostanie pismo, że sprawa umorzona z braku dowodów.

Czasami kiwają.
https://www.o2.pl/informacje/oto-co-47- ... 505009856a

Może się jakimś sposobem uda babę złapać. Może to jedna z szajki 3 kobiet co okradła starszych ludzi. Policja dała na fb ostrzeżenie. Babony wykorzystały sytuację jaka zaistniała w mieście z wodą. Po jej przywróceniu do samotnych zaczęły pukać trzy kobiety podające się za pracowników wodociągów . Mówiły, że kontrolują jakość wody po awarii i zbierają uwagi. Dwie szły z delikwentem do łazienki by przy nich odkręcano wodę. Debatowały nad nią. A trzecia okradła.
Były miłe i "kompetentne". Nie zawsze kradzież została od razu zauważona.
Sprytni krętacze wykorzystają każdy sposób czy okoliczność by oszukać ludzi.

[meg11]

Dlatego takie kurwiszcza trzeba zgłaszać za każdym razem, bez względu na ilość kwoty.
Moją mamę naciągnęli na 700zl na wymianę uszczelek w mieszkaniu kiedy opiekowałam się ciocią, nawet mi się nie przyznała że takie coś zrobiła.
Przypadkiem umowę znalazłam, debile Hanna przez Ch napisali.
Ciocię ieli naciągnąc na zmianę abonamentu tel.
Na szczęscie w porę zareagowałam i anulowałam umowę.

[Stomachari]

A jak wiele osób, które zgłaszają kradzieże małych kwot i dzięki którym później policja jest w stanie złapać "kobiety, o których było w telewizji", odzyskuje skradzione pieniądze? Złapanie złodzieja nie równa się odzyskaniu pieniędzy. I to z kilku przyczyn, których nie będę tu rozwijać, nadmienię jedynie, że to jest słowo przeciwko słowu. Jak pani Teresa udowodni, że skradziono jej dokładnie 500 zł? Złodziejka może powiedzieć, że owszem, była w mieszkaniu, ale wzięła 200 zł, resztę pani Teresa sobie wymyśliła. Bo to działa w obie strony. Okradziony może zgłosić choćby 2000 zł, nawet gdy mu zabrano 100 zł, czy to oznacza, że drobny złodziejaszek ma teraz brać kredyt, żeby spłacić okradzionego na kwotę, której nie wziął? No nie. Dlatego policja może złapie, ale to nie znaczy, że ktokolwiek odzyska pieniądze.

Gdyby pani Teresa miała ubezpieczone mieszkanie wraz z mieniem (prawie nikt nie ubezpiecza) i w warunkach umowy było również o gotówce, to MOŻE ubezpieczyciel zwróciłby zadeklarowaną kwotę. Może, bo równie dobrze mógłby podpierać się tym, że pani Teresa sama wpuściła złodzieja, nie było włamania. Ale być może by zwrócili. Bo deklaruje się pzy podpisywaniu umowy, ile gotówki chce się ubezpieczyć. I ubezpieczyciel wierzy na słowo, bo mu się to opłaca.

[meg11]

Tu nie chodzi o zwrot kasy- tylko żeby larwę złapać i wyrok żeby dostała a w wypadku slowo przeciwko slowu-złodziej ma jednak mniejsze szanse udowodnić że mniej ukradł.Sąd raczej wierzy uczciwym obywatelom a nie złodziejom.
Jeżeli się nie zgłasza to daje się przyzwolenie na takie kradzieże i bandyterkę.

[egwusia]

Zgadzam się, że zwrot ukradzionej gotówki jest raczej mało prawdopodobny .

Niemniej zgłoszenie ukradzionej kwoty, zwykle nie jest kwestionowane. Chyba, że zgłasza oszust=osoba której to udowodniono.
Mówię na podstawie kilku faktów.
1. Moją mamę napadł rowerzysta. Popchnął, przewrócił, ukradł torebkę w tym portfel.
2. Też w rodzinie, starszą samotną panią odwiedził "miły pracownik kablowki" Ładnie się przedstawił, powiedział, że na ostatniej fakturze była informacja o zmianach i on ma je jej wprowadzić. Miał nawet identyfikator, no i poprosił o zapłatę gotówką zł 300,-. Ciocia nawet zadzwoniła do firmy, ale nikt nie odbierał- było po godzinach ich pracy. Dała mu 150,- i dostała KP. Po resztę miał się pan zgłosić następnego dnia. Zaraz po jego wyjściu ciocia podzwoniła po rodzinie, co zaskutkowało telefonem na policję.

W obu przypadkach sprawców dość szybko ujęto. W obu nie kwestionowano zgłoszonej kwoty( KP było zwykłym drukiem do wypełniania ręcznego).
W obu odbyła się rozprawa sądowa, a o wyniku i wyroku policja informowała poszkodowane pisemnie.
Tylko, że w momencie zgłaszania trzeba o informację wnioskować.

Zresztą z tą ciocią to historii było dużo więcej. Wprawdzie gotówki w domu nie trzymała ( max do 200zl).Kartę bankową , zakupy, opłaty, obslugiwałam ja, bo ciocia niewychodzaca. Odetchnęliśmy z ulgą, gdy zaczęły codziennie przychodzić do niej opiekunki z MOPS, bo wpuszczała do domu wszystkich.