Zastanawiam się, czemu nigdzie w necie nie ma informacji,
że PP może powodować u kociaków trwałe kalectwo.
Czemu lekarze o tym nie mówią.
Pojęcia nie miałam, że tak jest, a tu widzę,
że Tasza nie jest jedynym kociakiem,
którego ta choroba tak dotknęła.
Tasza też wygląda na szczęśliwą,
a ja robię wszystko co w mojej mocy, żeby tak było.
Myślę, że bardzo dużo daje jej obecność Ivi.
Ma swoją małą bratnią duszę, której nie odstępuje na krok.
To dobrze, bo dużych kotów się boi i gdyby nie było Ivi…
pewnie była by bardzo zagubiona i nie miała by się z kim bawić,
a tak, razem rozwalają całą chatę.
Dziś obudziłam się mając obok głowy doniczkę z kwiatkiem,
którą zwaliły z półki nad łóżkiem, a w nogach palmę zrzuconą
z parapetu –
jak babcię kocham.
Dwie doniczki z rozsypaną ziemią na całym łóżku – koty się bawiły.
Zawsze rano dostają przysłowiowej "głupawki"
i tajfun w porównaniu z nimi, to zefirek cholera hi,hi.
Sytuacja powtarza się ok. 22-giej i wściekają się do 2-3 nad ranem.
Powinno mnie to wkurzać, bo chodzę za nimi ze zmiotką i oczy muszę
mieć dookoła głowy, bo zwalają i trzaskają wszystko, ale przy nich,
nauczyłam się anielskiej niemal cierpliwości.
Ostatnio na topie są wszelkiego rodzaju papierki.
Gdy tylko usłyszą, że odrywam kawałek kartki i gniotę go w ręku,
już są obok z głowami wpatrzonymi w moją dłoń, czekając jak rzucę –
i lecą za nim na złamanie karku, a co najzabawniejsze,
Tasza jest kotem aportującym.
Przynosi mi papierek w pyszczku i przymila się.
Wtedy dostaje extra mizianko i pochwały w stylu:
„tak śliczna kicia, przyniosła mi papierek,
tak jestem z ciebie dumna…..itd”A
Ivi chyba muszę przechrzcić na
Lizaka,
bo ten kot co rano mnie dobija.
Ma jakąś manię, żeby lizać mnie po całej buzi.
Codziennie rano to samo – i było by super, gdyby to był piesek
z mięciutkim języczkiem, ale jak wiecie, koci język
do najdelikatniejszych nie należy.
Normalnie nie da się odgonić – chce lizać i już
Nawet jak głowę chowam w półśnie pod kołdrę, ta wpycha ten swój
pyszczek i jedzie z tą tarką dalej.
Najbardziej lubi usta, powieki i brwi – akurat te miejsca,
w których skóra jest najdelikatniejsza i boli jak cholera.
Schować się normalnie nie idzie, bo ona robi to z
pasją maniaka.
Tak więc chcąc – bardziej
nie chcąc,
co rano mam darmowy piling – podchodzący w skali bólu
do enzymatycznego – i to bez wychodzenia z łóżka.
Obie noc spędzają śpiąc na poduszce, obok mojej głowy,
albo na niej

– ale bardzo to lubię.
Bardzo je obie Kocham i zrobię wszystko,
aby ich życie było usłane różami – w końcu to moje dzieci.