» Sob sty 10, 2009 11:28
dom zaangażowany, czekający na Karola z tydzień,
ponieważ pani pracuje na zmiany i ustaliłyśmy że najlepiej będzie jak będzie miała ze dwa dni wolne, to wtedy weźmie Karola, żeby nie był zbyt przestraszony i żeby miała dla niego dużo czasu.
Karol w czasie pierwszej wizyty miał swoją pańcie w nosie, nawet nie dał się dotknąć,leżał z boku i obserwował. Ja miałam straszne dylematy, bo pokochałam tego zbója, bo był w pełni moim kotem i w sumie myślałam, że się zniechęcą, bo ani nie daje się głaskać, a nie nie pozwolił się wziąć na ręce, jednak Pani zakochała się w Karolu od pierwszego wejrzenia.
Tydzień czekania na zabranie kota do domu, był naszym tygodniem, Karol mi opowiadał, przychodził do mnie, mruczał i był cały czas ze mną, a kiedy nadszedł ten dzień byłam gotowa zrezygnować z oddania go.
Państwo przyjechali, kota zabrali i Karol się oswajał powoli z miejscem i szybciej z ludźmi, już pierwszej nocy spał w łóżku, ale dopiero po tygodniu wyszedł pierwszy raz z pokoju.
Domek cierpliwie znosił niepokoje kota, po tygodniu został przedstawiony wszystkim domownikom i zaczął być noszony na rękach, bo w domu cztery cztery serca do kochania. Teraz jest w swoim żywiole, bo go kochają i rozpieszczają.
Domek świadomy, w zaprzyjaźnionym gronie weterynarz, słuchający i zadający pytania, mam nadzieje, że będzie dobrze.
Moje koty są najszczęśliwsze na świecie, że są tylko trzy, w domu jest szaleństwo i zabawa.
Niech się cieszą, bo nie wiadomo kiedy przybędzie do nas nowe kocię.
"Niczego nie można cofnąć. Niczego nie można naprawić. Inaczej bylibyśmy wszyscy świętymi. W zamiarach życia nie leży nasza doskonałość. Miejsce doskonałości jest w muzeum"..