no więc tak
noc przebiegła spokojnie, rano jak weszłam to suche było zjedzone, woda upita, Marcjanek siedział dalej w klatce, ale jak podniosłam kocyk to tylko się na mnie popatrzył tak trochę smutno

ale nie syknął ani nic
nałożyłam mu więcej suchego i zostawiłam porcję tuńczyka, jak weszłam za kilkanaście minut to tuńczyk był zjedzony a Marcjana nie było w klatce
przeniósł się z apartamentu pod łóżko - trochę mi go szkoda bo tam strasznie mało miejsca jest, z racji tego, że leży pod nim dodatkowy materac, ale chyba mu dobrze bo cały czas tam sobie siedzi i tylko zmienia pozycję co jakiś czas
znalazłam też siusiu w kuwetce, więc mam nadzieję, że nie będzie miał ochoty robić tego nigdzie poza
no to na razie tyle, bidny taki jest, tłumaczę mu, że to dla jego dobra, mam nadzieję, że się przełamie niedługo
aha i pytanie głównie do mumki - jak on się zachowywał u weterynarza, czy w schronisku ?? daje się brać na ręce ?? jest agresywny ??
bo trzeba go będzie zabrać w najbliższym czasie na przegląd - zwłaszcza, że ma oczki takie niezbyt ładne - i nie wiem czego się spodziewać przy ładowaniu do transporterka itd.
