Sebuś okazał się być stuprocentową kobietką i teraz wabi się Musia. Niestety okazało się, że też choruje, ale jesteśmy już po kilku wizytach u naszej weterynarki i zarówno ona, jak i jej mąż powiedzieli, że nie mamy się czym martwić. Je i pije cały czas normalnie, kupka już nie jest rzadka, a dzisiaj dostała zastrzyki i na około 2 tygodnie powinna mieć spokój z weterynarzami. Ponieważ cały czas jest chora, nie mogliśmy jej jeszcze zaszczepić na białaczkę, ale co się odwlecze to nie uciecze. Na razie i tak nie wydaje się być zbyt ciekawa świata i nie próbuje uciekać z mojego odizolowanego pokoju, chociaż nie brakuje jej energii. Biega i skacze, niestety dla mojego snu głównie nocą i głównie po mnie, ale jest niezmiernie pocieszna i najważniejsze, że ma siły na harce i zabawę.
Trzymajcie się, a ja trzymam za Was kciuki.
