Dziękuję
Jeża już nie widuję. Jedzenie znika, ale tam sporo kotów właścicielskich, wychodzących, zorientowały się, że coś do jedzenia tam jest i przychodzą. Mały, śliczny burasek z białymi skarpetkami i żabocikiem zaczepia mnie i prosi o jedzenie. Jest mniej więcej w wieku Bilbo i Frodo, ale dużo mniejszy. Uroczy koci chłopczyk, bardzo mądry, piękny.
Kulki są odpasione, tłuszczyk na zimę mają, o nie się nie martwię. Dzisiaj karmi je Dorota.
Zaraz idę do małych, no, już nie takich małych

Wczoraj wieczorem były wyjątkowo rozbrykane, nawet Frodo, który był dotąd bardzo spokojny. Bilbo wskakuje na blat w kuchni i pije wodę, która leci z kranu. Muszę pomyśleć o fontannie dla nich. Wczoraj kurier dostarczył żwirek. Uff!! Leciałam już na oparach. Koty czasem załatwiają się do kuwet z drewnianym żwirkiem, ale głównie jednak do bentonitu. Szkoda, bo go nie lubię, jest ciężki i niszczy kuwety, ale lepsze to niż sikanie poza nimi.