Dzis było tak:
Najpierw przyjechała pani ze Sztumu po kota

Pokaząłam je najpierw Fałatkę, małą, 6-miesięczną kotkę marmurkową z białymi łapeczkami
Pani, ponieważ mieszka z mamą, zadzwoniła do rodzicielki, i zatierdziły,z e biorą Fałatkę. Potem ogólnie pokazywałam jej jeszzcze schronisko, i posżłyśmy do dużej kociarni, a tam wpadł jej w oko Pudzian, ocurek 4-letni, który ucieka od ludzi, których nie zna,ale do takiej mnie, którą zna, to sie lepi, jak jestem sama. Złapałam go, on się przytulał, i było fajnie. Pani zzdzwoniła do mamy,ze moze kocurka. Ja opwiadąłam jego historię, bo wiadpomo- Pudzian ma mniejsze szanse na adopcje, niż 6-miesieczna miła kocia. Ale mama pani powiedziała, że skoro już wybrały koteczke, tpo nie mozna tak zmienic. Poszłyśmy wypełnić papiery na Fałatkę, a ty dzowni mama dziewczyny i mówi, ze nie moze przestać myślec o kocurku, który w schronie zostanie, i zeby wzięła obydwa
I wzięła

Normalnie wzięła
A potem przyjechała pai, która zamówiła Orjenta już tydzień temu- poani dziennikarka z gazety, która była robic wywiad z kierownictwem schroniska, i której Orjent wpadł w oko

Nie chwaliłam sie tym wczesniej,z eby nie zapeszac,a dziś sie ziściło

Orjent, wnuczek mojej Kuśtyczki, z tego samego megakociego domu z interwencji. Tak bardzo sie cieszył,.
Juz jak ładowąłam Pudziana, to próbował wcisnąć sie do transporterka pudziano-fałatowego. A teraz sam grzeje kosteczki w swoim domku
Jeden ze szcześliwszysch dni w moim życiu schroniskowym, tym bardziej,z e dwa pieski, na kórych bardzo mi zalezało dziś tez pojechaly do domku
