U mojej Nocuni lepiej sprawdzało się podawanie z palca właśnie (papek) albo z wnętrza dłoni (mięso).
Musicie wypróbować różnych karm - ale to pewnie robicie.
Koniecznie trzeba mieć w domu convalescence. I przy convie bardzo istotną rzeczą jest odpowiednia dla danego kota konsystencja. Nie każdy kot lubi taką samą. Nocunia lubiła conva o konsystencji gęstej śmietany, inne koty wolą płyn.
Najlepiej jest szykować porcje na bieżąco zamiast szykować całą saszetkę za jednym zamachem i potem z tej porcji podawać kolejne. Świeża papka jest smaczniejsza. W takiej odstanej robią się ciemne plamki (już nawet po pół godzinie), masa gęstnieje i robi się mało fajna. Dolewanie potem wody niespecjalnie ją reanimuje.
Polecam też zalewać to na początku małą ilością wody, żeby cały proszek zmoczyć, a potem dolewać wodę małymi porcjami do uzyskania odpowiedniej konsystencji. Wlanie od razu odpowiedniej ilości wody na ogół kończy się tym, że robią się grudki i kot nie bardzo chce to jeść.
Jeśli wiecie to wszystko, to przepraszam, że się tak o tym rozpisałam. Ale jeśli nie wiecie, to może moje rady na coś się przydadzą
