
Pamiętam, kiedy razem ze swoją siostrą, trafiły do Schroniska. Cały czas chore, nieleczalne. Kiedy udało się je zaszczepić i wykastrować, zostały przeniesione do kotów wychodzących.
Czika widywałam od czasu do czasu. Ciągle smutny, przerażony, z zapapranymi oczkami.
Ostatnio, kiedy go zobaczyłam, nie umiałam go poznać. Wiedziałam, że coś niedobrego się z nim dzieje. Bardzo zmizerniał, schudł, z ledwością się poruszał.
Najgorsze ze wszystkiego jest to, że nie można było mu pomóc. Można było tylko pozwolić mu humanitarnie odejść.


Śpij spokojnie Kocurku. [*]