Mam doła z powodu tych Luckowych wpadek, bo dopoki sie nie nauczy to do adopcji nie pójdzie... zeby nie było zwrotu za miesiąc czy dwa

Nie jestem też w stanie stwierdzić jak czesto i co robią kukuły, więc nie wiem czy jest wszystko ok... trochę przerasta mnie to wszystko razem.
Z lepzych niusów objawił się dziś po 5 miesiącach BOLUŚ. Ten małpiszon lato to chyba na działkach spędził, a teraz działkowiczów nie ma myszy też mało to wrócił na stare śmieci?
Więc z balkonowych jest
- na stałe Marmurek (do złapania, ma niesprawną łapkę, kuleje ale radzi sobie nieźle)
- na stałe Burasia (łapiemy przyszły tydzień, wygodna mama Kukułów znalazła sobie kurde niańkę za darmo!)
- na stałe powsinoga Stefan (wielki kocur o urodzie bandyty, pieszczoch, terroryzuje całe osiedle żeby go karmić i głaskać; do kastracji mam nadzieje w przyszłym tygodniu)
- dochodząco (na stałe balkon obok) Łaciatka, mama Marmurka i Burasi, ciachnięta
- dochodząco Bolowy Tato (cykor i myśliciel, w życiu go nie złapię na ciachanie

)
- raz na kilka miesięcy Zezolek (raczej on? bywa rzadko i nieprzewidywalnie)
- i z powrotem Bolo (jak go znam będzie przychodził raz na tydzień czy dwa)
oraz dochodząco jeż Jerzy (kilka razy w tygodniu wyżera kotom suche)
Pogłowie pcheł znacząco ograniczyliśmy przez bezlitosną eksterminację. Mam nadzieję że przewidywany nawrót za tydzień będzie już łatwiejszy do opanowania...