przekleje z watku glownego moich podopiecznych
rzecz dotyczy wspoltowarzyszki Alaski
kotki rasy swiety kot birmanski
moze ktos bedzie mial jakis pomysl, im wiecej osob to przeczyta to moze wieksza szansa na pomoc?
od wczoraj prowadze rozmowy z ich opiekunami, maja problem z kotka, ktora kupili pare miesiecy temu
maja ja bodajze od listopada, kotka ma okolo pol roku
od swiat Bozego narodzenia jest dziwna, mniej je, wiecej spi, przestala dbac o futerko
w ostatnich tygodniach doszly problemy z wyproznianiem a w ostatnich dniach problemy z wyskakiwaniem na wyzsze wysokosci, byly momenty ze ktoka sie zataczala, lekko przekrzywiala glowe, drgala jej powieka
pojechali z nia na badania, pierwszy weterynarz stwierdzil ze objawy sa neurologiczne i ze maja sie udac do specjalisty, on nie wiele pomoze
powiadomili hodowczynie proszac o pomoc, przyjechala obejrzala kotke i powiedziala m.in. ze byc moze wina tkwi w Alasce, ze ja czyms zarazila

jasne, najlepiej szukac problemu w innym kocie, obcym, zwyklym dachowcu
polecila im swojego weta
pojechali z ta kotka do niego, ten wlasciwie od razu stwierdzil fip
oni zatroskani zadzwonili do mnie wczoraj, pytali czy spotkalam sie z ta choroba, czy moze Alaska mogla cos takiego miec...
rozmawialismy dlugo
dowiedzialam sie ze w pazdzierniku uspiono brata tej koteczki, bo przestal chodzic, zalatwial sie pod siebie, mial jakies problemy neurologiczne, ze teraz utrzymuja ze to po podaniu srodka na robaki (przypominam ze mowimy o kotach z hodowli, koty rasowe, odrobaczane regularnie, jak wiec doszlo do porazenia po odrobaczaniu????? dla mnie bzdura)
ostatecznie opiekun poprosil mnie o rozmowe z tym lekarzem i podpytanie go, ze moze wiecej sie dowiem
zadzwonilam, rozmowa byla dluga, na poczatku o fipie, powiedzial ze wszystkie badania krwi ma bardzo dobre, nie ma uszkodzenia watroby, zoltaczki etc, sam mi mowil ze jak na te chwile wykluczaja wszystkie symptomy fipa, ze nie ma powiekszenia nerek, ze nie ma plynu, ze ponoc ma zrobiony stosunek bialek i jest w porzadku, ze zrobia jej test na fip - zapytalam co to wniesie, on mi powiedzial ze na 99% bedzie pozytywny ale ze ci opiekunowie sie uparli (zapytalam opiekunow, twierdza ze to sugerowala wlascicielka hodowli, oni nie znaja sie na tej chorobie i na pomysl testu by nie wpadli), jednoczesnie mowil o problemie z wyproznianiem, ze kotka nawet siadac ma problemy dopoki mas kalowych nie wypchaja, mowil o anturium, ktory widzial na parapecie bedac na zatrzyku w domu kotki, ze znaleziono fragmenty roslin w jej kale i ze mogla sie najesc tego kwiatka stad objawy naurologiczne.... no powodow tysiace
jednak ciagle upieraja sie ze to fip, ze objawy moga byc nieswoiste
powiem tak, cala historia jest mega zakrecona, lekarz od lat "serwisuje" hodowle tej pani, kategorczynie zaprzecza ze przypadek uspionego kotka i aktualnie tej koteczki jest zbiezny (pytam na jakiej podstawie, skoro wczoraj powiedzial mi ze badania genetycznie sa cholernie drogie i nie beda ich robic, a na tej podstawie moznaby potwierdzic jakas wade genetyczna w miocie..)
generalnie upieraja sie ze to fip i ze nic wiecej nie zrobia
(byc moze test to bylo mydlenie oczu, wiedzieli ze wyjdzie pozytywny wiec przyczyna choroby gotowa)
jeszcze jedna rzecz mnie dziwi, ta hodowczyni zabrala kal tej kotki i zawiozla na badania do Brna (!) ze ponoc tej uspiony kotek tez mial tam badany kal, pytam po co? czy cos chca potwierdzic? cos wykluczuc? czego szukaja?
oni po prostu czegos nam nie mowia
podalam im namiar do specjalistow na slasku proszac o zmiane weterynarza i konsultacje u kilku innych, zeby nie zawierzac jednemu lekarzowi, ze byc moze potwierdzi sie fip ale na te chwile wszystkie jego objawy sa wykluczane
postepujaca choroba neurologiczna w wyniku bledu genetycznego, to tez nie jest dobre rokowanie, ale dowiedzmy sie co jej naprawde dolega, bo moze gdzies sa jakies leki hamujace postep choroby, moze ma jakis ucisk, cos operacyjnie mozna wyprostowac, ja walczylabym dalej
mam nadzieje ze ich przekonalam, ze zasiegna opinii innych lekarzy