morelowa pisze:Czyli normalny dzień, żadnych wstrząsów w sensie spotkania/usłyszenia kumatych kocio ludzi. Powiedziałabym 'nuda' gdyby to w sumie nie było takie przygnębiające.
Niestety, jest przygnębiające i to mocno. Rok się kończy a adopcje u mnie stoją. Fakt, szału kocich piękności nie mam. Charaktery też różne. Większość to miziaki z ograniczeniami

Marzy mi się ktoś, kto by zaglądał do nas (pisałam już) i koty przyzwyczajał do innych osób i rąk.
U nas rano w miarę zimno jest. Resztki żarcia wczorajszego zamarznięte. Tak jak woda. Ale chyba dzisiejszy katering wytrzyma i nie zmieni się w kostki lodu.
Niestety, w lesie wczoraj spotkałam mega chudego , mega brudnego kota. Wypełzł spod podłogi. Wygląda to na "mojego" co na środku drogi siedział ogłupiały. Ale trudno rozpoznać go było w tym upecanym chudzielcu. Dwa tygodnie nie pokazywał się. Ale dla mnie to kot właścicielski co wyskakiwał na przekąski od czasu do czasu.Nie dawno się zameldował na stołóce i nie zawsze przychodził. Dalej w lesie są domki jednorodzinne. Rzucił się na wodę dopiero co nalaną nie interesując się michami. Zwiał podczas prób macania znów pod dechy. Bałam się go spod nich wyciągać jak pił bo nie dość ,że trudno to nie doniosłabym kota do domu w rękach. Ależałuję, ze go pod ogonem nie wymacałam. Zbok zbokiem ale może dało radę by stwierdzić co to jest. Pobiegłam po transporter. Po powrocie był, jadł.Ale uciekł znów w dziurę. Dziś poszłam z pełnym wyposażeniem. Nastałam się, zmarzłam ale nie wyszedł.
Dobrze ,że wszystko wczorajsze prawie zjedzone. Woda zamieniona w lód. Zaniosłam skrzynię drewnianą "zdobytą" na śmietniku. Będzie dobrym zabezpieczeniem i sypialnią jak wyłożyłam kołdrą i polarami.
Strasznie się martwię o kocisko. Może pozbiera się jakoś skoro zaczął skubać. Janusz tylko oczami przewrócił widząc z czym wychdzę.
W domu koty tak mi rani nerwy zszargały ,że aż strach. Dranie cholerne. Niedziela a te dziady w futrach o 5 rani się przypominały ,że umierają. Wstałam. Zrobił się ruch, jazgot, kłótnie...wyrzuciłam wszystkie z kuchni z mordem w oczach.