Są pytania, są, sporo nawet..
Rilli nie ogłosiłam jeszcze

dzisiaj zrobię, kurcze, ona taka maleńka i krucha. Bawi się cichutko, ani razu mnie nie zadrapała, nawet strzepuje nóżki jak wychodzi z kuwety. A jak rano weszłam do rudasków to masakra

od razu hoooopa na mnie, wczepiają się, trzeba być ubranym, na podłodze jakieś błoto, wszędzie błotne ślady łapek, wszystko porozciągane hihi. One się nie bawią, one rozszarpują, tajfuny. Każda kuleczka czy zabaweczka od razu w strzępkach, nawet pluszaki rozbebeszają.
Dzwonią głównie domy wychodzące, też takie które umówione już się nie odzywają, takie, którym kot nigdy w życiu nie wypadnie z okna, nie zawiśnie w uchyle. Były dwa domki, które chciały by im kota zawieżć do Mińska i Gliwic, pierwsze zdanie: Czy aktualne i kolejne, czy przywiozę kota.. nic o sobie, nic o kocie. Gdyby była to normalna rozmowa itp, wiecie o co chodzi, poprosiłabym kogoś o wizytę przedadopcyjną i zorganizowałoby się transport, ale nie tak. Kot ma być podstawiony pod nosek. Zresztą, ja po swojego kota jechałam do Wrocławia, kawał drogi, ten komu zależy, przyjedzie.