margaretka2002 pisze:A mnie sie wydaje, ze dla czesci ludzi to nie koszty sa problemem (chociaz pewnie w tym przypadku tak bylo), tylko obawa o szybka utrate zwierzaka i cierpienie z tym zwiazane. Sama szukalam kota w DT, nie w schronisku, bo mam zle doswiadczenia, po tym jak wzielam smiertelnie chorego szczeniaka...Czasami ludzie nie sa gotowi emocjonalnie...
'Niby"masz racje...ja cos na ten temat wiem, bo mi białaczkowe maluchy odchodziły jeden po drugim przez kilka miesiecy....sztuk 7....w tym czasie zeszla tez kotka nowotworowa i musiałam pozegnac moja kilkuletnia kotke, bo sie dusiła....miała niedorozawój narzadów oddechowych...Myslałam ,ze zwariuje.Teraz jednak wiem,ze odeszły kochane, zaopiekowane do końca...w swoim domku....i to dało mi siłe do pomocy dalej.Nadal walcze o 3 białaczkowe, 2 maja chore nerki...zachorowały nagle...ale co/trzeba zyc i miec siłe kazdego dnia....Niekiedy kot jakiego bierzesz zachowuje nagle, a to jest trudniejsze, bo nie wiesz od razu co i jak i sie domyslasz...Tu jest sprawa jasna..."rudasek ma chore nerki i wiadomo ,ze moze zyc długie lata, a moze odejsc nagle'..Lepiej wiedziec....moim zdaniem..nie ma szoku nagłym zejsciem..Człowiek wie co sie moze wydarzyc....Tak ja to sobie tłumacze....

No nic polecam slicznego na NK....moze akurat ktos odpowiedni pokocha ....ostatnio sporo kotów znalazło domy...własnie chorych,slepych.Wierze ,ze znajdzie swojego Duzego na reszte jesiennych dni....i kolejnych, kolejnych lat
