MalgWroclaw pisze:Może ta pani przemyśli kwestię wypuszczania i późniejszego szukania nowego kota, bo poprzedni zginął. Mam nadzieję, że przemyśli.
Teo i Zeldę pamiętam, jakżeby nie.
Małgoś, pani nie przemyśli. Bo to wieś a rodzice zawsze koty wypuszczali. Nawet na fb koleżanka poskarżyła się oczywiście nie pisząc, że opłakiwany jest kot co zginął marnie.
Mania potrzebuje dachu własnego i serca swojego .Ale aż tak mnie nie pili bym oddała Maniutę w ręce gdzie czeka ją taki sam los jak z miejsca którego ją zabrałam.Po co w takim wypadku ratować stwora. Jak bym miała nóż na gardle to bym ją wypuściła w znane jej miejsce gdzie zawsze ja jestem. A okolica jest jej znana.Boję się jej powrotu.Boje się o nią bo my damy sobie radę.Chyba.Najwyżej jeszcze jeden sik będzie i jeszcze jedno darcie się TZ na moje fanaberie.
Jolu, przykro mi że tak sie ułożyło. U mnie populacja kotów zmniejsza się i nie wiem co z wieloma się stało. Jedyna znana mi rodząca kota nie odchowuje dzieci.A łapanie jej to istny horror w odcinkach. Teraz też jest chora i strasznie chuda. Dostaje antybiotyki i lepsze żarełko.Tylko 2 kocury są nie kastrowane. Ale jeden to zbój co kontener rozniesie a drugi to straszny płochliwiec.
Pamiętam jak kotów było prawie 30 a w polotach zimowych więcej bo okolica na katering przychodziła.Tony jedzenia szły i tony leków bo chorowały.Teraz znacznie mniej jest ich.Choć pierwszą zimę przeżyły wszystkie.Słabe i chudawe. A potem podpasione ginęły...
Wiem jak musi być wam ciężko.Szacun
Żunia nie ma i mam więcej czasu. Muszę go zapełnić po południami.Wcześniej też nie byłam za robotna bo Żuk okupował mnie robiąc za szal.Nie miałam sumienia udawać,że nie widzę jak wyczekuje aż się położę. Lubiłam jego przytulanie. Wraz ze wzrostem zaczął przysłaniać mi kuperkiem cały świat. Czy był szczęśliwy czy niedomagający lazł do mnie podzielić się radochą lub bólem.
Teraz tego nie ma więc wzięłam się ponownie za gotowanie ryżu dzikom.Porcjuję i zamrażam. Jest to doskonały dodatku do nerek. Okleja je i muszą połknąć. Nie pomaga dławienie i delikatne wybieranie.Zawsze coś do brzunia się dostaje. Znów rano grzeję i noszę ciepłe bo zimnica się robi a one schudły w upały nieco.Są bardziej najedzone. Suche jedzą tylko nie które koty i jeżyk.Przychodzi regularnie.