jestem

W ogóle to czekałyśmy godzinę na autobus

Nie było tego 16:44. Pojechałyśmy o 18. Jeszcze nigdy się tak nie cieszyłam z nadjeżdżającego autobusu !
Potem godzina próby złapania Malizny.... Jak zabrałyśmy dymnego, to przyszedł pingwin, który też pchał się do łapki

Oczywiście Malizna nie chciała...
Poleciałam do Biedry po drugi pasztet, bo bardziej im smakował niż puszka
W między czasie młoda uciekła do szopy... Na szczęście wyszła Pani; właścicielka podwórka !
Zagnałyśmy Maliznę do drugiej szopy, z której ucieczki nie miała; oprócz dziury przy której stała łapka

Zdobyłyśmy klucze, ufff..... No i Paula wygnała młodą i pach, wleciała do klatki
amyszko- dziękuję za banerek !
i w ogóle aburacze za taką troskę o mnie

i dla commety za podwózkę
i wszystkim, którzy w akcję się włączyli
