No to do rzeczy........
Wsadzilam dzisiaj niesmialo reke za lozko co by zlokalizowac pozycje Kitki i bezblednie, w tym nadmiarze przescieradla
ja wyczailam. Pomyslalam, ze jakis inny kot sie w nie zaplatal, bo przeciez Kitka od razu by zwiala...a to Cos zaczelo
wywalac brzucha do miziania, mruczec i robic takie tam oczywiste rzeczy dla normalnego kota.
Jakiez bylo moje zdziwienie, jak po spojrzeniu sobie w oczy okazalo sie, ze to KITKA!!!
Po paru podejciach mziania schemat byl ten sam...wywalamy brzucha, mruczymy i takie tam, wiec sprobowalam
posunac sie troszke dalej

. Wyciagnelam Dzikuna zza lozka, wzielam na rece i choc niesmialo zaczela mruczec, to
jednak stwierdzila, ze przytulanki na takiej duzej przestrzeni nie sa jeszcze dla niej. Uciekla, ale nie w poplochu i przy
podaniu jej mokrego za lozkiem dala sie glaskac i jadla mruczac
well, well, well... to tyle
