Masz Marzenko wiele racji. Jako kociarze co nie jednego kota obracaliśma

mamy pewną wiedzę. Nie mamy złudzeń też do zachowania zwierząt. Posiadanie przez swe życie jakiejś "normalnej" liczby kotów upważna wiele osób do twierdzenia ,że wiedzą co robią. I oczekują standardowych zachowań. Akuratnie w tym przypadku tak było. Też tak kiedyś myślałam. Trudno "obcym" uwierzyć ,że można na swej drodze spotkać tych zwierząt wiele nawet w ciągu roku. Bez zbytniego starania się o to. I ich wejście do domu nie jest bezbolesne często i wymaga pracy. Wymaga też zabezpieczenia nowego i stadka by wiedzieć na czym sie z kotami siedzi.

Trudno zrozumieć ,że złe dokocenie może być przyczynkiem do nie dogadania się zwierząt. Skoro wcześniej obyło się bez problemu. To w ogóle trudny temat. Bo serce oczekuje innych miar niż się dostaje na miejscu.
Asiu, widziałaś Bemcia. Zwykły pospolity biało-bury kocurek z hitlerowskim wąsikiem. Do tego papuśny jest i strasznie wszędobylski. A do tego jest też wielkim miziakiem i stopolubem. Wszelkie kulki, papierki czy zabicie czasu łączy z podgryzaniem naszych paluszków u nóg. Lub topieniem w misce z wodą. Jest cudnym kotem. Z jednej strony cwaniaczek i rozbójnik

z drugiej straszny słodziak. Ideałem byłaby jego adopcja z pingwiniastym Wulkanem. Oferta tak dziwna ,że aż strasznie śmieszna. Co oni razem wyczyniają? Bieganki są i owszem wszędzie. Choć Wulkan nie raz mając dosyć smyka raportuje go i ustawia. A z trzeciej strony bardzo matkuje Bemusiowi bo ten wiele, wiele czułości potrzebuje. U niego pod skórą spryciarza bytuje wciąż mały chłopczyk co za mamunią tęskni. I za tulankami. Więc idzie do wujcia Wulkanka i podlizuje się. Czaruje bardzo. Aż ten obejmując go łapkami zaczyna dopieszczać. Mały wtula się w niego i nawet podejmuje próby cyckania. Wiem o tym bo memllą się strasznie głośno.
Bemolek nie nadaje się na jedynaka i dlatego siedzi jeszcze. Choć nie biją się o niego domy tak jak na to zasługuje. Ma wiele ogłoszeń ale to nic nie znaczy.
Płaczący wczorajszy kot w lesie zmaterializował się. Nie miałam zwidów. Wygląda ,że to puchacz z kotłowni. Martwie się bo siedział pod domkiem . Padało, zimno, wiałao. A tam są miejsca w środku ciepłe do spania. Żarcie dziś było wyczyszczone. Uff