W paszczy wygląda całkiem dobrze.
Walenty jak na razie zjada trochę surowizny, co ważne nie musimy go dokarmiać.
Przed wczoraj po raz pierwszy kocuro miał mieć zastrzyk wykonany osobiście w domu, to był horror
Zastrzyk miał otrzymać w fałd na korku, w ziołem strzykawkę przymierzyłem zamknąłem oczy i bach igłą w kota .......... otwieram jedno oko gdzie igła.... a igła w .................tyłku

u kota
Noto jeszce raz tylko teraz patrzę tak trochę jednym okiem i poszło lepiej.........znaczy dla kota trafiłem w palec

swój

palec
No nie powiem trochę to trwało ale kot żyję

ja żyję

i zastrzyk wykonany

o małych rankach nawet nie warto wspominać

Piszę dopiero teraz bo jak wcześniej próbowałem to ręce mnie się tak trzęsły że litery wychodziły koślawo.
Na dowód że z Walentym wszystko jest dobrze oto fotki
