Byłam u Miziaczka. W pełni zasługuje na swoje imię. Wystarczyło uchylić klatkę i już ładował się na kolana, prostując przy tym swoje kości i wbijając pazurki w moje uda
Nadal malutki glucik wisi. Jak sobie kichnął to nie powiem żebym czuła się komfortowo z tą wydzieliną na swoim ubraniu, ale taki jego urok. Ogólnie to widzę, że przytył, już nie czuć tak bardzo kosteczek na brzusiu. Troszku waży jak próbowałam go znów umieścić w klatce (zresztą na próżno), miałam 4 próby wyjścia z pokoju!!!! Od razu robił zwrotkę i już był spowrotem na moich kolanach.
Zdjęcia nie dał sobie zrobić sensownego, bo wystarczyło wyjęcie telefonu z torby i kot już go szturchał łebkiem

Słodziak straszny z niego.
Niestety nadal nie znam dokładnej kwoty za pobyt. Lecznica prawdopodobnie wyliczy wszystko na dzień odbiou Miziaka i potem pozostanie spłata. Ja dzisiaj zapłaciłam 250zł bo coś około tej kwoty udało mi się a dzień dzisiejszy zebrać (bazarki i wpłaty od dobrych duszyczek)
Kicio zostanie w lecznicy do końca czerwca, ok. 20 będzie kastrowany jeśli tylko jego stan zdrowia na to pozwoli oczywiście.
I na koniec najcudowniejsza wiadomość, o której to wiedziałam od kilku dni, ale nie pisałam bo bałam się zapeszyć. Miziak będzie miał DS!!!!!!
Domek, który chce mu dać tymczas zdecydował się być domkiem stałym :1luvu:
Stanę na głowie, ale chcę być osobiście przy adopcji Miziaka!!!!!