Najprawdopodobniej

Albo genetyczna, albo rozwojowa - coś gdzieś poszło nie tak...
Jest też możliwość, że gdzieś się przytruł w b. wczesnym dzieciństwie, ale raczej mało to prawdopodobne.
On był taki "lewy" odkąd do mnie trafił w wieku ok. 8-9 tyg. najmniejszy, najsłabszy, najbardziej chory...
Owszem, w piwnicy, gdzie je znalazłam była rozłożona trutka na gryzonie, ale tego by raczej nie przeżył. Tym bardziej, że objawów zatrucia nie miał żadnych - wszystkie były wygłodzone na maksa, miały kk, zaropiałe oczy, ale bez problemów jelitowych.
To wyszło dopiero teraz, bo do tej pory była wersja, że wszystkie jego problemy zdrowotne wynikają z tego, że jest najmniejszy z miotu, słabszy itd. KK przeszedł w zapalenie płuc, więc na antybiotyku był o miesiąc dłużej niż bracia - normalne, że ich nie gonił ze wzrostem

Dopiero tak ok. miesiąca po skończeniu antybiotyku zaczęłam zauważać, że jakoś "nie odbija się", nie goni braci, ale jednak rósł. No, najsłabszy i już, wymęczony, po lekach itd. Dlatego to wyszło tak późno, tzn. jakiś miesiąc temu, coś mnie zaczęło niepokoić, że jednak już się powinien zregenerować ciutkę, a on bez powodu stoi w miejscu z wagą

Bo antybiotyk skończył chyba gdzieś w połowie sierpnia... Choć nie spodziewałam się, że może być aż tak źle...